Oczywiście, że pamiętam...pamiętam każdą chwilę, jego "cudownej" śmierci, która bez względu na to, czy jesteś katolikiem, muzułmaninem czy ateistą, byla wielką lekcją miłości i pokory!
Zauważyłam, że przypominamy sobie o tym, czego dokonał jedynie w takich "patetycznych" chwilach, a szkoda...bo chyba nie o to w tym wszystkim chodzi...
Ja osobiście, staram wsłuchiwać sie w to, co mówił i czerpać z tego skarbca, jaki nam pozostawił. Czy mi to wychodzi? Raczej z nikłym skutkiem. Nie zmienia to faktu, że ciągle jednak chcę podążać drogą, której drogowskazem jest miłość, wolność, wiara oraz poszanowanie godności drugiego człowieka...