Również nie mam nic do homoseksualistów, ostentacyjnego okazywania sobie uczuć w miejscach publicznych za bardzo nie lubię, zarówno u hetero jak i u homo, ale jednemu stanowczo mówię nie - adopcji dziecka. Jestem za tradycyjnym modelem rodziny - nikt i nic nie zastąpi dziecku matki - kobiety. Są momenty w życiu każdego, a już na pewno w życiu dziewczynki->nastolatki-> kobiety, w których bardzo ciężko jest poradzić sobie właśnie bez matki - pierwsza miłość, okres dojrzewania, ciąża - te etapy, w których nawet najwspanialszy, najczulszy, najbardziej tolerancyjny ojciec nie dałby sobie rady z tego chociażby powodu, że jest mężczyzną i nie czuje, nie doświadcza pewnych rzeczy. Pomyślcie, ile razy w różnych życiowych sytuacjach biegliście/biegłyście do mamy i czy równie swobodnie pobieglibyście do taty, albo dwóch tatusiów? Jak nieszczęśliwe są dzieci, które wychowywały się bez matek, nie dlatego że nie miały drugiego rodzica, tylko właśnie dlatego że zabrakło w ich życiu tego "kobiecego pierwiastka". To samo tyczy się ojca - ile razy pomógł, był, kiedy się go potrzebowało, przeprowadził niejedną "męską rozmowę" ze swoim synem, rozpieszczał do bólu córeczkę, jak ciężko byłoby wejść wielu panom w dorosłe, odpowiedzialne życie gdyby nie ich ojciec - myślę że to mogą powiedzieć ci, którzy się bez niego wychowali. Ja nie wyobrażam sobie życia bez mojego ojca.
Reasumując - w rodzinie musi być równowaga, żeby dziecko rozwijało się emocjonalnie w sposób prawidłowy i pewnie weszło w dorosłe życie.