A ja powiem tak - co komu do tego, jak d... nie jego? Orientacja seksualna innych ludzi jest tylko i wyłącznie ich sprawą, mnie nic do tego.
W pełni akceptuję osoby homo i biseksualne, popieram ich manify i żałuję, że - z różnych przyczyn - udało mi się do tej pory uczestniczyć tylko w jednej Paradzie Równości. Małżeństwa homoseksualne? Jak najbardziej tak. Adopcja dzieci przez takie pary? Do pewnego momentu byłam bardzo sceptycznie do tego nastawiona, ale od jakiegoś czasu pozbyłam się obiekcji i również mówię tak. Leczenie homoseksualizmu? Zdecydowanie zalecałabym leczenie jej przeciwnikom – terapia homofobii i głupiej nienawiści rokuje przynajmniej jakąś nadzieję.
Żeby uniknąć sytuacji opisanej przez knife'a, uczę mojego syna, że w związku dwóch osób nie zawsze musi występować kobieta i mężczyzna – mogą być inne konfiguracje. I jeżeli w przyszłości zdarzy się, że młody przyprowadzi jakiegoś kolegę i powie mi „mamo, kochamy się”, to zapytam tylko o to, czy jest szczęśliwy. Jeśli odpowie tak, wtedy w pełni zaakceptuję jego wybór i z całych sił pomogę mu zmierzyć się ze wszystkimi problemami, jakie może przynieść życie jako konsekwencję bycia w takim związku.
A co do nadmiernego manifestowania uczuć – o ile zwykłe pocałunki nie robią na mnie żadnego wrażenia, o tyle „lizanie się” (pardon za wyrażenie) w miejscach publicznych obrzydza mnie w równej mierze u homo, jak i heteroseksualistów.