Dawno, dawno temu, za dużą stertą zużytych opon od traktora w małej zapuszczonej norze pełnej butelek po winie mieszkał smutny murarz-tynkarz, który nie miał rąk. Żył w tej nędzy od czasu gdy żona wyrzuciła go z domu, choć w zasadzie oboje byli bezdomni, bo też ciężko nazywać po PGR-owski budynek, w którym wcześniej razem mieszkali domem. W całej swojej niedoli posiadał jedynie marudnego kota, który jako bezczelne zwierze wymagał codziennej miski mleka.