Po pierwsze nie znoszę przechodzić przez jezdnię. Jeszcze jak jestem u siebie na wsi to jest ok, wszystko widać, prosta i wąska droga. Ale jak mam przechodzić gdzieś w mieście.. praktycznie zawsze się pod kogoś podczepiam. Najgorsze są same pasy bez sygnalizacji i stanie na wysepce (czy jak to się profesjonalnie nazywa), a tu z jednej i drugiej zapieprzają auta
Po drugie nie mogę znieść jak ktoś ma coś źle założone (w stylu wywinięty kaptur, przekręcony pasek od torby itp.) i idzie sobie nieświadomy tego. Czasami muszę aż podejść do człowieka i mu to poprawić, głównie w szkole. Zawsze też muszę mieć pomalowane paznokcie, a jakiekolwiek zadrapanie na lakierze lub nierówność paznokcia to dla mnie tragedia (dlatego zawsze mam przy sobie pilniczek, a często też lakier). Koszulę muszę nosić albo rozpiętą w całości albo zapiętą od samego dołu po kołnierzyk. Po prostu nie mogę mieć rozpiętych kilku guzików. No i zawsze jak jem kanapkę to ten fragment skórki od spodu chleba muszę mieć po prawej stronie. Pewnie jest tego jeszcze sporo, ale te, które wymieniłam są chyba najważniejsze