No i ja odpiszę. Kiedyś dawno temu byłam naiwną i łatwowierną nastolatką, ale życie zweryfikowało moją ufność, to że wyznawałam zasadę,że przecież ja nikogo nie krzywdzę, to dlaczego mieliby mnie krzywdzić, ale niestety właśnie to, że byłam ufna, że potrafiłam się otworzyć, że można we mnie czytać jak w otwartej księdze. Nawet jak starałam się coś ukryć, niestety było widać albo w gestach, albo w słowach. Teraz znowu jestem coraz bardziej ufna i o trudnych sprawach łatwiej rozmawiać Mi z obcymi... Jednak na żywo nie ufam, co też jest złe, bo czasem mogę nieświadomie skrzywdzić osobę...., która niczym nie zawiniła. Nie ufam znajomym, przyjaciołom staram się ufać, wychodzi różnie...