Pewna pani która jest moją matką, jej rodzice którzy zdzierają ze mnie każdy grosz, jej facet i ich syn, bo przestaje być bratem, a zaczyna być obcym człowiekiem, takim jak swój sk.rwysyński ojciec, dla którego liczy się tylko kasa. Mój ojciec który po wieeeeeeeeeeeelllllluuuuu latach odezwał się do mnie z dwa razy i na tym poprzestał. Który spierdolił sobie na swoje własne życzenie życie i przy okazji mi narobił "niewątpliwych przyjemności".
Pan "P" który zniechęcił się i olał nasz związek. Bo chorego psa można wyjebać z domu ma zbity ryj, żeby na ulicy się dokrwawił.
Nienawidzę ludzi za ich obłudę, za wypranie z uczuć i emocji, za zło w ich sercach. I żaden psycholog, czy psychiatra nie naprostuje mnie ani terapiami, ani pigułkami. Popsułam się doszczędnie. Ot, co !