Scena dzisiaj w Empiku:
Podchodzę do kas(są dwie otwarte) widzę tabliczkę z napisem 'do każdej kasy obowiązuje osobna kolejka' i logicznie ustawiam się w krótszej kolejce, po czym podchodzę, gdy nadchodzi moja kolej:
Kasjer: Niestety musi pan iść na koniec kolejki (I pokazuje ręką sznur ludzi obok.)
Ja: Mówię mu co ma napisane na tabliczce obok niego.
Kasjer: Niestety byłoby to nie fer w stosunku do ludzi, którzy ustawili się w jednej kolejce.
Ja: Trzeba czytać ze zrozumieniem.
Po 5 minutach stania w kolejce podchodzę do niego ponownie i kasując mnie pytam się o co tu chodzi do cholery, na co on odpowiada, że przy takim natłoku ludzi obowiązuje jedna kolejka do jednej otwartej kasy. Ja mu za to pokazuję, że jest jeszcze druga otwarta co już przemilczał. Na to już tabliczki nie mieli