Slashowa: trzym się. Wiem jak to jest cholernie trudne.
"M" cóż, ma większe problemy sam ze sobą niż ja. Zaplątał się, i to bardzo, bardzo. Szkoda, że tego nie widzi... Że innym wytyka błędy (każde spotkanie, to mówi jaki to mój Wujek był "be", a sam tak postępuje, jeśli nie gorzej...), niedoskonałości, a sam... Sam z sobą nie daje sobie rady. Nie, nie wkurza mnie On. Wkurzam się sama na siebie. Na swoją naiwność, wiarę w ludzi (mimo tego wszystkiego co mnie spotkało), na to że moje serce jeszcze nie skamieniało. Jestem głupia.