Jak mi jest smutno, to sobie podklinam, wtedy szybciej przechodzi wszelka deprecha. Ogólnie przeklinanie dobrze robi raz na jakis czas, działa jak swoiste katharsis. Wszytko jest dla ludzi, więc także i to, ale trzeba miec umiar, bo jak słyszę po kilka k... i h... w kazdym zdaniu to już nie jest normalne. Takie osoby w ten sposób chyba tuszują jakieś kompleksy albo braki w słownictwie.