Ja właśnie nie rozumiem, dlaczego przekleństwa to świadectwo niekulturalnego zachowania. Tzn. się teraz to wiadomo, tak się utarło w naszej kulturze i mnie samą razi, jeśli ktoś przeklina i wulgaryzmy wplata w co 2. słowo. Ale nie rozumiem tego mechanizmu. To przecież tylko zlepek liter. Wymyślę sobie słowo "saraszakaj" i założę, że jest złe, brzydkie, i co? Już jest przekleństwem? Jak dochodzi do tego, że coś uznawane jest za przekleństwo? Zawsze mnie to ciekawiło
Osobiście staram się nie przeklinać, przeważnie mówię "no to dupa"
<kozia, blada, wielka, ciemna, co popadnie
> Coś gorszego - tylko w wyjątkowych sytuacjach, jak już naprawdę, naprawdę się zirytuję, raczej rzadko