NighTrain Station Guns N' Roses
Inne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Ace w Maja 01, 2007, 10:01:45 pm
-
Jest wątek o kościele katolickim no to o ateizmie też ;]
Hmmm... tak to jużu nas jest że wiara jest narzucona odgórnie, bo niby jak dzieci mają wybierać wiarę. Pełni ona z początku raczej rolę wychowawczą co robić czego nie, bo sie czegoś tam człowiek niby boi. Ale kiedy człowiek dorasta natrafia na różne problemy powiedzmy(kto trafia ten trafia), ostatecznie poradziłem sobie bez wiary i tak już zostało. Wiara stała mi się zbędna, a nie mam zamiaru udawać wierzącego, jakiegoś świętoszka jak co poniektórzy którzy niby wierzą a robią okropne rzeczy. Heh są tu jacyś ateiści? Hmm w ogóle co o tym sądzicie.
No a po za tym to interesowałem się buddyzmem i mi się w sumie podoba ;]
-
Bez wiary w Boga...ale w siebie wierzyłeś ;) A co do buddyzmu...to przypominają mi się dyskusje na u mnie na WNSie nad kwestią "Bóg" w Buddyzmie... a tak przyokazji jak się przejrzy jakieś strony z potencjalnym spisem ateistów...to ;) moż na się zrelaksować...
-
heh no tak najważniejsza jest wiara w siebie. A czasami jej niestety brakuje ;]
-
Jest wątek o kościele katolickim no to o ateizmie też ;]
Hmmm... tak to jużu nas jest że wiara jest narzucona odgórnie, bo niby jak dzieci mają wybierać wiarę. Pełni ona z początku raczej rolę wychowawczą co robić czego nie, bo sie czegoś tam człowiek niby boi. Ale kiedy człowiek dorasta natrafia na różne problemy powiedzmy(kto trafia ten trafia), ostatecznie poradziłem sobie bez wiary i tak już zostało. Wiara stała mi się zbędna, a nie mam zamiaru udawać wierzącego, jakiegoś świętoszka jak co poniektórzy którzy niby wierzą a robią okropne rzeczy. Heh są tu jacyś ateiści? Hmm w ogóle co o tym sądzicie.
No a po za tym to interesowałem się buddyzmem i mi się w sumie podoba ;]
dokładnie tak samo jest u mnie
-
Cóż, bóg obiecuje wieczne życie - komu by się to nie podobało? ;) I wtedy ma się władzę nad ludźmi, gdy uwierzą w coś absolutnie niemożliwego (Hitler mawiał, że prędzej uwierzą w największe kłamstwo, aniżeli w prawdę), można nimi wtedy manipulować do woli, będą oddani i posłuszni. Dlatego nienawidzę wszelkich religii.
-
dla mnie sama istota boga to ucieleśnienie pragnienia ludzi do poczucia bezpieczeństwa i lęku przed śmiercią. Co jest po tym, cholera wie, ale ja do nikogo się nie modlę :P
-
Wódy i pacierza nie odmawiam.
WIERZĘ w to, że Boga stworzyli ludzie, a nie na odwrót. Jestem ateistą i antyklerykałem w jednym. Cytuję wtenczas wikipedię:
"Antyklerykalizm nie jest jednak postawą niechętną wobec wiary czy religii jako takiej. Może istnieć w połączeniu z ateizmem, ale również z głęboką religijnością - oznacza on jedynie stosunek do działalności oficjalnych struktur danej religii."
Nie lubię katabasów.
-
Les Paul, zgadzamy się co do joty. Religii nie chcę ludziom odbierać i wiem też, że wśród kleru są wspaniali ludzie. Ale za całokształt mam wielki żal do kościoła i "ludzkich wierzeń". Naziści też wierzyli, komuniści również, arabscy i katoliccy fundamentaliści także.
-
Ale za całokształt mam wielki żal do kościoła i "ludzkich wierzeń". Naziści też wierzyli, komuniści również, arabscy i katoliccy fundamentaliści także.
yyy...dosyć dziwne pogłady jak dla mnie masz... na tej zasadzie możemy się cofnąć do "stanu natury" ale chyba raczej w wersji Hobbesa, bo u Locka człowiek szukał oparcia w Bogu...z tego co pamiętam jak się myle poszę mnie poprawić...
-
Heh są tu jacyś ateiści?
No, to chyba ja. Nie wierzę w jakichkolwiek Bogów, nie chodzę do kościoła. "Gra Pascala" też do mnie nie przemawia- podobno jeśli uwierzę, że Bóg jest, a jego nie będzie- nie stracę nic. A stracę- czas na modlitwy, chodzenie do świątyń, itd, itd... Wiem co jest dobre a co złe, Bóg nie musi mnie tego uczyć ;) Sam potrafię dokonywać wyborów.
-
Naprawdę "taaaaak" dużo stracisz na to czasu ? ;) Zakład Pascala -> a jeśli będziesz żył tak jakby on był ... i sie faktycznie okaże będzie istniał.... to zyskasz :P Twój wybór...
-
To brzmi jak robienie Boga w buca ... :P
-
Ja tam tego zakładu nie wymyśliłem :P ;) ale można tak to tez odbierac... ale bardziej to kalkulacja ;)
-
To brzmi jak robienie Boga w buca ... :P
u nas babka z polaka nazwala to bilansem zyskow i strat :P
-
Naprawdę "taaaaak" dużo stracisz na to czasu ? ;)
No, chodząc na te wszystkie obowiązkowe msze, modląc się w domu tak jak nakazuje katechizm, itd... To tak, straciłbym na to baaaardzo dużo czasu, który mogę spożytkować w inny sposób ;)
-
No, chodzac na te wszystkie obowiazkowe msze, modlac sie w domu tak jak nakazuje katechizm, itd... To tak, stracilbym na to baaaardzo duzo czasu, który moge spozytkowac w inny sposób ;)
lol :D
ja nei chodze na msze, nie modle sie tak jak nakazuje katechizm.. a mimo to, uwazam sie za osobe wierzaca.
Nie chodze na msze - bo to co sie obecnie dzieje w kosciele to paranoja.. oczywiscie nie wszedzie.
Nie modle sie tak jak nakazuje katechizm - mysle, ze jesli czlowiek sie modli, uzywajac wlasnych slow, to tak jest chyba lepiej.. z reszta wiara to osobista sprawa kazdego z nas. Ale ja sobie nie wyobrazam nie wierzyc w nic... moze dla Was to naiwne, ale wierze, ze po cos jestesmy na tym swiecie.. mimo, ze nie mamy namacalnych dowodow na istnienie Boga.
'Sam potrafie dokonywac wyborów.' - mysle, ze ja rowniez. I w wierze nie chodzi o to, zeby obwiniac Boga za nasze zle wybory. A widze, ze wielu z Was tak to pojmuje..
-
mimo, ze nie mamy namacalnych dowodow na istnienie Boga.
Gdybyśmy mieli nie byłaby to wiara,tylko wiedza ;)
Jestem osobą wierzącą i praktykującą;dla mnie to równoznaczne;ale akceptuję innowierców,ateistów,czy agnostyków. Dyskusje z nimi,o ile nie są nastawieni wyłącznie na atak,uważam za ciekawe i wiele razy skorzystałem. Życie i to jak do niego podchodzimy jest naszym indywidualnym wyborem.
-
Hymmm.Ja mam taki problem dotyczący wiary.Rodzice moi są katolikami,choć sami nie praktykują jak nie muszą(znaczy do spowiedzi nie chodzą ani do kościoła jak nie ma świąt),to mnie każą chodzić do kościoła,kochać Boga i w niego wierzyć.
Odkąd nabrałam trochę rozumu i wyrobiłam sobie własne poglądy na niektóre sprawy,moja wiara dosyć się chwieje.
Jakoś nie mogę pokochać kogoś,kogo nie znam i nigdy go nie widziałam.No i czuję się,jakbym siedziała na płocie i nie mogla z niego zejść-po jednej stronie wolność,po drugiej wiara,a płotem są rodzice i...moje obawy.Bo ja się boję,że jeśli przestanę wierzyć to stanie się ze mną coś strasznego,nie wiem,spotka mnie jakieś nieszczęście albo katastrofa."Dostałam jedynkę,bo wczroaj opuściłam mszę i skłamałam".
A jednocześnie te więzy narzucone mi przez kościół mnie krępują i jest mi po prostu niewygodnie.
Echh.
-
W sumie nie masz wzorców - "wierzysz" ,bo ci każą. Nie wydaje mi się,żeby coś dobrego z tego wyszło... Jeśli wiarę pojmować tylko jako zbiór zakazów i nakazów to rzeczywiście może wydawać się ograniczające.Pomyśl o tym,czego naprawdę chcesz,jeśli wierzysz to dlaczego,jeśli nie wierzysz,to a) dlaczego ? b) czy chciałabyś poznać wiarę "wtłaczaną" Ci do głowy?
Jeśli uznasz,że nie wierzysz i nie chcesz wierzyć drogę znasz ;) W drugą stronę również.
-
W sumie nie masz wzorców - "wierzysz" ,bo ci każą. Nie wydaje mi się,żeby coś dobrego z tego wyszło... Jeśli wiarę pojmować tylko jako zbiór zakazów i nakazów to rzeczywiście może wydawać się ograniczające.
Mnie NAUCZONO tak pojmować religię katolicką.
-
Gdybyśmy mieli [dowody - przyp. mój] nie byłaby to wiara,tylko wiedza
To samo mówiłam kilka miesięcy temu mojej babie od filozofii, z którą dyskutowalam o dowodach na istnienie Boga. Dodam, że jest ona bardzo wierzącą osobą i fanatyczką Kościoła. Mi mówiła, że ona ma dowody, ale nie chciała mi powiedzieć :] Ale nieważne, nie o tym [nie temat o mojej zeschizowanej pani od filozofii :P]
Ja podziwiam ateistów, sama jestem osobą wierzącą i praktykującą, chyba nie potrafiłabym nie wierzyć w tzw "siłę wyższą".
Często spotykam się z ateistami, którzy mówią, że wierzą, ale nie chodzą do Kościoła, bo Kościół jest zły itp. To tak samo, jakby mówili, że są np. obywatelami Polski, ale (np.) nie płacą podatków, bo podatki są złe. - Nie atakuję tu, broń Boże, osób z takim stanowiskiem [czyli wierzące, ale niepraktykujące], po prostu dzielę się takim luźnym spostrzeżeniem :)