Mieszkam w Londynie od września zeszłego roku. Miałam bardzo łatwo bo przyjechałam do kogoś więc miałam zapewnioną opiekę, mieszkanie itp itd. Ale znalezienie pracy zajęło mi 3 miesiące
niestety tutaj nikogo nie obchodzi jakie masz studia, dyplomy i tym podobne. Liczy się tylko i wyłącznie doświadczenie zdobyte na miejscu. Ale jakoś się tam udało i teraz pracuje w dużym, prestiżowym hotelu (St Pancras Reneissance jakby ktoś był ciekaw - polecam budynek obczaić - warto
) co prawda jest to najgorsze stanowisko jakie kiedykolwiek mogło zostać stworzone - room attendant, a że to jest Marriott to jest zawsze zapieprz
kokosów nie ma ale starcza mi na to co potrzebuję i nawet mogę bez problemu pójść na dobry koncert za grosze : )
Jest to mega (tu brzydkie słowo) praca ale zawsze sobie powtarzam, że dam radę, że początki są zawsze najgorsze itp... wiele razy miałam ogromne zwątpienie w tą pracę ale staram się wytrzymać 6 miesięcy to wtedy będę mogła zmieniać dział, stanowisko itp. Chociaż może będę próbować coś innego gdzieś znaleźć bo zbliża się Olimpiada a to będzie najgorszy z możliwych czas. Wszędzie i dla wszystkich, zwłaszcza, że mieszkam w okolicach stadionu
No ale co do życia, jak ktoś chce to go stać na to co chce, ale zdarzają sie też tacy co żyją tylko i wyłącznie na pożyczkach i kredytach bo rozpierdzielają wszystko co mają, ale cóż co człowiek to inne podejście
Niestety Polaków jest tu jak psów na polskich ulicach czyli masa i z przykrością muszę stwierdzić, że jakieś 70% (albo i więcej - nie powinnam w sumie oceniać) to bydło i hołota przynosząca wstyd naszemu narodowi, ale cóż poradzić... Nie ukrywam, że jestem Polką oczywiście, ale na pewno wielu brytyjczyków ma złe zdanie o nas jak i o wszystkich innych przyjezdnych, różnych narodowości
a wydaje mi się, że tych jest tu więcej niż samych rodowitych mieszkańców
Ale mówiąc szczerze i ja nabieram czasami takiego zdania, mimo, że nigdy nie byłam rasistką! : )
Londyn to nie USA ale myślę, że warto zahaczyć : )