ja jestem dość nietolerancyjna, ale staram się zachowywać to dla siebie
mam zwyczaj grupowania ze względu na Muzykę pisaną przez duże M i muzykę, która no cóż...
ciężko mi sobie wyobrazić życie z kimś o totalnie różnym guście muzycznym od mojego, bo dostawałabym szału, że ktoś nadaje na moją muzykę albo katuje mnie swoją, a ja się bardzo łatwo irytuję
ale mój brak tolerancji jest raczej odpowiedzią na to co niestety jest bardzo powszechne w moim otoczeniu (nawet mój własny brat ma takie poglądy!)
metal=ateista, który jest równoznaczny z satanistą=darcie mordy=ćpun=wszarz (nie mam pojęcia skąd te wymysły!)=brudas=margines społeczny... wczesniej było mi obojętne kto czego słucha, byle się nie wchrzaniał do mojego gustu z buciorami, teraz nauczyłam się paskudnej rzeczy grupowania zespołów/wokalistów jako "moje, dobre, ujdzie, i totalne gówno"
więc w sumie... ehm można mnie nawet nazwać ograniczoną, ale krew się we mnie gotuje jak mój braciszek słuchający czegoś... dziwnego z pogranicza elektroniki, ambientu, house'a i innych jakiś rzeczy gada mi, że Meta to wielkie gówno i co za problem stworzyć takie coś jak oni? bo przecież nawet na KOMPUTERZE można zrobić jakąś tam linię basu czy coś... załamać się idzie!