NighTrain Station Guns N' Roses
Inne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Gnatek w Kwietnia 21, 2007, 10:36:10 pm
-
Jak sami wiemy, nauczyciele zdarzają się różni. Czasem trafi się prawdziwy kwiatek, który swoim tekstem potrafi rozłożyć całą klasę na łopatki :). Oto kilka takich mądrośći
- Chłopacy którzy byli na dworzu niech staną pod tablicą!! (nauczycielka od polskiego :D)
Dialog nauczyciela i mojego kolegi. Nauczycielka zastanawia się jaką ocenę postawić z odpowiedzi - 1+ czy 2-
- A skąd jesteś? (n)
- Z Ząbek, pani profesor... (u)
- Siadaj, jedynka...
- Dziewczyny, przestańcie wy wreszcie chodzić w tcyh spodniach! Wyciera wam się tylko od tego łechtaczka i nie ma potem przyjemności z seksu!
- Siedź cicho, bo ci wy*****ole! :blink:
Kolejny dialog, kolega ma zaliczyć semestr:
- Kowalski, chodź, będziesz odpowiadał. Nauczyłeś się? (n)
- Tak.. (u)
- Na pewno?
- Tak...
- A jak Cię zapytam?
- Ja na prawdę się nauczyłem....
- Siadaj, zaliczone. :D
Jak mi się coś jeszcze przypomni to powrzucam :)
-
Kolejny dialog, kolega ma zaliczyć semestr:
- Kowalski, chodź, będziesz odpowiadał. Nauczyłeś się? (n)
- Tak.. (u)
- Na pewno?
- Tak...
- A jak Cię zapytam?
- Ja na prawdę się nauczyłem....
- Siadaj, zaliczone.
Kiedys moja koleżanka identycznie miała :P
-
Moja polonistka na początku roku:
- To ja jestem królem tej dżungli!
Albo informatyk do koleżanki gdy mu wpadł klucz za szafę:
- Która z panienek jest chętna na szybki numerek za szafą?
Nauczyciel WF:
-Dlaczego nie ćwiczycie?
-Strojów zapomnieliśmy
-Panowie, za przeproszeniem opierd***cie się.
-Proszę pana, za przeproszeniem plan nam się po*****lił
-
psor od UTK:
-to wyskocz na solo za szkołe panie P*******a!
babka od matmy:
-ale gdzie Ty sie patrzysz!!
-no na panią...
-nie kłam!! przecież widze że masz wzrok skierowany nizej, pod tablice!!!
-
Chyba nie zapomnę pani od polskiego mówiącej w LO:
'matko boska z jakiegokolwiek kościoła zejdź i oświeć tych debili'
albo pana od geografii (gość miał hmm swój nawet nie świat... raczej wymiar):
uczennica: mam dla pana czekoladkę
nauczyciel: dlaczego?
uczennica: mam urodziny..
nauczyciel: co Ty... urodziny masz?
W sumie to tak na szybko... większość trzeba sobie przypomnieć
-
Ja nie pamiętam szczególnych kwiatków nauczycieli, bo byli nijacy, a żenujące teksty szybko zapominam. ;) Ale bardzo lubiłam rozmawiać z moim historykiem, był wspaniałym człowiekiem i na każdej przerwie sobie rozmawialiśmy o wszystkim. Pamiętam np. jak robiliśmy sobie jaja z Castro, gdy się przewrócił rok, czy dwa lata temu. ;) No i zawsze jakieś anegdotki puszczał, jak cytaty Piłsudskiego czy Wałęsy. ;)
-
matematyczka <skrzeczącym głosem> : Co sie tak patrzysz wyzywająco?
fizyk< na sprawdzianie,jak kogoś przyłapał na sprawdzianie> : Cacy,cacy,bum po glacy:D
polonista: (jak było 5 minut po dzwonku,a nikt się nie pofatygował do klasy: chodźcie sikorki
historyk <wypowiadane z szybkością karabinu maszynowego> : A jak się nazywał syn siostry brata Kazimierza Wielkiego<lub podobne "prosto skonstruowane" pytanie> przy czym na odpowiedź miało sie jakieś 3 sekundy,potem uznawał,że nie pytana osoba nie wie i zadawał to samo pytanie innej osobie wskazując oczywiście palcem ;)
historyk: Kowalski,co chcesz na półrocze?
Uczeń- A co mi wychodzi?
historyk: Ty się nie interesuj,co ci wychodzi,tylko mów,co byś chciał
Kowalski : Mam dwie czwórki i piątkę. Chcę 4.
historyk: Masz cztery.
historyk : Wiśniewski co chcesz na półrocze.
Wiśniewski: Mam 4 mierne,2 jedynki i jedną tróję. Trzy.
historyk: Masz tróję.
Kowalski: Ale jak to,ja mam lepsze oceny,a ocena w sumie gorsza będzie.
historyk: Trzeba było chcieć więcej. W zyciu trzeba ryzykować.
na studiach:
gramatyka historyczna: To,co państwo słyszeli o mnie do tej pory to nieprawda. Jestem jeszcze gorszy.
-
najpierw pani od bilologii i jej fenomanalne "dopadł ją kogut i doszło do zapłodnienia" "kura tak chodzi we te i we wte, żeby niby wyglądało,że wcale nie ma ochoty"
pan od informatyki "Marek chodź no podłącz mi tą myszke, bo jakoś sobie nie radze" lub" to kto mi dziś drukareczki poinstaluje na 6"
Pan od infromatyki uczy również techniki, a więc zajęcia z rysunku jakiegoś tam pan stoi nad moja ławkę bezczelnie analizując wymiary mojego dekoltu
"Bardzo dobrze Agatko jesteś bardzo zdolna" cały czas nie podnosząc wzroku
-
Ja zawsze mam największy ubaw z naszego pana od PO :D :D
Na początku roku kazał sie do niego zwracać "profesorze" ale i tak każdy gada "generale" :D
POza tym jest głuchy i można głośno sobie podpowiadać na kartkówkach lub sprawdzianach no chyba żę sie długo będzie przysłuchiwał :D . Najlepsze było to jak kumpel do niego powiedział ty k*****e a on tego nie usłyszał :D
-
Kiedy kumpel dyskutował z pewną panią o tym, że chce zrezygnowac z wycieczki, do dyskusji włączyła się facetka od fizy. Wyjechała z takim oto tekstem : Daj spokój. Jedziesz! Ś L I W K I R O B A C Z Y W K I . Po dwóch tygodniach od tego incydentu w dalszym ciągu zastanawiamy się co ona miała na mysli ;D
-
Pan od infromatyki uczy również techniki, a więc zajęcia z rysunku jakiegoś tam pan stoi nad moja ławkę bezczelnie analizując wymiary mojego dekoltu
"Bardzo dobrze Agatko jesteś bardzo zdolna" cały czas nie podnosząc wzroku
Po prostu pan od rysunku potrafi docenić pięknie poprowadzone linie. ;D
-
Pan od infromatyki uczy również techniki, a więc zajęcia z rysunku jakiegoś tam pan stoi nad moja ławkę bezczelnie analizując wymiary mojego dekoltu
"Bardzo dobrze Agatko jesteś bardzo zdolna" cały czas nie podnosząc wzroku
Po prostu pan od rysunku potrafi docenić pięknie poprowadzone linie. ;D
No tak... to jednak jest artysta i potrafi docenic prawdziwe piekno
-
Ja zawsze mam największy ubaw z naszego pana od PO :D :D
Ja mialam faceta od PO ktory zawsze przed, w trakcie i po pracy musial sobie wypic..kiedy mielismy nauke pierwszej pomocy 'dezynfekowal' manekina wodka ktora mial przy sobie ;D Ogolnie facet 'troche' mial poprzestawiane w glowie..kiedys za podanie koledze zeszytu bez pozwolenia ze strony nauczyciela dostalam cztery jedynki,ale spoko, na koniec LO i tak mialam 6 z tego przedmiotu. Kolega dostal tez buta za to ze mial zeszyt w linie a nie w kratke :) W innej klaie padl rekord i wstawil komus 7 butow.. :D . Ogolnie facet uwazal kobiety za gorsze od facetow i wg niego sa stworzone tylko do jednego...
Jedynym zajeciem na PO bylo przepisywanie ksiazki [haha :D] i wysluchiwanie jego opowiesci z wojska..
Chociaz czasem ogladalismy filmy i koncerty ,m.in. Metallicy, Deep Purple.. raz ogladalismy jakis film i w pewnym momencie byla przerwa i polecial kawalek pornola ;D Klasa w smiech :)
Jak sobie przypomne jakies jego teksty to napisze.. :D
-
Jak widać nauczyciele od PO to bardzo zabawne stworzenia.
Jeden z nich, zresztą mój obecny wychowawca, co drugie słowo wtrąca k***a, poza tym zdarzało mu się że zapalił z nami papiorosa. Raz nawet opowiedział jak zaprosił sobie do domu panią lekkich obyczajów ;D. Nie ma jako takich powiedzeń, które można by zacytować, ale sposób bycia ma lepszy niż nie jeden z moich rówieśników :).
-
Oj tak, nauczyciele PO są baaardzo charakterystyczni. Mój np. wchodzi do klasy, 30 min czyta "Rzeczpospolitą", potem rzuca hasełko "moi kochani, bądźcie łaskawi sobie odnotować(...)", coś tam podyktuje, a potem też każe książkę przepisywać ;D raz zrobił nam sprawdzian o naturalnych zagrożeniach przyrody. Wszyscy się obryli, bo to było na początku roku i wszyscy dostali 4, bo prace były mało treściwe. Jeden tylko kumpel napisał na temat pierwsze i ostatnie zdanie, a resztę(cały środek) stanowił tekst jakiejś piosenki Myslovitz. Nauczyciel powiedział, że nie wysililiśmy się zbytnio i żeby następnym razem brać przykład z kolegi, który napisał bardzo ciekawą pracę i jakże by inaczej dostał bdb :D
-
Ahahahaha, z tym tekstem o Myslovitz przypomniałaś mi pewną akcję :D
Kiedyś mój kumpel miał do napisania referat z historii, nie pamiętam na jaki temat, ale chyba coś w związku z Bolesławem Chrobrym. Nasmarował coś około 8 stron, z czego tylko dwie pierwsze i dwie ostatnie były na temat. W środku znalazły się teksty typu "Chrobry razem ze swoimi wspólziomkami najpierw przykoksował, a potem udał się na granicę, gdzie na**bał kiboli Cracovii", albo "W roku 1000 do Gniezna podbiłł Otto III. Bolesław wyprawił mu kozacki melanż, który Szwab wspominał jeszcze długie lata."
Dostał oczywiście bdb 8)
-
U mnie ostatnio była ciekawa sprawa mianowicie połowa klasy spisała ode mnie pracę domową z historii, każdy słowo w słowo oceny wachały się pomiędzy 3+, a 5 w zależności od wielkości pisma
-
w Lo mielismy taką panią od polskiego, która przez 4 lata dyktowała nam jako notatki opracowania, te najgorsze bryki firmy GREG. Te mądrą książkę miała obłożoną w szary papier, zebyśmy nie widzieli okładki, a przecież i tak każdy wiedział z czego dyktuje. Kiedys ktoś jej powiedział, że może przestałaby tak dyktować, bo przeciez wiekszość klasy ma te opracowania, poza tym strasznie uciążliwe było pisanie 3 godziny bez przerwy. Jak to usłyszała to strzeliła takiego focha, ze zaniemówiliśmy, na przemian siniała i bladła na twarzy, stwierdziła że jesteśmy źle wychowani bo nie potrafimy docenić tego, co ona dla nas robi .Od tego dnia do konca roku nie mieliśmy już przerw pomiedzy lekcjami polskiego, w ramach ukulturalniania nas na przerwach czytała nam książki o wszystkomówiących tytułach: Piąty rozbiór Polski, Masoneria XX wieku itp., a dyktowała dalej ... i tyle zdziałalismy ;D
-
jeden tekst x. od religi mi przypomniano:
-ten kto przeklina w tej klasie jest gnojem. i ja wiem kto to. i nie boje sie powiedzieć - ty gnoju!!!
w ustach niskiego, łysawego człeka z okularami jak denka od słoików i śmiesznym głosem to robi wrażenie :D :D
-
przypomniał mi się właśnie tekst mojej wychowawczyni, która uczyła chemii...:D
kiedy ktoś stojąc przy tablicy nie potrafił zapisać reakcji, bądź przez dłuższy czas nie udzielał odpowiedzi, mawiała:
"Gdyby głupota umiała latać, wznosilibyście się wokół tablicy."
często przytaczała też tekst o tym, że musi nam tłumaczyć "jak chłop krowie na granicy"...:D
dodam, że była wspaniałą nauczycielką i człowiekiem... :blink:
-
damn, większość nauczycieli to tłuki, ale są oczywiście wyjątki :)
pamiętam numer, gdy kumpel symulował stosunek seksualny z plecakiem (sic!) i dostał uwagę.... baba napisała: "gwałci plecak na lekcji" :D
-
Na uwagi do dzienniczka przydałby się chyba oddzielny temat :). Ja dostałem kiedyś taką - "Adam gra na lekcji muzyki" :D
-
Na uwagi do dzienniczka przydałby się chyba oddzielny temat :). Ja dostałem kiedyś taką - "Adam gra na lekcji muzyki" :D
Na czym wtedy grałeś, albo w co ? ::)
Nigdy nie zapomnę jak pani od historii w LO kazała nam się szczypać po rękach. Jej dziwne zachowanie było spowodowane wypowiedzią naszej kolezanki, która stwierdziła że Egipcjanie przewozili na statkach kamień jedwabny oraz że teogonia to inna nazwa konia trojańskiego ;D
Z kolei pani od biologii przyszła kiedyś na lekcje w jednym bucie czerwonym, a w drugim czarnym, ale równa z niej była babka, umiała śmiac się z samej siebie.
-
Na czym wtedy grałeś, albo w co ? ::)
Eeee tam, nic szczególnego.... Grałem wtedy na cymbałkach :D. Właściwie to nie było granie tylko walenie pałeczką po tych klawiszach (czy jak to tam się zwie) bez ładu i składu :). Grała cała klasa ale uwagę dostałem tylko ja bo siedziałem w pierwszej ławce :angry:
-
ja uwielbiałem grać na każdej lekcji :D a raczej wystukiwać rytm, czy to długopisem, czy samymi palcami ;) ale uwagi chyba za to nie dostałem :D zresztą, zawsze byłem na bańce, więc nie pamiętam czy się sadzili :D
ktoś tu zauważył, że kolesie od PO są rewelacyjni i muszę mu przyznać rację :D raz się ubakalismy i kolo nie wiedział o co chodzi ;) a gdy się pytał co nam jest, to jeszcze bardziej się brechtaliśmy :D
-
Ehh ja pamiętam jak pan od ZPT (Zajęcia praktyczno - techniczne) powiedział kiedyś zdenerwowany do jednej dziewczyny :
"Co się tak na mnie patrzysz jak bym ci dziadka drabiną zabił ?? :huh:"
A poza tym to teraz po paru latach od skończenia szkoły bardzo miło pamiętam większość nauczycieli.
-
Mam nauczycielke z historii ktora ma chyba z 60 na karku, postrach szkoly, nawet dyrektorka sie jej boi. Kobitka jest komiczna, ma specyficzny humor i bardzo ja lubie, chociaz nalezy do tzw. nauczycieli starej daty, z ktorymi sie nie dyskutuje nawet jak ma sie racje. A jej ulubione haslo (ktore jest komiczne kiedy wymawia je z takim wyrazem twarzy, jakby chciala nas powybijac) - "I memento mori kochane robaczki świetojanskie, jak mi tego na sprawdzianie nie napiszecie!!!" ;D
-
hmmm nauczyciele wszyscy ogólnie mają swoje odpały :D
tekst pani od polskiego : "... macie mi tą książkę choćby z ziemi wykopać,ale ma być - tylko przed wejściem do klasy ją otrzepcie żebyście mi tu się nie pobrudzili" czy ta psorka nie jest kochana ? :D
ostatnio był spr z anglika, który poszedł mi fatalnie i wiedziałąm, że dostanę 1 lub 2 więc zaczęłam ładnie się uśmiechac do pana profesora itp itd a On z tekstem : "Ta dziewczyna ma w sobie mnóstwo uroku, no nie mogę - dwa ze sprawdzianu" nic dziwnego, że mina mi zrzedła :D
pani od fizyki : "może byście przestały bujać w obłokach i pisać na tych ławkach ciągle słowo DUPA" :D
pani od geografii też zawsze da powodu do śmiechu, choćby z taką głupią wymową słów :czikago, micigen itp :]
-
"Ta dziewczyna ma w sobie mnóstwo uroku, no nie mogę - dwa ze sprawdzianu"
No się nie dziwię :]
BTW. Nasz wychowawca, polonista to naprawde kopalnia smiesznych sytuacji...
Np. zamiast mowić "zwrot", mówił "wzrot"... A żeby nam udowodnić, że miał racje... Napisał to na tablicy, i dopiero wtedy sie zorientował, o co całej klasie chodziło...
-
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Cytaty:Nauczyciele
-
Niektóre teksty powakają
-
moj wychowawca, nauczyciel matematyki [dla niektorych znany jako Maras :D] chcial byc blyskotliwy i powiedzial do kolezanki opierajacej sie o lawke: 'Ania, nie udawaj scyzoryka' :huh:
inne teksty mial fajne... ;D
-
W gimnazjum miałem spoko faceta od historii. kiedyś zaplanował pracę klasową, wchodzi do sali się pyta: 'Byłaś jakaś praca klasowa zapowiedziana czy cos?", a kumpel dla żartu "nie, ma być za tydzień", a koleś " no to zapiszcie temat lekcji".
Teraz w liceum króluje polonistka z jej "uprzejmościami":
na lekcji o oświeceniu (Ruso te sprawy): No wiecie, Jan Jakub Ruso, to on się sprzeciwiał posyłaniu do szkoły i zdobywaniu wiedzy. Jak tak na was patrzę,to myśle, że jesteście jego potomkami.
-
Z reguły nie słucham tych żałosnych textów od nauczycieli. Nie śmieszą mnie :)
-
Teksty tylko z ostatniej klasy, wcześniej nie zapisywałam.
Z serii obrażających:
- Ty buło drożdżowa!!!
- Czy mam cię po prostu zwyczajnie palnąć?!
- Wy jesteście po prostu głuche pały!
- Piszesz jak potłuczony!
- Do was się mówi jak do środków od kapusty!
- Wyrosłeś z pod ziemi jak małża upośledzona w rozwoju! [:D]
Z serii inne:
- X, nie ważna jest płeć. Ważne jest uczucie... (rozmarzonym głosem)
- Czy mam cię prosiąć o usiądnięcie?
- Zadanie nie wyszło? Masz rację. Okna zamknięte, więc musiało tu zostać.
- Przejdź się do sali 34, bo tam jest mój wieszak do mapy. Słyszałam, że pani X na nim ćwiczyła.
- X, ja będę Sprite, a ty będziesz pragnienie.
- Jeżeli popatrzymy na naszych sąsiadów: Czechów, Słowaków i Węgrów, to zauważymy, że...
- Wydaje mi się, że jakbym kazała się wam w to wgryźć, to byście się zagryźli.
- Ostatnio traktuję szkołę jako relaks. To chyba jakieś zboczenie?!
- Synku, ja cię oceniam, a ty mi tu jęczysz. Ja nie wiem czy ty kupę robisz czy co?
- Wchodzę do klasy, słyszę jakieś dżwięki... Myślałam, że to wasza muzyka, a to piłą zasuwają za oknem!
- Gdyby X była kobietą z krwi i kości, to by się tak odwinęła, że Z by głowa z karku spadła! Mnie tego robić nie wolno, ale ja się mogę odwrócić i coś tam robić przy mapie...
-
Bardzo chętnie podzieliłabym się z wami powiedzeniami moich nauczycieli, niestety nie mam zeszytu, gdzie zapisujemy wszystkie perełki. Zeszyt jest formatu A4, na wszystkich nauczycieli poświęcone jest kilka stron, reszta kartek należy do naszego matematyka :D W jedną godzinę lekcyjną zapełnialiśmy kilka stron jego powiedzeniami :D Niestety, już odszedł na emeryturę :(
-
Z wczorajszej lekcji chemii:
(Temat: jak i dlaczego między cząsteczkami wody powstają wiązania wodorowe)
"Wodór zaufał temu tlenowi. Mówi mu: choć, zrobimy sobie wspólną parę elektronową. Ale wodór czuje się osamotniony, zrobiony w konia... [istota wiązania spolaryzowanego: para elektronowa znajduje się bliżej atomu o większej elektorujemności. W tym przypadku - tlenu, dlatego też wodór "czuje się osamotniony" - przyp. Shivel] ale obok znajduje się inna cząsteczka wody. Nawiązuje się delikatny flircik pomiędzy wodorem a tlenem z drugiej cząsteczki. Tlen mówi: ja mam wspaniałą parę elektronową, choć, zrobimy sobie wiązanie!"
I wszystko jasne :D
-
siedziałem w pierwszej ławce
ja tam mam właśną teorię na temat pierwszej ławki :P
pierwszoławkowców nikt nie podejrzewa o ściąganie i zawsze wyglądają jakby uważali xD
(w moim przypadku to się sprawdza :lol: na matmie siedzę w pierwszej ławce)
Moja babka z mamty jest spoko,z tym że ma komiczną wadę:powtarza się po kilka razy nawet xD
typu:
"A może macie jakieś inne pytania,że macie inne pytania?"
"Jesteście że jesteście straszliwie leniwi,że leniwi!!"
;D
-
Ehhh...ja to miałem takich zamulonych nauczycieli, że szkoda gadać... nawet wykładowcy teraz są o wiele ciekawsi
-
moja nauczycielka od chemii:
-czy ja pozwoliłam ci usiąść?!?! (n)
-ale ja nie siedze... (u)
-no to wstań!!.. (n)
;D
-
na ostatnim wykładzie z Fonetyki i Fonologii, profesor N. :
'Zapamiętajcie sobie państwo: głoski nosowe kochają szczelinowe! I z wzajemnością!'
Nasz profesor N chciał nam udowodnić, że nazwa, to rzecz umowna ;]
'Niech państwo sobie wyobrażą tutaj psa. Tutaj obok mnie siedzi pies. Ma łapy, kitkę. Potrafii szczekać. No więc wyobraźcie sobie teraz, że przychodzi tutaj Anglik i zapytany o to, co widzi, odpowiada, że jest to dog, Niemiec, że Hund. Rosjanin, ze sabaka. A ta bestia siedzi tutaj spokojnie, i cierpliwie wszystko znosi. "
to tak apropo transkrypcji fonetycznej:
"Nie dajcie się zwieść literom - one oszukują, one to lubią i są w tym dobre, bo trenują to od lat"
"Permanentne podsłuchiwanie, to zadanie filologa"
"dziunia, to nazwa dowolnej pani w dziekanacie"
"Zapewniam państwa, że wiedza o ruchliwości języka przydaje się nie tylko na fonetyce"
----no to były wybrane teksty profesora N. ;-)
-
To u nas dziś na prawie konstytucyjnym gość troche pofilozofował... " Czemu wy właściwie tu siedzicie ? To temat rzeka...relgia wam karze, matki, moralność ? Piwa nie lubicie ? Piwo jest dobre ! " ... z tym ostatnim jak najbardziej sie z nim zgadzam :mellow:
-
teksty profesora N. ciąg dalszy.. ;)
[prof od fonetyki i fonologii jakby co]
"Nie mozesz obrzucic chama calym paradygmatem jezyka!"
" to moze taki przykład. Na laweczce siedza sobie ona i on i daja sobie buzi. czujecie to??"
"Oddychanie przez nos jest bardzo cenne"
oraz
"Misio zostawia slady bo taka jest natura misiow!"
"Studentka: dlaczego w przyszłym semestrze mamy z kimś innym zajęcia?
dr Nowakowski: bo ja dalej nie umiem."
"Bo jeśli mówię, że Iksiński jest świnią to wcale nie chodzi mi o to, że ma 4 nóżki i 12 cycuszków "
"No dobra...to teraz przykład... jak zwykle będzie prymitywny więc proszę go nie kolportować"
"Ozywiac mozna przedmiotu martwe! Czlowieka na ogol nie trzeba ozywiac... przy zalozeniu oczywiscie ze nie jest martwy."
"Jak bedziecie grzeczni to opowiem wam jeszcze jedna bajke"
to "i" i "j" to nie jest małe "i" i "j" one sa jeszce mniejsze mozna je nazwać "itunia" i "jotunia"
-
"Studentka: dlaczego w przyszłym semestrze mamy z kimś innym zajęcia?
dr Nowakowski: bo ja dalej nie umiem."
"Bo jeśli mówię, że Iksiński jest świnią to wcale nie chodzi mi o to, że ma 4 nóżki i 12 cycuszków "
Te najlepsze! :D Aż miło chodzić na wykłady 8)
-
jaki temat xD
jak sobie przypomnę gadki moich nauczycieli to równiez wkleję ;)
-
"Studentka: dlaczego w przyszłym semestrze mamy z kimś innym zajęcia?
dr Nowakowski: bo ja dalej nie umiem."
"Bo jeśli mówię, że Iksiński jest świnią to wcale nie chodzi mi o to, że ma 4 nóżki i 12 cycuszków "
Te najlepsze! :D Aż miło chodzić na wykłady 8)
wykłady to jeszcze nic! na ćwiczeniach pod ławką leżę ;-)
-
Profesor N. to mój nowy idol ;) Że też ja nie mam takich kolesi u mnie na uczelni... :rolleyes:
-
"Nie ma! Zapomnij!"
"Albo rybki albo akwarium"
Ale to trzeba uslyszec by zrozumiec... Fizyka rulez:D
-
Kobieta od matmy:
-To, ze cos tam myslisz, to aczkolwiek nie znaczy, ze dobrze sobie tam myslisz
Polonistka:
-Autentycznie, nie umiecie pisac. Autentycznie! (to byl jej ulubiony zwrot. Dla niej wszystko, co zlego bylo zwiazane z nasza klasa, bylo autentyczne)
Fizyczka:
(do kolegi): - Dawid, nie gadaj!
kolega: - sp*******j!
fizyczka: -No to sp*******j...
Wuefista, bedacy mierzacym 160 cm wzrostu mezczyzna o zawsze czerwonej twarzy (chodzily glosy, ze cierpial z powodu alkoholizmu, co potwierdzala regularna jego nieobecnosc w pracy 2 tygodnie po sylwestrze):
(dialog z uczennica):
-Patrycja, uspokoj sie juz!
-Wie pan, czemu mam zolte spodnie?
-Nie.
-Bo wlozylam je specjalnie pod kolor pana zebow.
-
mieliśmy zastępstwo z największym w szkole nauczycielem - jajcarzem.
A ty, jak masz na imię?
- Żaneta.
Skąd ja cię kojarzę... kurcze... byłaś może kiedyś na koloniach z kopalni ze mną?
- ojj nie, na pewno nie.
Hmm... no nie wiem... aaaa! tak!
- ??
jak ostatnio szedłem w piątek wieczorem koło Ostrogi (Pub w Żorach - mekka żorskich licealistów z mojej szkoły), to widziałem Ciebie żygającą koło barierki!
- :o
-
Miałam w liceum nauczyciela angielskiego ,który był podobny do Jasia Fasoli tak się też zachowywał i jak robił kartkowki ze słówek to najpierw starannie podzielił klasę na dwie grupy rzędami i pisał na tablicy słowka typu stół ,dom itp. starannie wszystko kaligrafując wielkimi literami przy czym zamim napisał to oczywiście każdy głupek zdązył napisać lub ściągnąć po tym odwracał się na pięcie i wykrzykiwał ;Nie ściągać wszystko widzę nie ściągać!Pomimo ,że to była 2 klasa liceum witał nas zawsze mówiąc ;Dzien dobry dzieci ! na co my zawsze rozpoczynaliśmy trwającą pól lekcji dyskusję ,że przecież my już nie dzieci my już dorosłe :P Niestety długo w szkole nie zabawił na przyszły rok przyszło wredne babsko ,które nie chciało z nami dyskutować :P
-
hehe.no to ja zacznę od podstawówki:
Pan od historii (swoją drogą kuzyn mojej mamy, więc rodzina) wstawiał do dziennika takie nagany:
1. po wejściu do klasy nie zdjął czapki i ryczy jak na pastwisku.
2. Żebra chleb na lekcji.
3. Je kredę i bezczelnie kłamie.
Na uczniów swoich miał określenie typu: dzicz, prosto z dżungli, albo ( do któregokolwiek z chłopaków) mówił: DŻony Wojtala uciekaj z powrotem na drzewo.
Na nauczycieli z liceum przyjdzie jeszcze czas :)
-
Przychodzi na wu-ef praktykant. Oczywiście w dwuszeregu zbiórka. Wszyscy stoją na baczność, a ja z przodu i zanoszę się od śmiechu.
- Coś śmiesznego powiedziałem?- Mówi praktykant.
-Nie to tylko twoja twarz.
I biegałem 12 kółek wokół boiska...
-
RocketQueen - Profesor N. wymiata :lol: :lol: :lol:
-
Kiedyś mój pan profesor od chemii przyłapał podczas egzaminu na ściąganiu jednego studenta. Powiedział mu, że egzamin będzie zaliczony tylko i wyłącznie wtedy, jak na następne zajęcia owy student przyniesie mu kartkę od księdza, że wyspowiadał się z tego ściągania :) . Ten sam pan profesor do każdego faceta w grupie zwraca się 'panie Andrzeju', a do każdej dziewczyny 'pani Agnieszko'. Nawet jak już poznał nasze imiona to do teraz mu tak to zostało :)
Inna profesorka ma obsesję na punkcie zdrowia. Jak komuś na ćwiczeniach zdarzy się kichnąć to musi wyjść z sali albo założyć maseczkę ochronną :D
-
No to teraz lista klasyków z Liceum Ogólnokształcącego im. Ziemi Gostyńskiej w Gostyniu:
prof. Kasza (matematyk):
"Tak, tak. Pięknie żeś to zrobił. Szkoda tylko, że źle."
"Pomalutku ze mną tańcuj - ja już swoje lata mam."
"Do tablicy podejdzie znakomity uczeń. W tej klasie są sami znakomici uczniowie!"
"Bardzo ładnie żeś to zrobiła. Cztery - pod pierwiastkiem..."
"W ogóle jak jest woda z prądem to się szybciej mówi."
"Mów do nich, a nie do tablicy. Umówisz się z dziewczyną, a będziesz mówił do drzewa?"
"Za tyle nie kupisz dziewczynie nawet lizaka. Najwyżej dasz jej coś innego do polizania."
"Co robi nauczyciel, gdy nie potrafi rozwiązać zadania? Daje je do zrobienia w domu uczniom... Więc to zadanie zróbcie w domu!"
był tez prof. Męczarski (Geograf wybitny i zjawiskowy pod wieloma względami) u niego trzeba było zasłuzyć na "plusik". Ja zasłużyłem tekstem:
"A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści" :D
prof. Męczarski stwierdził:"głupi jak salomonowe portki":D i pozwolił uczniowi iść do biblioteki na lekcji sprawdzić co to oznacza :D
Pan prof. Męczarski był miłośnikiem rożnych skał, kamieni, skamielin itp. no i kiedyś na lekcji powiedział:
"My z kolega kiedyś jeździliśmy w góry rąbać AGATY" :lol:
Ciąg dalszy nastąpi.
-
Szkoła to była trauma... :/
Ale nie da się zapomnieć jednego nauczyciela informatyki z pierwszej klasy liceum zawodowego. Przyszedł jako nowy (jak i my), nie zagrzał długo miejsca (jak nie my). Chyba poleciał po pierwszym półroczu lub roku (już nie pamiętam dokładnie). ;] Zamiast uczyć się obsługi komputerów (jeszcze nie było PC w klasach i korzystaliśmy z jakichś Spectravideo) i prostego programowania wszyscy woleliśmy rozmawiać z nim o muzyce. :D To był Witold Zapędowski, ówczesny basista Klaatu (tego samego w którym Kuba Wojewódzki bębnił ale to musiało być na samym początku). To były bardzo ciekawe lekcje. :D
W Łodzi ten zespół to było wtedy COŚ (był rok 1992). Przyznam się że nigdy nie słuchałem ich płyty ale teraz może nadrobię bo jakiś dobry duszek zripował do mp3 posiadaną przez siebie kasetę magnetofonową. Nawet nie wiedziałem że kiedyś " Porównywano ich do AEROSMITH, GUNS N' ROSES i chyba najlepsza łatka jaka do nich przylgnęła to łatka polskiego EXTREME z Łodzi." Link - http://adamemanuel.blogspot.com/2008/05/klaatu-strange-1991.html (http://adamemanuel.blogspot.com/2008/05/klaatu-strange-1991.html)
-
Jeden z nich, zresztą mój obecny wychowawca, co drugie słowo wtrąca k***a, poza tym zdarzało mu się że zapalił z nami papiorosa. Raz nawet opowiedział jak zaprosił sobie do domu panią lekkich obyczajów ;D. Nie ma jako takich powiedzeń, które można by zacytować, ale sposób bycia ma lepszy niż nie jeden z moich rówieśników :).
Ehh, właśnie się dowiedziałem, że tego nauczyciela jakiś czas temu wyrzucili ze szkoły. Za alkohol. Szkoda chłopa, bo zajebiście go lubiłem. Jedyny wychowawca, który brał nas w obronę przed rodzicami czy innymi nauczycielami. Można było na niego liczyć. Kiedy było trzeba zwalniał z lekcji, nie wyżywał się niepotrzebnymi pracami domowymi (w końcu do czego nam potrzebne PO), a na sprawdziany zawsze dawał przygotowany wcześniej zakres materiału. Jak wspominał, sam był uczniem i uczniów rozumie. A uczniowie rozumieli jego. Szkoda.
-
U nas największe jazdy są z naszą znienawidzoną wychowawczynią od polskiego. :vampire:
Dziś na przykład zaczęła śpiewać: "Co ja tutaj robię ??" A cała klasa w śmiech. :D
-
no to ja jestem w gimnazjum, w pierwszej i drugiej klasie mialam stara babinkę za wychowawczynie i jej ulubione teksty to :
,,jak coś Ci tu nie pasuje to zmień szkole''
,,nie bo nie''
i taka z nią była rozmowa :D
teraz w 3 mam wychowawce który bardzo się lubi przymilać do dziewczyn ze swojej klasy :/
-
U mnie w szkole nie ma takich wspaniałych nauczycieli niestety :'( Jedynym nauczycielem, z którego się śmiejemy jest nasz wychowawca, łysy geograf i nauczyciel techniki, pan R.:
odpytywanie ucznia:
-Na jakim kontynencie leży Afryka, wstań i pokaż nam na mapie
-(pokazując Afrykę) Tu, w Afryce :lol: (klasa w śmiech)
- Bardzo dobrze, widzę że choć raz przygotowałeś się do zajęć :) :lol:
Na boisku:
Chłopcy, zamknijcie furtkę, bo przewiew jest! Jeszcze mi się pochorujecie...
Na sprawdzianie , gdy przyłapał ucznia:
Chłopie, jesteś w gimnazjum, a ściągać nie umiesz! No co za wstyd, przypatrz się swoim koleżankom i kolegom, tak się to robi!
A poprzedni rocznik na zakończenie 3 klasy gim. kupił mu grzebień i żel do włosów :lol:
-
"Powinniście to wiedzieć z gimnazjum" - pozdrawiam, klasa druga liceum, lekcja geografii w marcu :) coś czego naprawdę nie było w gim bo być nie miało prawa.
"ja ******ę, znowu nie ta sala..." - inny nauczyciel geografii po wejściu do nas na lekcję po raz kolejny w ciągu tygodnia, nie może się chłop przestawić na nowy rozkład sal :P
"narysujemy sobie tabelkę. to będzie taka cool tabelka" - homoseksualny nauczyciel biologii
"niektóre choroby które sobie omówimy są tak fajne, że aż chciałoby się je mieć" - ten sam ;)
"piękne przyrodzenie narysowałaś, chciałbym takie mieć" - ten sam, w czasie odpytywania, koleżanka rysowała i opisywała męskie narządy rozrodcze
"spokojnie panowie, na studiach się z nimi nie spotkacie" - wuefista, gdy graliśmy na Orliku w piłkę z uczniami z innej szkoły (zawodówki) i pyskować zaczęli
-
Pani od chemii: No to może Ada nam zapisze na tablicy... - Ale ja jestem Zuzia. - A nigdy nie byłaś Adą?
Anglistka do jednej dziewczyny, która przeszkadzała na lekcji: "Czy ty sobie wraz z włosami usunęłaś połowę mózgu?!"
Dobry tekst padł kiedyś na religii, chociaż to nie ze strony nauczyciela... Siostra pyta nas, czego nie wolno robić z prochami zmarłej osoby? A jeden przygłup z mojej klasy: Słodzić herbaty!...
Dzisiejsza biologia: jak zapobiegać stresowi? Po jakimś czasie ktoś z ostatniej ławki rzuca: "seks!" klasa w śmiech, za to nauczyciel że no w sumie owszem, "wiecie, a jak się nie ma z kim, to samemu" :D
Albo, ten sam pan od bio., kilka osób kiedys przyszło do niego na poprawę, a on akurat nie miał skserowanych zadań, i wstawił im piątki za samo przyjście :D
Pani od matmy: "To jest najtrudniejsze, bo to jest trudne." po chwili: "Ale to jest łatwe!" ;)
-
Dobry tekst padł kiedyś na religii, chociaż to nie ze strony nauczyciela... Siostra pyta nas, czego nie wolno robić z prochami zmarłej osoby? A jeden przygłup z mojej klasy: Słodzić herbaty!...
Na głupie pytania są głupie odpowiedzi, bo z prochami zmarłej osoby nie powinno robić się wielu rzeczy, np. słodzić herbaty :) . Kiedyś na technologii gastronomicznej też nas kobieta zapytała, czego nie powinniśmy robić z bułką tartą przed panierowaniem. Jeden z kumpli powiedział, że nie powinniśmy podrzucać jej do góry. No i niech ktoś teraz powie że nie miał racji :)
-
Ja dodam coś niecoś z perspektywy praktykantki - myślałam, że "najgorsze" myśli o nauczycielach miałam, będąc w szkole ("głupia baba", "idiotka myśli, że nie mamy co robić w domu tylko jej durne zadania rozwiązywać", "mogłaby się rozchorować na kilka tygodni"), niestety, myliłam się. Po praktyce, którą odbywałam teraz drugi raz w szkole innej niż rok temu stwierdzam, że nie chcę być chyba nauczycielką i uczestniczyć w tym wszystkim. Nauczyciele wkurzyli mnie przez ten czas jak chyba jeszcze nigdy wcześniej. Kilka przykładów:
- nauczyciel podpisuje 3 egzemplarze umowy, na których widnieją, wpisane przez niego, 3 różne numery PESEL
- nauczyciel na raporcie z przebiegu praktyki wpisuje datę i miejsce, jednak nie podpisuje się, chociaż luka na podpis jak BYK widnieje poniżej
- przypadek koleżanki - koleżanka daje nauczycielowi wzór wypełnienia umowy (miejsca do wypełnienia zaznaczone są tam krzyżykami na zielonym tle) oraz 3 kopie umowy, nauczyciel wypełnia te 3 umowy oraz wzór - obok krzyżyków na zielonym tle wpisuje swoje dane, nie dziwiąc się zupełnie, że nagłówek krzyczy do niego WZÓR (pomijając fakt, że krzyżyki powinny dać do myślenia, że może jednak nie należy wypisywać...)
- na rachunku dot. odbycia praktyk nauczyciel podpisuje się w miejscu, gdzie powinien podpisać się dziekan, czyli nauczyciel nie wie, kto wystawia rachunek (nauczyciel), a kto przyjmuje pracę (dziekan).
Przykłady można mnożyć. Rozumiem, jeśli te dokumenty byłyby wypisywane na kolanie, ale za każdym razem nauczyciel brał je do domu i miał kilka dni na ich spokojne uzupełnienie, właśnie dlatego, żeby nie robić kretyńskich błędów...Jakiś czas temu skończyłam praktykę w szkole, umówiłam się z nauczycielkami, że po papiery przyjadę za tydzień. Przyjechałam, to złapały się za głowę i powiedziały, że zapomniały. W następnym tygodniu zadzwoniłam, żeby przypomnieć jednej z pań (miałam praktykę z niemieckiego i angielskiego), żeby przyniosły papiery na piątek. Powiedziała, że oczywiście i że zawiadomiła już koleżankę. W piątek koleżanka i tak nie miała. Mało tego, próbowała na mnie zwalić, że nie zadzwoniłam :facepalm: Jak powiedziałam, że dzwoniłam i że jej koleżanka powiedziała mi, że już ją zwiadomiła, zrobiła tylko głupią minę, bo kłamstewko się nie udało. A co tam, mogę przecież przyjechać 3 raz.
Nauczyciele są wredni. Wiem, że Wy to wiecie i ja to wiem z doświadczenia, ale wyobraźcie sobie, że są jeszcze bardziej wredni, niż myślicie. Na lekcji Was lubią, a w pokoju się z Was nabijają. Byłam świadkiem rozmowy kilku nauczycielek na temat grubych nóg jednej z uczennic, która ubrała spódniczkę na półmetek. Byłam świadkiem wypowiedzi nauczycielki (którą bardzo szanowałam, bo była kiedyś i moją nauczycielką), która mówiła, że jakiś uczeń tak śmierdzi, że ona nie ma zamiaru tam wracać dopóki on się porządnie nie umyje. Obraza rodziców też się zdarzała. Zaczęłam się zastanawiać, co wygadywano o mnie w pokoju nauczycielskim, kiedy byłam uczennicą. Zaskoczyło mnie to, że oni nie mieli zahamowań nawet w mojej obecności. Z moich obserwacji mogę powiedzieć, że najbardziej w porządku są nauczyciele - mężczyźni, a te ploteczki, lustrowanie wszystkich i frustracje biorą się niestety z tego, że to środowisko jest tak bardzo sfeminizowane i o tyle, o ile nauczanie jest fajną, przynoszącą satysfakcję rzeczą, tak przebywanie w takim środowisku jest naprawdę przykre.
-
dzieje się tak m.in. dlatego, że ciągle płaczą że za mało zarabiają :facepalm: jeżdzą do Warszawy se poprotestować :facepalm: Tylko zapominają o jednym - nikt nie każe im tego robić.
Przez ostatnie 9 m-cy pracowałem w MOPSIE ale stwierdziłem, że za mało zarabiam i podałem się do dymisji. Sfrustrowanym nauczycielom radzę to samo. Nie męczcie siebie samych i innych.
na pohybel ziutom!
-
W podstawówce (13 lat temu :o) miałem profesorkę od fizyki/chemii Panią Bzinkowską.
Kobitka była świetna. Potrafiła na sprawdzianie udawać, że czyta gazetę trzymając ją na wprost na wysokości głowy,
a wcześniej wycinała w gazecie dwie dziurki na oczy i myślała, że tego nie widzimy.
Kiedyś na klasówce posadziła mnie przy jej biurku, bo stwierdziła, że ściągam (oczywiście, że ściągałem)
i nagle w połowie sprawdzianu wyjęła dwa surowe jajka i siedząc parę centymetrów ode mnie je zjadła.
Kiedyś po wakacjach wróciła do szkoły z podbitym okiem. Podobno na Chorwacji spadła z furmanki.
Nosiła okulary korekcyjne, a że chciała ukryć podbite oko, to na okulary korekcyjne zakładała... okulary
przeciwsłoneczne, co w ogóle nie budziło podejrzeń :) Poza tym kobietka zawsze wymagała powagi
na lekcjach, a trudno było się nie śmiać z jej pomysłów. Dobrze ją wspominam.
Była też profesorka od matmy, stara panna, która co jakiś czas się zawieszała - patrzyła się w jakiś punkt
i na nic nie zwracała uwagi. Kumpel przy tablicy kiedyś robił pompki i przysiady odpowiadając, a ona tego nie zauważyła.
Ten sam kumpel na komendę "wyjmijcie podręczniki" wyjął z plecaka Wampa. "Otwórzcie na stronie (przykładowo) 40"
a kumpel "ooo całkiem niezła figura" itd.
Też robiliście tak, że jak Wam sprawdzian źle poszedł, a kartki zbierał ktoś z klasy, to nie oddawaliście kartki,
a potem było, że gdzieś zginęła "...a tak mi dobrze poszło..."? :)
Najlepiej wspominam poprzednią profesorkę od matematyki, która za brak pracy albo głupie błędy biła metrową drewnianą linijką
po tyłku albo po łapach. Najwięcej mnie nauczyła.
Wesoło bywało.
-
najgorsze to są stare panny. w liceum jakoś mam okazję się o tym przekonać prawie codziennie...czasami aż czujemy że one po prostu na uczniach odreagowują jakieś stresy i inne. dzisiaj nauczycielka angola po sprawdzianie, który był na ostatniej lekcji i zajął wszystkim 15 minut, stweirdziła że wypuści z klasy jeśli jej każdy solo zaśpiewa piosenkę :???: królowało "Another Brick in the wall", ja za to szczyt szydery, patrząc jej maślanym wzrokiem w oczy "Don't Cry" wyśpiewałem :lol:
-
Another Brick in the wall pasowało idealnie do tego :D
Wasza przynajmniej jest normalna i potrafi wypuścić wcześniej. U nas mamy angielski logistyczny, który prowadzi strasznie przymulona babka w typie starej panny, więc wszyscy się solidarnie zrywamy bo akurat zawsze mamy tą lekcje jako ostatnią, ale często zostają z 2,3 osoby i zamiast puścić po ludzku do domu to siedzą i nic nie robią, bo ona liste 20min sprawdza :rolleyes:
no ale ich wybór, zawsze mogą się przecież zwinąć z nami :P
Najgorsza jest babka od Polskiego, zawsze pyta nas przez cała godzinę, bo jak twierdzi "poprawia jej się humor od stawiania nam jedynek" :_: No ale jak się nie mam męża to trzeba odreagować i poprawiać sobie humor w inny sposób 8)
-
Ooo, ciekawy temat.
W pierwszym semestrze wykład z algebry, prowadzący niejaki Wąsu:
<ktoś z sali>: Przepraszam! Czy mógłby pan mówić głośniej?
<Wąsu>: Tak, ja mogę mówić głośniej, ale i tak wam nic nie powiem.
Kolejny semestr, ten sam człowiek, tym razem przedmiot matematyka dyskretna. Aby zachęcić wszystkich do zaliczenia przedmiotu bez egzaminów powiedział:
"Nie bądź frajer, zdaj w terminie. Ból dyskretny szybko minie."
I retrospekcja - gimnazjum.
Siedzimy na przerwie, ja i dwóch kumpli. Na dyżurze nauczycielka z geografii. Kumpel A w pewnym momencie mówi do kumpla B dość głośno "Ja pier***ę!". Na to szybko podchodzi nauczycielka i krzyczy do kumpla B: "Co?! Nazwałeś mnie "ty pierdoło", nazwałeś mnie "ty pierdoło!!!". B: "Nic do pani nie mówiłem!" Nauczycielka: "Jak to nie?! Obraziłeś mnie! Nazwałeś mnie "ty pierdoło!!!". W końcu po kilku minutach dała sobie siana, ale na półrocze obniżyła kumplowi B ocenę z 3 na 2 :P Chociaż chłop nic nie zrobił i nie pomogły tłumaczenia :P
-
Miałam takiego fajnego nauczyciela w muzyku, który miał tyle dziwnych tekstów, że masakra.
Raz wyjechał z tekstem: "Dziecko! Ty patrzysz na fasolkę i myślisz, że to dzik".
Nikt do teraz nie wie o co chodziło ;)
-
Ooooj, sporo było takich tekstów :)
W gimnazjum często się zdarzały.
Obecnie w liceum z każdego psora można by się pośmiać. Największą legendą jest chyba Sor od polaka:
-Dziecko niepodnoszące ręki jest dzieckiem straconym..
Ogólnie zawsze zwraca się do nas per "dzieci". Oprócz tego już na początku roku mianował "Dziecko podręczne" (które siedzi obok niego i zajmuje się papierkami), "Dziecko od okna" (chyba nie trzeba tłumaczyć), "Dziecko od szmaty" (wycieranie tablicy) oraz "Dziecko od drzwi". :D
-Nie wiesz? RAZ. (ile to "razów" się może posypać podczas jednej lekcji.. ^^)
-Dlaczego dzieci są takie martwe?
-Witku, spójrz, potargałeś firanki. Zaburzyłeś moje poczucie piękna i harmonii.
Psor od infy:
-Używaj obu rąk do pisania na klawiaturze! Jak nie będziesz używał tej drugiej, to ewolucja ci ją zabierze!
-Puść się tej myszy! Boisz się, że się przewrócisz??
-Jak jest zbudowany komputer? (klasa milczy) Co, pewnie siedzi tam w środku mały chiński człowieczek i pracuje, tak?
wchodzi facet o wfu:
W: -Jesteś samochodem?
S: -Nie, jestem człowiekiem..
Oprócz świetnych tekstów facet propaguje odpowiednie obuwie, tj. przewiewne :D I chodzi w chodakach xD Jedynie zimą, przy bardzo niskiej temperaturze założył też skarpetki, ale to był wyjątek. :D
-
Mamy świetnego księdza, jak mu się coś nie podoba, nie zwróci kulturalnie uwagi tylko rzuca tym co ma akurat pod ręką np. koleżanka dostała batonem (którego oczywiście potem zjadł dyktując nam temat) powiedział do niej "piesku przynieś batonika" a ona mu to oddała i ją po główce poklepał i powiedział "dobry piesek " .
Mieliśmy z nim zastępstwo w sali która służy do gotowania, dwóch kolegów znalazło sobie szpachelkę i rękawicę kuchenną. ksiądz to zauważył i kazał temu co ma szpachelkę przyjść do siebie .
k: opisz mi historię tej oto szpachelki.
kolega: no więc tak.. e..
k: szybciej, nudzę się .
kolega: szpachelka jest z plastiku..
k: do czego służy?
kolega: do przewracania jedzenia na patelni?
k: nie, do smażenia, siadaj i oddaj mi szpachelkę .
potem siedział za biurkiem, machał nią i twierdził że jest Jedi z gwiezdnych wojen.. :D
-
Idealny temat o nauczycielce matematyki z zeszłego roku :D
Siedzę sobie na lekcji, pani krzyczy na osobę, która uciszała klasę, osoba ta się tłumaczy, cała klasa śmieje się z pani.
I nagle pani spojrzała na mnie krzycząc "Ty ze mnie kpisz, ty się uśmiechasz"
Ktoś powiedział, że przecież jestem wesołą dziewczyną i dlatego się uśmiecham. Pani oczywiście dalej krzyczała, że przecież można być wesołym, ale nie w takiej sytuacji i to była kpina itp. :D
I kolejna sytuacja z tą samą panią. Omawiamy dział prawdopodobieństwa. Pani tłumaczy, że można dzięki temu obliczyć jakie jest prawdopodobieństwo, że np. pszczoła wpadnie do gardła. Więc ktoś zapytał jakie.
Odpowiedziała "Nie da się tego obliczyć, bo nie znam natężenia pszczół w naszym regionie ani jak szybko chodzą" :P
-
Mamy świetnego księdza, jak mu się coś nie podoba, nie zwróci kulturalnie uwagi tylko rzuca tym co ma akurat pod ręką np. koleżanka dostała batonem (którego oczywiście potem zjadł dyktując nam temat) powiedział do niej "piesku przynieś batonika" a ona mu to oddała i ją po główce poklepał i powiedział "dobry piesek " .
Ja bym za coś takiego jebnął, ale różni są ludzie.
-
Gimnazjum, lekcja geografii z największym tępicielem szkoły, co nie przeszkodziło koledze rozmawiać za dużo z drugim. Kobita podchodzi do niego i w*** pyta: Sebastian czy chcesz mnie zaspokoić!?... yyy... zastąpić :lol:
Studia, egzamin z biologii i ekologii:
Dr M. : jeżeli kogoś przyłapiemy na ściąganiu odeślemy go na ustną poprawkę do prof. G. My to nazywamy zaliczeniem oralnym :facepalm:
Wsiadamy z koleżanką do windy, a tam doktorek co prowadzi z nami ćwiczenia projektowe.
Koleżanka: Przepraszam, czy mogłabym wykorzystać sytuację?
Dr : W windzie? Zawsze :)
O! I nasz zakręcony (ale za to dobrze tłumaczący) matematyk z liceum, który gdy zaczynaliśmy geometrię przez 45 min filozofował: najpierw odpowiadał na pytanie kim jesteśmy, potem zachwycał się jakie to nieodgadnione, że leży pod kołdrą wysyła sms, a ten (sms) przechodzi przez kołdrę, okno i dolatuje do adresata.
Fajny temat, w sumie studnia bez dna, bo co rusz się jakaś nowa anegdotka przypomina :)
-
Nie mój nauczyciel, ale kuzynka opowiadała mi tą historię, która przydarzyła się znajomej na jej Uniwersytecie. Znajoma poszła na tzw. "zaliczenie". Nie szło jej za dobrze, w końcu profesor prosi ją o indeks i wpisuje 3. Koleżanka mówi pod nosem "co za alfons". Na co profesor jeszcze raz zabiera jej indeks i poprawia ocenę na 4. Zdziwiona dziewczyna pyta, co on robi. Na co profesor: jak to co? każdy alfons musi dbać o swoje dz**ki.
Poza tym mam świetnych nauczycieli od polskiego i angielskiego, nie dość, że mają teksty, po których wszyscy umierają ze śmiechu, to ogólnie są spoko ludźmi (jak nie nauczyciele :o) i można się z nimi dogadać.
Na lekcji polskiego:
U: Proszę pana, mogę zaliczyć "Niemców"? ["Niemcy" to tytuł lektury szkolnej. - przyp. Wwzjr.]
N: Wszystkich? :o
Czytamy na angielskim tekst, oczywiście mało kto rozumie, więc pan zaczyna tłumaczyć:
N: Przy komputerze, tysiące razy powtarzasz jedną ręką ten sam ruch, często boli od tego nadgarstek. O co chodzi? *bad look* Oczywiście o myszkę od komputera.
A tego może nie powiedział nauczyciel, ale też na lekcji angielskiego. Koleżanka, która ten język opanowała w bardzo niewielkim stopniu czyta tekst:
- I feel pain in my titts.
Oczywiście chodziło o teeths. Biedna dziewczyna, do tej pory mówimy na nią Titti :D
-
Nie mój nauczyciel, ale kuzynka opowiadała mi tą historię, która przydarzyła się znajomej na jej Uniwersytecie. Znajoma poszła na tzw. "zaliczenie". Nie szło jej za dobrze, w końcu profesor prosi ją o indeks i wpisuje 3. Koleżanka mówi pod nosem "co za alfons". Na co profesor jeszcze raz zabiera jej indeks i poprawia ocenę na 4. Zdziwiona dziewczyna pyta, co on robi. Na co profesor: jak to co? każdy alfons musi dbać o swoje dz**ki.
Kłamczuszka ta znajoma, anegdota starsza ode mnie...
U mnie mistrzem był matematyk, z resztą dość znany, bo parę książek napisał, w gazetach i telewizjach też bywał:
Klasa myśli nad zadaniem, pan W. rozkłada się na biurku w pozie syreny i:
"Wy myślcie, a ja będę waszą muzą".
Jak trzeba było coś wyjaśnić abstrakcyjnie, bez liczb, to używał "cóś 1", "cóś 2" itd. Koleżanka przy tablicy, zastanawia się, matematyk podirytowany pyta "no i co tam dalej będzie?" - "..." - (wali skrzydłem od tablicy) - "podzielić przez cóś do ciężkiej cholery, przez cóś!!!".
Lubił mówić nam, jak powinno się poprawnie nazywać niektóre rzeczy (linijka - przymiar liniowy prosty, dwie proste równoległe - klasa abstrakcji relacji równoważności prostych).
Koleżanka podchodzi do tablicy w "modnie" podartych spodniach. Matematyk wyjmuje portfel i czegoś tam szuka. Koleżanka mocno zdziwiona - "chcę ci na porządne spodnie dać, bo widzę, że musisz w podartych chodzić".
Poprawy pisało się u niego w gabinecie, a że to dość wzięty dyrektor (kuratorium, telewizja itd.), to zazwyczaj wychodził po podaniu zadań. Zwykle jakoś tak pod koniec sprawdzianu wbiegała sekretarka z krzykiem "dyrektor idzie!".
Było jeszcze wiele, wiele więcej, jeden z najlepszych nauczycieli, jakich spotkałem na swojej drodze.
A, i o tym zaliczeniu oralnym, to najpierw nam wspomniał nauczyciel od polskiego w gimnazjum, potem fizyk w liceum, a na studiach też już to ze dwa razy słyszałem. Widocznie popularny żarcik wśród psorów.
-
A mój matematyk w liceum, również pan "W", popisywał się czasem znajomością języków obcych. Jak nie chciał już z kimś dłużej gadać, mówił: "How do you do mi stąd!" :)
-
uśmiałam się czytając Wasze posty ;D
mnie najpierw przychodzi na myśl chemia:
- Ja się czuję, jakbym obcowała z psychopatą. A wiem, co mówię, bo rozmawiałam z psychicznymi osobami. A ty jesteś jak psychopata..
PO, przy wystawianiu ocen:
-Pokaż się. Dobrze, pięć. A teraz ty. Źle, cztery.
Historia - kochana profesorka rzuca żartami, z których potem sama się śmieje ;D "hehehe... hehe... he....... no właśnie"
Polski - ukochana Krysia, wkrótce się uda na emeryturkę:
-Wyglądam sobie przez okno, a tam, koło drzewa, jednorożec! Patrzę, myślę, no jednorożec jak nic! Ale patrzę dalej i wiecie co? To były sarny, które wyglądały jak jednorożec...
Angielski, nauczyciel o koleżance i reszcie grupy:
-Tu jest jedna Ola i dziesięciu debili.
Coś z muzyki, z podstawówki: śpiewaliśmy piosenkę "Lajkoniku, laj laj, poprzez cały kraj...", kolega natomiast śpiewał swoją wersją zmieniając laj na sr..j. Nauczycielka nie omieszkała zacytować w uwadze: "Zmienia słowa piosenki z lajkoniku laj laj na sr..j koniku, sr..j"..
Fizyk oddaje nam testy, dostałam buta i z rozpaczy wypaliłam po cichu, ale jednak zbyt głośno "No zajebiście, ku..wa, zajebiście" - on na to "Ja bym powiedział, że chu..owo"
Szkoła to fajny czas :) Swoją drogą, ja mam nauczycielkę w domu 24h/7, też są odloty nieraz.. Skrzywienie zawodowe pozostaje.
-
Swoją drogą, ja mam nauczycielkę w domu 24h/7, też są odloty nieraz.. Skrzywienie zawodowe pozostaje.
ja też, ale jakoś skrzywienia zawodowego nie zauważyłam :P najwidoczniej zależy od przypadku :P
-
Powiem Wam, że z drugiej strony, czyli ze strony nauczyciela, historyjki szkolne wyglądają równie, albo nawet jeszcze bardziej śmiesznie :D A najlepsze jest to, że uczniowie często nie zdają sobie sprawy z tego, że nauczyciel coś słyszy, nieraz musiałam się powstrzymywać, żeby nie parsknąć śmiechem i wyjść z sytuacji z twarzą ;) Chociażby ostatnio, siedzę w klasie na przerwie, uczniowie nie wiedzieli, że tam jestem, słyszę zza drzwi: "Cooooooooooooooooooooooo??!! Znowu z nią mamy? Ja ******ę...Hmmm. Musimy ją WYKOŃCZYĆ!" :lol:
-
A któryś uczeń próbował się kiedyś z Tobą umówić albo coś? Mój kolega podczas praktyk w gimnazjum dostał taką propozycję :D
A swoją drogą to jakiego przedmiotu uczysz i w jakiej szkole?
-
Ja prowadzę specjalny zeszycik z cytatami uczniów i nauczycieli, bo niektóre teksty po prostu muszą być zapisane :D
Oto kilka z nich:
- Ale przecież trzeba miłować każdego! (Uczeń)
- Ale nie tych, którzy nie piszą na religii! (Nauczycielka religii)
- Klaudia nie przeszkadza Ci brak zeszytu w pisaniu notatki? (Nauczycielka od religii)
- Tak... troszeczkę.
- Ile osób poprawia z dzisiaj istniejących? (Profesorka od chemii)
Tutaj cytaty naszej mistrzyni świetnych tekstów - profesorki od informatyki :)
- Jeśli coś tam to wtedy, jeśli nie to inaczej. (I dziwić się, że na każdej lekcji nikt jej nie rozumie :))
- Xxxx Ty jesteś z ERROREM urodzona!
- Jeden, jeden, jeden, jeden... (Profesorka podczas dyktowania systemu binarnego)
- Pani profesor ile tych jedynek?!
- No przecież mówię, że jedna!!!
Na razie to by było na tyle :D
-
"Klasa nie owijajcie wełny w bawełnę" to cytat naszej polonistki... :)
-
A któryś uczeń próbował się kiedyś z Tobą umówić albo coś? Mój kolega podczas praktyk w gimnazjum dostał taką propozycję :D
A swoją drogą to jakiego przedmiotu uczysz i w jakiej szkole?
Mam praktyki w gimnazjum, w sumie każdego roku wybieram gimnazjum bo uważam, że to największe wyzwanie, zarówno pod względem wychowawczym, jak i czysto naukowym ;), a uczę angielskiego. Żaden uczeń nie próbował się ze mną umówić ;) W ogóle w gimnazjum są tak ogromne różnice jeśli chodzi o uczniów, że czasem człowiek naprawdę potrafi się zdziwić. W obrębie jednej klasy można znaleźć osoby bardzo dojrzałe i świadome tego, że uczą się dla siebie i pracują na swoją przyszłość i takie, które potrafią wyskoczyć z hasłem "Proszę Pani, on mnie bije!"... Jak już kiedyś chyba pisałam, dużo bardziej wolę chłopaków niż dziewczyny, lepiej się z nimi można dogadać, dziewczyny często lustrują nauczyciela od góry do dołu i z każdej strony, rzucają pogardliwe spojrzenia, a nawet...są zazdrosne, że nauczycielka wzbudza zainteresowanie chłopaków z ich klasy ;) Z całej mojej 3-letniej praktyki nauczycielskiej mogę powiedzieć dwie rzeczy: po pierwsze - nie opłaca się przyjaźnić z uczniami (czego zresztą uczą nawet na studiach) i po drugie - nauczyciel to aktor. Mnie uczniowie nie polubili, na początku myśleli "młoda, jeszcze w dodatku praktykantka, luźna lekcja" no i się zaskoczyli, co się im nie spodobało. Zresztą nie dziwię się - na lekcjach byłam przykładem nauczyciela, którego sama bym nie polubiła. Niestety, od czegoś takiego trzeba zacząć i potem popuszczać, stopniowo pokazywać swoje "ludzkie" oblicze (w większości klas w końcu można to zrobić, prędzej czy później, chociaż są wyjątki). Aktorstwa nauczyciel musi się nauczyć - jeśli uczniowie wiedzieliby, jaka jestem naprawdę, jak bardzo się denerwuję, że jestem nieśmiała i szkoła mnie z początku zawsze przytłacza, że czuję się uczniem jeszcze bardziej niż oni - zostałabym załatwiona przez nich na pierwszej lekcji - taki błąd zrobiłam na 2. roku praktyk i nigdy więcej go już nie powtórzę ;)
-
A mi się niedawno przypomniał tekst pani polonistki sprzed roku czy dwóch: "Gdyby głupota mogła latać, fruwalibyście jak gołębie!" :P
-
Najwyraźniej Twoja polonistka jest fanką "Szpitala na peryferiach" ;)
Katarynka, jestem ciekawa czy Ty lubisz pracę nauczyciela? To strasznie niewdzięczny zawód :P
-
I mało płacą. :P Poza tym podziwiam Twoją odwagę, uczyć w gimnazjum? Sama jeszcze chodzę do tej szkoły i wiem jak to jest. Mimo, że jestem z małego miasteczka to i tak ciężko wytrzymać. Kultura, inteligencja... Wszystko idzie w parze szacunkiem do nauczyciela, a większości gimnazjalistów tego wszystkiego po prostu brak.
-
Katarynka, jestem ciekawa czy Ty lubisz pracę nauczyciela? To strasznie niewdzięczny zawód :P
Lubię uczyć, ale uważam, że ten zawód jest mało rozwijający, a ja mam potrzebę ciągłej samorealizacji, stawiania sobie coraz to większych celów, czegoś kreatywnego, tak więc po studiach w pierwszej kolejności postaram się znaleźć coś takiego, a dopiero później pomyślę o szkole ;)
-
Najwyraźniej Twoja polonistka jest fanką "Szpitala na peryferiach" ;)
...dobrze wiedzieć... :P
-
Cóż... Sytuacja nie z lekcji, a z wycieczki szkolnej. Moja nauczycielka niedawno na wyjeździe zamówiła espresso, bo myślała, że to zwykła kawa z ekspresu, po czym poprosiła kelnerkę o dolanie wrzątku, bo "jakaś ta kawa mocna". Mina kelnerki, która próbowała wytłumaczyć, że taka ta kawa powinna być - bezcenna.
-
I mało płacą. :P Poza tym podziwiam Twoją odwagę, uczyć w gimnazjum? Sama jeszcze chodzę do tej szkoły i wiem jak to jest. Mimo, że jestem z małego miasteczka to i tak ciężko wytrzymać. Kultura, inteligencja... Wszystko idzie w parze szacunkiem do nauczyciela, a większości gimnazjalistów tego wszystkiego po prostu brak.
Serio? u mnie w szkole nawet w podstawówce wszyscy szanowali nauczycieli, a co dopiero w gimnazjum... :o
-
Serio? u mnie w szkole nawet w podstawówce wszyscy szanowali nauczycieli, a co dopiero w gimnazjum... :o
Wiadomo, że nie wszyscy i nie wszystkich nauczycieli, bo niektórzy po prostu sobie na to nie pozwalają, ale jest dużo uczniów, których ja po prostu na miejscu nauczyciela strzeliłabym w pysk. W mojej klasie na szczęście nie jest tak tragicznie, ale dobra, bo trochę offtop się zrobił. :D
-
Sorry za offtop, ale...
poprosiła kelnerkę o dolanie wrzątku, bo "jakaś ta kawa gorąca"
Poprosiła o dolanie wrzątku bo kawa była za gorąca? To się przecież kupy nie trzyma
-
Sorry za offtop, ale...
poprosiła kelnerkę o dolanie wrzątku, bo "jakaś ta kawa gorąca"
Poprosiła o dolanie wrzątku bo kawa była za gorąca? To się przecież kupy nie trzyma
Miało być "mocna". Nie wiem, czemu napisałam "gorąca" :D ale już poprawiłam, dzięki za zwrócenie uwagi.
-
Przypomniała mi się lekcja fizyki w szkole średniej. Nauczycielka chce odpytać kolegę, każe odpowiedzieć na jakiś temat, chłopak czaruje, próbuje ściemniać, mota się, no widać że nic nie umie. Nauczycielka w końcu każe siadać na miejsce i stawia gołe 1. Jako drugi do odpowiedzi wywołany zostaję ja. Od razu z miejsca mówię - "Nie powiem nic więcej niż kolega"
Nauczycielka - "Mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem. Siadaj, 1+ " ;)
po pierwsze - nie opłaca się przyjaźnić z uczniami
Ale to działa też w drugą stronę - nie opłaca się przyjaźnić z nauczycielem. Ja jestem uczniem, on moim nauczycielem, z którym spędzam 3-4 godziny tygodniowo w szkole i tyle. Jednych lubiłem bardziej, innych mniej, ale zawsze to był nauczyciel, który mógł wiedzę na mój temat wykorzystać w taki sposób w jaki bym sobie nie życzył. Koledzy co prawda też mogą to zrobić, ale kumplowi z ławki można zawsze dać za coś takiego w cymbał, nauczycielowi nie bardzo. Więc nauczyciele nie mieli bladego pojęcia o moim życiu prywatnym. Jak spotkałem któregoś gdzieś na mieście to mówiłem dzień dobry i szedłem w swoją stronę. Chyba że mnie o coś zagadał to wtedy grzecznie odpowiadałem, ale ten kontakt starałem się ograniczać do minimum. Każdy, kto zadawał się z nauczycielem poza szkołą (zdarzały się jakieś wspólne wyjścia do teatru, pomoc przy naprawie komputera itp.) albo na zakończenie roku przynosił jakieś inne prezenty niż kwiatek czy czekoladki był mega lamusem.