Warto wiedzieć:
Cywilizacja życia kontra cywilizacja śmierci
Niestety, w naszych czasach pokojowego rozwoju Polski i Europy toczy się walka o śmierć i życie. Chodzi o śmierć i życie osób, które nie mogą same zabrać głosu, które są najbardziej bezbronne i od których zależy przyszłość naszego kraju, naszego narodu oraz naszej pozycji w świecie. Reżim stalinowski narzucił nam ustawę proaborcyjną, która spowodowała wymordowanie większej liczby Polaków, niż zginęło nas w czasie II wojny światowej. Obecnie szykuje się ponowna zagłada najmłodszej grupy w naszym społeczeństwie - nienarodzonych Polaków.
Strategia grup proaborcyjnych
Jednym z najlepszych specjalistów od promowania ustaw proaborcyjnych był doktor medycyny Bernard Nathanson. W roku 1968 człowiek ten założył stowarzyszenie NARAL (National Association for Repeal of Abortion Law - Narodowy Związek na rzecz Zniesienia Ustawy o Aborcji). Ta organizacja liczyła zaledwie kilka osób, ale w ciągu pięciu lat przewróciła Amerykę z nóg na głowę, wprowadzając prawo pozwalające mordować każde dziecko od chwili jego poczęcia aż do momentu narodzenia - czyli przez całe 9 miesięcy trwania ciąży. Na szczęście dr Nathanson przeżył nawrócenie i w 1982 r. w Irlandii wygłosił słynne przemówienie Śmiertelne oszustwo, zaplanowana zagląda, w którym zdemaskował generalną strategię grup proaborcyjnych. Mając na uwadze jego doświadczenie i odniesiony przezeń "sukces" w promowaniu proaborcyjnych ustaw, warto posłuchać, co ten człowiek ma do powiedzenia:
"W 1968 roku wiedzieliśmy, że uczciwe przeprowadzenie wśród Amerykanów ankiety na temat przerywania ciąży oznaczałoby dla nas druzgocącą klęskę. Zdecydowaliśmy się więc działać inaczej: posługując się środkami masowego przekazu, rozpowszechnialiśmy wyniki przeprowadzonych przez nas rzekomo ankiet, twierdząc, że 50 lub 60 proc. Amerykanów chce legalizacji przerywania ciąży. Była to niezwykle skuteczna »taktyka samospełniających się proroctw«: gdyby dostatecznie długo wmawiać amerykańskiej opinii publicznej, że wszyscy są za legalizacją aborcji, większość nabrałaby przekonania o słuszności takiego poglądu. Niewielu ludzi bowiem lubi należeć do mniejszości. Jedną z naszych praktyk było także stosowanie odpowiednio sporządzonych, dwuznacznych ankiet. Dlatego chciałbym poradzić wszystkim, by byli bardzo nieufni, słysząc lub czytając wyniki ankiet".
Chyba warto się zastanowić, dlaczego w naszym kraju przed kolejnymi debatami na temat aborcji zaczynają się pojawiać w gazetach wyniki sondaży ukazujące, że większość Polaków pragnie jej legalizacji... Jednak jeszcze ciekawsze jest to, co dr Nathanson powiedział o statystykach nielegalnych aborcji:
"Wiedzieliśmy również, że jeśli dostatecznie udramatyzujemy sytuację, wzbudzimy dość sympatii, aby "sprzedać" nasz program legalizacji sztucznych poronień. Dlatego sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informację, że rocznie przeprowadza się w Stanach około miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich około 100 tysięcy. Podczas nielegalnych zabiegów umierało rocznie 200-250 kobiet, ale stale powtarzaliśmy, że śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 10 tysięcy rocznie. Liczby te zaczęły kształtować świadomość społeczną w USA i były najlepszym środkiem do tego, aby przekonać społeczeństwo, że trzeba zmienić prawo antyaborcyjne".
"Karta katolicka"
W swojej walce o sympatie społeczeństwa, które miały doprowadzić do legalizacji aborcji (notabene korzystnej wyłącznie dla grupki lekarzy pragnących zarobić na zabijaniu nienarodzonych), dr Bernard Nathanson i jego wspólnicy posunęli się jeszcze dalej. Mianowicie wiedząc, że w różnorodnym społeczeństwie amerykańskim istnieją podziały wyznaniowe, stworzyli oni iluzję, jakoby Kościół katolicki był zarzewiem wszystkich konfliktów wewnątrz społeczeństwa, a podejście do aborcji było wyłącznie kwestią religijnych przekonań hierarchii Kościoła, która zagraża wolności obywateli i nawet prawom człowieka.
"Najważniejszą i najskuteczniejszą z taktyk, które stosowaliśmy podczas naszej działalności w latach 1968-1973, była tak zwana karta katolicka. (...) Posługiwaliśmy się zbiorowym pojęciem hierarchii kościelnej, wystarczająco niejasnym, by przekonać wszystkich liberalnych intelektualistów, przeciwników wojny i środki masowego przekazu, że to właśnie Kościół winien jest powstaniu oporu przeciw legalizacji aborcji (...). Z naszych słów można było wyciągnąć tylko jeden wniosek: Kościół katolicki jest zdecydowany narzucić krajowi swoje przekonania dotyczące aborcji. To, co stanie się w najbliższych latach z prawami człowieka w USA, zależy od tego, jak zostanie rozwiązany problem przerywania ciąży. Jeżeli Bill of Rights ma pozostać w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, nie wolno nam dopuścić do tego, by kardynał Cook rządził w naszej sypialni. Nie wolno dopuścić, aby dogmatyczny Kościół katolicki przejął kompetencje prawodawców i próbował każdą kobietę zmusić do urodzenia dziecka. Postępowanie hierarchii jest nieugięte, opór przeciwko ustawie zezwalającej na aborcję pochodzi właśnie od niej, a nie od większości katolików. W ten sposób oddzielaliśmy katolickich »intelektualistów«, środowiska »postępowe« i liberalne od hierarchów i wbiliśmy klin w katolicki opór przeciw sztucznym poronieniom. Powołując się na sfałszowane ankiety, twierdziliśmy, że »większość katolików opowiada się za reformą ustawy«, a »wśród kobiet, które korzystają z poradnictwa i decydują się na usunięcie ciąży, udział katoliczek jest proporcjonalny do części katolickiej ludności w całym społeczeństwie Stanów Zjednoczonych«.
Bezczelnie kłamiąc, twierdziliśmy, że również kardynał Cushing jest zwolennikiem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej, i powołując się na jego autorytet, przekonaliśmy wielu niezdecydowanych katolików, że nasze stanowisko jest słuszne i światłe.
Jakie było znaczenie organizowanej przez nas nagonki? Przede wszystkim przekonała ona media, że każdy, kto był przeciw dopuszczalności aborcji, musiał być katolikiem lub ulegać silnemu wpływowi hierarchii kościelnej. Rozpowszechniliśmy przekonanie, że katolicy, którzy są zwolennikami legalizacji aborcji, to intelektualiści, światli, postępowi ludzie.
Chodziło nam o to, aby za pośrednictwem mediów przekonać społeczeństwo, że nie ma grup niekatolickich, które byłyby przeciw przerywaniu ciąży. W rzeczywistości w owym czasie (podobnie jak i teraz) przeciwko dopuszczalności aborcji wypowiadało się wiele Kościołów: wschodnie Kościoły prawosławne, Churches of Christ, American Baptist Association, luteranie, metodyści, mormoni, ortodoksyjni żydzi, muzułmanie, zielonoświątkowcy. Inne wspólnoty religijne przyjęły mniej zdecydowaną postawę, ale i tak nie zgodziły się na pełną dopuszczalność aborcji. Można tu wymienić Kościół amerykańsko-luterański, Kościół prezbiteriański i Kościoły amerykańsko-baptystyczne w USA.
Grup niekatolickich, które w sposób zdecydowany wypowiadały się przeciwko przerywaniu ciąży, było bardzo wiele. Nigdy jednak nie dopuściliśmy do tego, by opublikowano ich listę, i zapobiegaliśmy pojawieniu się przypuszczenia, że może istnieć inna opozycja niż katolicka".
Ukrywanie prawdy o życiu nienarodzonych dzieci
"Oprócz »karty katolickiej« NARAL stosował jeszcze dwie kluczowe metody w propagandzie na rzecz aborcji: ukrywanie wszystkich dowodów naukowych na to, że życie zaczyna się od poczęcia, i zawładnięcie środkami masowego przekazu.
Pierwsza z tych metod polegała na konsekwentnym zaprzeczaniu dowiedzionemu naukowo faktowi, że życie ludzkie zaczyna się w chwili poczęcia. Utrzymywaliśmy, że stwierdzenie, kiedy zaczyna się życie człowieka, jest problemem teologicznym, prawnym, etycznym, filozoficznym - ale na pewno nie naukowym.
Takie działanie jest nadal jedną z ulubionych taktyk grup proaborcyjnych, twierdzących, że naukowcy nie są w stanie określić momentu, w którym rozpoczyna się istnienie człowieka. Taki pogląd jest śmieszny i absurdalny (...). Jako naukowiec, wiem - nie sądzę, lecz wiem - że życie człowieka zaczyna się od poczęcia".
Doktor Nathanson w swoim przemówieniu nie rozwinął szerzej problematyki mediów. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że ogromna część mediów, nagłaśniając nieprawdy wymyślone przez aborcjonistów amerykańskich, nie zwalczając ich kłamstw i nie demaskując ich manipulacji, świadomie lub nieświadomie współtworzy cywilizację śmierci. Najsmutniejsze jest jednak to, że nawet po ujawnieniu przez dra Nathansona tej całej strategii zbudowanej na nagłaśnianych kłamstwach i półprawdach pozostaje ona najskuteczniejszym narzędziem prowadzącym w efekcie do zagłady milionów niewinnych istot ludzkich.
Rozdzierający ból
Dr Kanwaljeet Anand, lekarz pediatra z amerykańskiego Uniwesytetu Arkansas, zeznał przed miejscowym sądem, że 20-tygodniowy płód poddawany aborcji odczuwa silny, rozdzierający ból (severe and excruciating pain). Dr Anand był przesłuchiwany jako ekspert w sprawie o uznanie za obowiązujący rządowy zakaz aborcji przy częściowym porodzie.
Lekarz jednoznacznie stwierdził, że dzieci w 20-tym tygodniu życia płodowego są zdolne do odczuwania bodźców i doświadczają silnych cierpień podczas aborcji, bez względu na jej metodę. Dr Anand przedstawił sądowi dane potwierdzające zeznania: pomiary akcji serca, przepływu krwi i poziom hormonów dziecka wskazują na odczuwanie silnego bólu.
za: "The Guardian" - 07.04.2004 r.