Nigdy nie przepadałem za Sorumem, Adler zdecydowanie bardziej mi pasował. Natomiast tego, że jest niezłym perkusistą nie sposób mu odmówić. Technicznie lepszym od Adlera. Co do Izzy'ego - na koncertach Gilby się sprawdzał, jeśli chodzi o komponowanie nie dostał swojej szansy, więc trudno powiedzieć, jakby to wyglądało. Mi pasował, bo też był raczej z tyłu, wiec był takim Izzym czasu Iluzji
Natomiast wiem, że odbiór UYI przez wielu zapatrznych w AFD był nienajlepszy, bo przecież pojawiły się wstawki orkiestrowe, nie był to już "czysty" rock n' roll
Zresztą do teraz wielu ludzi interesujących się rockiem uważa, że najlepszym dziełem Gunsów było AFD, a na UYI poszli już w dziwnym kierunku
Z tym, że o ile UYI nawiązuje w wielu utworach do brzmienia z czasów AFD, o tyle CHD nie sposób porównać z debiutem Gunsów. Bardziej przerównałbym brzmienie części piosenek do tych z UYI, ale jest ich zbyt mało, nie stanowią kontynuacji, rozwinięcia. Jednych to zraziło, inni potraktowali to obojętnie, jeszcze inni zostali właśnie przez coś takiego przyciągnięci. Kwestia gustu. Każdy skład Gunsów miał coś do zaoferowania. Przypuszczam, że tym, którzy cenili sceniczną energię klasycznego składu bliżej jest/ byłoby do polubienia obecnego niż do fascynacji Gunsami z okresu 2001-2002. Ale mogę sie mylić. Tak, czy siak - liczy się muzyka, która trafia do nas mniej lub bardziej, a skład... jeśli sposoba się muzyka, to i skład zyskuje sympatię. Chyba. O ile nie ma się nastawienia typu - nie znam i nie chcę poznawać. Ale takie nastawienie nie jest czymś charakterystycznym jedynie dla antyfanów CHD.