A tak na marginesie ten cover to kiepska piosenka
Co nie przeszkodziło Ci jej w piątek śpiewać.
Poza tym zgadzam się trochę z Twoją wypowiedzią. To już narastało w nich od lat 90 i w końcu musiało wybuchnąć, co zaowocowało odejściem z zespołu Slasha, a potem Duffa. Myślę, że w pewnym momencie Guns N'Roses (przynajmniej w ich końcowym etapie) zaczynał po prostu przypominać zwyczajny zakład pracy. Spotykali się na koncertach, robili świetne show i rozchodzili się do domów.
Myślę, że Axl jest trochę uparty i dlatego się nie dogadali podczas tworzenia nowej płyty. Jak ktoś już gdzieś na tym forum napisał - Axl w tamtym momencie myślał tylko o nagraniu czegoś monumentalnego, a Slash chciał grać prostego rock n' rolla.
Jeśli chodzi o sam rozpad zespołu to moim skromnym, nic nie znaczącym zdaniem, sam AXL nie jest temu winien. Każdy dołożył do tego, w ten czy inny sposób, cegiełkę.