gdyby sie nie spotkali, zapewne byłoby Gn'R, ale o Slashu nikt by prawdopodobnie nie słyszał, bo głownie to on chlał i ćpał, grając w zespole z psem, ale z drugiej strony, niewiadomo kto byłby zamiast niego, więc możliwe że zespół byłby całkiem inny, zapewne całkiem zdominowany przez Axla, który wtedy miał "lekkie" problemy...
więc prosze, nim oskarzyż niektórych o nienawiść do Slasha, spojrzyj na siebie... ja sam do końca obiektywny nie jestem, bo dla mnie Gn'R = Axl, ale rozumiem że dla każdego równa sie to co innego... zrozum to i ty, bo na razie widze tylko ze Slash jest bogiem, a Axl to gówno... no litości...
oh my fuckin’ god, muszę tu częściej zaglądać, bo coraz lepsze rzeczy wypisujesz
Slash byłby nikim a Axl i tak byłby wielki, k***a, po mi dupa odpadnie
i, faktycznie, odrobina krytyki pod adresem Axla, to traktowanie go jak gówno :] „lekkie problemy” też są genialne i to, że były tylko na początku lat 80-tych, bo potem już było super z Axlem
pamiętam, jak się podniecałeś Don’t Cry sprzed miesiąca „zajebiste, bo nie skrzeczy”, nie że „nie potrafi już tak śpiewać”, tylko zajebiste, 99% kawałków GNR jest zjebane, bo Axl „skrzeczy” w nich
dobry jest też antek, który podaje przykład Page’a - ten koleś od 30 lat po Zeppelinach nagrywa genialne rzeczy :]
widzę, że Axl może grać coś innego niż w czasach Apetytu czy Iluzji, ale Slash już jest ******, gdy gra coś zupełnie innego… i jak c**j się sprzedał, bo parę razy zagrał z Jacksonem, pewnie niedługo będzie grał gówno w stylu Santany… najlepsze jest to, że koleś widział Panience na setliście, a słuchać już nie musi, bo wie że do dupy... żałośni z was kolesie i obyście byli bezpłodni
do ciebie, ahmet, nie wiem, „lewicowy intelektualisto”, co ci jest, być może za dużo dwutlenku węgla się nawdychałeś, lub przechodzisz burzę hormonów, lub też odkryłeś w sobie skłonności, które cię przerażają, ale łączę się w bólu, panie „co racja to racja”
uważaj byś zapatrzony w Axla nie wpadł pod samochód lub, co gorsza, paradę gejów
Brak szacunku.M