Wraz z dzisiejszymi ogłoszeniami dotyczącymi powrotu oryginalnego składu gunsów do działalności koncertowej kończy się trwająca dwadzieścia lat "epoka Chinese Democracy", którą ja osobiście liczę od momentu opuszczenia zespołu przez Slasha.
Minęło 20 lat, zespół w tym czasie zdołał wydać jedną nową płytę długogrającą, kilkanaście razy zmieniał składy, wydał jedno wydawnictwo koncertowe w składzie z lat świetności i jedno z nowymi muzykami.
Dziś jest ten dzień, w którym wszystko to, co mówili muzycy z Axlem na czele umarło i zostało pogrzebane. Prawdopodobnie nie będzie już żadnego utworu z udziałem Bucketheada, Fincka, Rona czy DJa, który będzie nam dane posłuchać. Temat przestał interesować szerszą widownię z dniem ogłoszenia reunionu.
I temat do dyskusji... czego najbardziej będzie Wam brakować z tej epoki?
Ja żałuje, że nie dane nam będzie posłuchać choćby kawałka Soul Monster czy też Atlas Shrugged... szkoda zmarnowanego talentu i świetnie naoliwionej maszyny jaką był ten zespół w latach '09-'14. Tak, wiem, że i wtedy i teraz chodziło głównie o kasę ale jakoś tak smutno, jak pomyślę, że to wszystko prowadziło do wielkiego... "niczego".