No i tu mam problem. Nie potrafię wybrać jedynego. Ze starego składu wyróżniłbym trzech:
- Slash - za piękne solówki, które do tej pory wycina na gryfie, za całą jego karierę i za to, że nie zapomniał co to znaczy hard-rock.
- Izzy - za to, że nadał brzmienie kompozycją na AFD i UYI I i II, za to, że wydawał się zawsze być rozważnym człowiekiem oraz za to, że dalej nagrywa i robi kawał dobrej muzyki.
- Duff - za to, że świetnie rozumiał się z Izzy'im i Slashem, że uzupełniał luki pomiędzy ich gitarkami i za to, ze nadawał pazura piosenkom. Lubię go tez za to, jak i powyższą dwójkę, że nie spoczął na laurach i dalej się rozwija oraz za to, że nie zapomniał o przyjaciołach.
Z nowego składu wyróżnił bym:
- Ron "Bumbelfoot" Thall - za to, że ma świetny kontakt z fanami oraz za to, że w swojej grze potrafi wyrażać emocje, a także za to, że pokazuje je na scenie.
- Richard Fortus - za jego feeling i za to, że świetnie się uzupełnia i wpasowuje w to co gra Ron. Czuć między nimi interakcję, oraz za to, że solówki, które gra są najmniej zmienione i idzie poznać jaki to utwór.
Jednak jeśli muszę wybierać to w moim sercu zawsze pierwsze skrzypce będzie grał Slash, za to, że popchnął mnie do powrotu do gry na gitarze oraz za to, że jego muzyka pomogła mi i pomaga nadal w chwilach kiedy nachodzi mnie zwątpienie.