Pytanie, czy do końca życia/działania? Jakby Axl zamknął się w chałupie na, powiedzmy, nawet te 2-3 lata, nigdzie nie wychodził, nie udzielał wywiadów i nie grał koncertów, a potem wrócił z nowymi kawałkami, zapałem i najlepiej nowym wokalem (
), to by było ok. A jak by miał się do końca życia zamknąć w studiu, to po tych, dajmy na to, 5 latach, pewnie nawet ja zacząłbym tęsknić za tym wyciem. Jedno jest pewne - każdy kolejny koncert bez nowej płyty to kolejny szczebelek niżej dla pana Rose'a w mojej i pewnie nie tylko mojej hierarchii artystów.