Dziś w radiowej Trójce, w audycji Manna był temat przełomowych powrotów różnych wykonwaców. Oczywiście zdziwiłbym się gdyby zabrakło GN'R jednak tak się nie stało.
Mann miał identyczne odczucia chyba jak większość, w tym ja, odnośnie Chinese Democracy. W skrócie: po takiej kasie przeznaczonej na produkcje albumu, po takiej otoczce i latach oczekiwania ten album był skazany na porażkę. Miało być wspaniałe dzieło, wyszedł po prostu dobry album.
Prowadzący zwrócili też uwagę, jak można było dopuścić żeby taką popularność zespołu tak roztrwonić, że nikt nie mógł pomóc np. z magementu w sprawniejszym działaniu zespołu. No cóż, tu już moim zdaniem kwestia charakteru Axla stanęła na drodze.
Po tej małej pogawędce o GN'R puszczono IRS.