http://www.rp.pl/artykul/2,223678_Wiedna_roze__pistolety_rdzewieja_.html
Zjebka.
"Jednak w 2006 r. zespół znów zaczął koncertować, wystąpił również w Warszawie,
gdzie wokalista dał popis gwiazdorskich fochów, ale już na scenie usatysfakcjonował fanów."
Jakich fochów? WTF?
"tym bardziej że kilka piosenek nie ma wiele wspólnego ze stylistyką Guns N' Roses. Większość grzeszy pretensjonalnością i rozdętymi aranżacjami – mają przysłonić słabości kompozytorskie wokalisty."
I po tym pierwszym zdaniu widać że koleś stoi w miejscu i żyje historią. Taki sam beton jak wielu ortodoksyjnych fanów opery nie dopuszczających do swoich myśli żadnych odstępstw w interpretacji choćby wnosiły one coś świeżego i interesującego, zwłaszcza u normalnego widza/słuchacza.
Drugie zdanie - jest w tym trochę racji. Jakiś czas temu zasłyszałem taką opinię że jak ktoś jest genialnym twórcą to potrzebuje bardzo mało czasu żeby stworzyć coś wybitnego natomiast całej reszcie zajmuje to dużo więcej czasu lub czasem im już go nie starcza (tak, umierają) żeby osiągnąć poziom tego pierwszego. Co do możliwości kompozytorskich Axla - może nie ma on ich wiele lub nawet wcale. I nie musi. On ma wizję tego co chce osiągnąć, ten człowiek to wizjoner i tak należy go chyba postrzegać. On rzuca pomysły, swoje wizje, a muzycy są mu potrzebni do tego aby je zrealizować. Nie każdy może być (to przykład) Trentem Reznorem z NIN który sam sobie wszystko skomponuje, zaśpiewa, nagra i wyda.
Jedno jest pewne - dobrze czy źle ale mówią o tej płycie. Byłoby bardzo źle gdyby w ogóle przechodziła bez echa, to byłaby porażka na całej linii.