Cóż, pisze o VR "Zaprosili do współpracy Scotta Weilanda, wokalistę Stone Temple Pilot, i nagrali z nim dwa zna-komite albumy" nazywa znakomitym Libertad, a po ChD strasznie jeździ. Sorry nazywa moumentalnym, jakby TIL na płycie nie było. Wyskakuje nie wiem skąd z Mansonem, a Madagascar jest 'kompromitujący'. Coś dupny z niego dziennikarz, z resztą pisanie w recenzji 'gwiazdorskie fochy' czy 'szmirowate' nie jest szczytem profesjonalizmu...
Dobiło mnie "Moim zdaniem "Chińską demokrację" wydano właśnie teraz, bo Axl Rose chce się załapać na polityczną zmianę w Ameryce, spuentować koniec ery republikanów w Białym Domu." Co ma wspólnego data wydania ze zmianą prezydenta, a co chińska demokracja z Obamą? Czy Axl jest jakimś medium co przyszłość przewiduje i już od dawna wiedział kto wygra wybory? I co mnie obchodzi 'jego zdanie' o dacie premiery.
Rozumiem, że płyta może się mu nie podobać, ale wziąłby napisał coś sensownego i jakieś argumenty podał, a nie pisał przez pół recenzji jaki to Axl ie jest zły, jacy starzy członkowie dobrzy, a Slash wspaniały. Jakoś mi też nie pasuje nazywanie Gn'R z przełomu 80/90 następcami Led Zeppelin, skoro zawsze było im do Aerosmith bliżej. Ale to już tylko moja opinia.
Ogólnie to żal mi pana 'dziennikarza'
A ludzie to czytają...