no cóż, skoro się nie mogli przyczepić do zespołu, musieli coś dopiąć publiczności.
Jak było naprawdę się nie wypowiem, bo choć żyłam w przekonaniu, że przyjęcie było świetne, to jednak stałam pod sceną i moge wypowiedzieć się tylko na temat pierwszej strefy... bo mam metr sześćdziesiąt i co było dalej z tyłu nie miałam szans dostrzec.
Ale mam lepsze rzeczy do roboty, niż przejmować się jęczeniem pana Wewióra, a to czy jemu się podobało obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Sam przyznał w swoim artykule że Axlowi się podobało i na tym moje zainteresowanie się kończy...