Nie chodzi o to czy Axl się przejmuje czy też nie, bo na pewno sie nie przejmuje, ale o to, że On zawsze był mega gwiazdą, kimś na świeczniku.
Kiedy obrócilam sie na Oddziale za siebie i zobaczylam te puste trybuny, to powiedzialam do kogoś: "Axl wyjdzie i powie nam fuck off". W sumie to by było podobne do jego ekscentrycznej osobowości, za którą Go kocham...Ponieważ polska publicznośc zachowala sie tak wspaniale, Axl dawal z siebie wszystko! Facet oddał się publiczności!!!
A co do comebacku...jasne, ze wrócili! Ja wierzyłam w nich od koncertów w Stanach, dlatego nawet nie czytam tych wypocin rzekomych dziennikarzy!