Pierwszy temat i od razu może wywołać burzę no ale cóż ostrzegałem.
Często słyszę głosy, które niejako podzielam, że niestety maszyna do robienia świetnego rocka zwana GNR uległa światowi MTV oraz tak zwanej komercj, a także takie, że był to zespól rockowy od początku nastawiony na "trzepanie" kasy. Mowa tu nie tylko o obecnym zespole Axla ale także o innych byłych muzykach GNR(tych grających w VR). Ważne jest to co uznajemy za symptomy tak zwanej komercji ponieważ granicą między nią a poszerzaniem horyzontów w sztuce często jest bardzo wąska(np. MetallicA, Megadeath, Sting) Ja to widzę tak :
1) "Komerchą" jest dla mnie przede wszystkim granie tego co rzesze nastolatek chcą usłyszeć. Czyli przede wszystkim ckliwe teksty o "miłości" i jej otoczce- schodzeniu się rozchodzeniu, zdradach romansach ple ple ple, które te biedne, bądź co bądź, dzieci myślą że same przeżywają w swych gimnazjalnych umysłach(duszach?)... Choć prawda jest taka, że i o miłości można stworzyć dobrą piosenkę, która nie porywa tłumów. Gdyby wychodzić z tego założenia to np. Don't Cry czy Estranged mogłyby pasować do tego typu myślenia... W tym wypadku powstaje pytanie czy teksty Axla są naprawdę szczere, czy pochodzą z jego wnętrza(stanowią jakiś rodzaj poezji), czy też obie te ballady powstały aby przyciągnąć do Gunsów stacje radiowe, MTV i publikę nie przepadającą za ostrzejszą muzą jak np "Welcome To The Jungle" czy wogóle całe AFD. W tym wypadku(nie znając Axla osobiście) można wychodzić z obu założeń i trudno rozstrzygnąć czy DC , Estranged są "szczere" czy "wypełnione komerchą". Osobiście myślę, że jest tu trochę chęci zarobku ale także pragnienie wyrażenia jakiegoś przekazu. Czyli standard prawda leży po środku.
2) Wiele zespołów uznało za komercjalizację wydawanie teledysków(np . Pearl Jam, MetallicA, w początkach swych działalności).Są także głosy fanów GNR(i nie tylko), że teledyski mogą nieść przekaz... Ok słyszałem już ze 100 razy jakie ważne są klipy do November Rain, Estranged, Dont Cry w interpretacji tych utworów(delfiny, bar Roxy, Jezus itp. itd.). Dobra załóżmy na chwilę, że zgadzam się z tymi twierdzeniami(chociaż według mnie dobry muzyk potrafi dać przekaz bez pomocy zmysłu wzroku) w takim razie dlaczego powstał teledysk np. do WTTJ. Chyba nie powiecie mi, że niesie jakiś "przekaz" skaczący po scenie Axl i wymiatający na gitarze Slash. Jako, że jestem przeciwnikiem videoclipów z przyczyn, które już wyżej pisałem muszę stwierdzić, że Gunsi chcieli pokazać się "szerszej grupie odbiorców(-nastki?)" W tym momencie dla mnie wszystko staje się raczej jasne. Te same "zarzuty" są stawiane i ja stawiam Metallice od czasów BA. Pytam PO CO? ludziom, którzy w tak perfekcyjny wyrażali swe(a także moje) myśli dzięki swej muzyce jakieś VIVOVO-EMTIWIOWY bullshit(no to chyba nie jest poszerzanie horyzontów?). Mi ciśnie się niestety tylko jedno słowo na usta; ka$a.
3) Płyta "The Best Of". Tu też są różne opinie. Jedni twierdzą, że taka płyta daje osobom nie znającym twórczości danego zespołu zapoznanie się w jakiś sposób z jego twórczością inni, że to jeszcze jeden sposób na dostanie się "zielonych" do portfela muzyka/ muzyków. Jednak niemalże wszyscy zapominają o jednym, mianowicie o zobowiązaniach wobec wytwórni. Często grupy są zmuszane wydawać takie "składanki" w celu wywiązania się z kontraktu. Nie wiem jak było w przypadku GNR ale na szczęście wszstko wskazuje, że chodziło o kontrakt...
4) Chinese Democracy: Płyta, która tworzyło/ tworzy już ok 10 muzyków, płyta, która jest zapowiadana od 14 lat jako arcydzieło, wreszcie płyta, która nie wychodzi i niestety nic nie wskazuje aby miało się to zmienić. Niestety to już jest komercha. Fani na całym świecie chodzą na koncerty GNR tyle lat aby wreszcie usłyszeć coś nowego, żeby dowiedzieć się od Axla, że to właśnie teraz, akurat u nas tym momencie zapowie "...and this is our new song" albo "ChD is coming..." i słyszą... tylko, że od tylu lat płyta jest przekładana z miesiąca na miesiąc z roku na rok na koncertach nadal najwięcej jest utworów z AFD a z "nowych"(cudzysłów użyty celowo) cały czas słychać tylko "Better", "There Was A Time, "IRS"... niestety według mnie jest to robienie z ludzi balona i dojenie z nich kolejnych $$$.
5) Velvet Revolver: Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że Slash i Duff znowu zagrają razem byłem zachwycony. Obaj są świetnymi muzykami i liczyłem, że po uwolnieniu się od Axla powstanie fajna hardrockowa grupa, która pokaże młodym "jak to się robi". Niestety dobór wokalisty, dziwne schematyczne utwory ale za to bardzo ostrrrrrra promocja odsunęły mnie od tego zespołu. Niby wszyscy muzycy z sukcesami, niby mają już kasy jak lodu, niby mówią, że super zabawa(SLASH!!) a hmm nie mogę się jakoś pozbyć wrażenia, że to wszystko jest robione na siłę, nie mogę odnaleźć w ich koncertach, piosenkach, nawet w tych nieszczęsnych teledyskach radości. Skoro nie ma "fun-a", nie ma przełomu, nie ma ciekawych utworów to hmm... o co biega? Czyżby o zielone
Fakt, że nie miałem dotąd okazji przesłuchać w całości "Libertad", więc załóżmy, że wszystko co napisałem o VR odnosi się do okresu Contraband.
Jestem już dosyć dużym chłopcem i wiem, że światem rządzi pieniądz. Ale sposób jego zdobywania jest dla mnie równie ważny(no prawie tak samo ważny
) co ilość "zielonych" w portfelu. Moim zdaniem jeżeli muzyk, artysta, reżyser chce tworzyć sztukę a nie rozrywkę musi się liczyć z tym, że kasiorki może być trochę mniej... Za to satysfakcji...
Podsumowując: Guns N Roses, choć są i będą jednym z moich ulubionych zespołów od początku kierowali się drogą zdobycia kasy przy pomocy "ułatwiaczy" w stylu teledysków, ale zawsze robili to z klasą, za która są zespołem legendą godnym szacuku i nie można powiedzieć, że rozmienili swą muzykę w 100% na drobne.
Oczywiście wszystko co napisałem jest moim zdaniem nie mam zamiaru nikogo obrażać za jego podejście do kasy w showbuisnesie ale nie życzę sobie także żadnych obelżywych uwag w stronę mojej osoby. Zapraszam do dyskusji a nie przepychanki na "dojazdy"
peace !
Jeżeli dotarłeś do tego miejsca i nie ziewnąłeś ani razu to stawiam piwo