Autor Wątek: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.  (Przeczytany 139658 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Snajder

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 64
  • Respect: +1
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #135 dnia: Stycznia 10, 2009, 01:20:25 am »
0
>>niestety nie da się zestawić żadnych utworów to tak jakby porównać Metallikę i Nirvane (nie chodzi mi o osiągnięcia tylko  o różnice stylistyczne Wink ) <<

Niezbyt trafne porównanie. Zarówno Metallica jak i Nirvana mają na koncie fajne, rockowe hiciory. Obie kapele mimo różnic stylistycznych to jednak absolutna pierwsza liga heavy rocka (tu uwaga dla laików: Pod pojęciem heavy rock mieści się większość podgatunków rocka i metalu - takie określenie jest po prostu wygodniejsze).
Guns N'Roses choć tak odmienne stylistycznie było na całkiem udanej trasie z Metallicą i Skid Row  i jakoś się nie pogryźli (na youtube do pooglądania wspólnie wykonywane piosenki).
I można było to zrobić, bo każdy z tych zespołów grał co innego (thrash, hard, heavy, bla bla bla), ale każdy grał to samo - rock'n'rolla.
Każdy z tych bandów miał chwytliwe numery. Mówiąc chwytliwe nei mam na myśli pioseneczek, które wpadają w ucho gospodyniom domowym, tylko numery, które podchwytuje publika na koncertach.

I teraz porównując gitarzystów GNR przypomnijmy sobie Slasha, który technicznie jest naprawdę przeciętniakiem. Chłopak zna 3 skale na krzyż, kilka schemacików rockowych i na tym jedzie do dziś. Ale jakimś sposobem, w rankingach najlepszych gitarzystów zawsze jest w czołówce. Jego kawałki wygrywają, albo zajmują wysokie miejsca na listach piosenek wszechczasów, solówek wszechczasów, zagrywek wszechczasów. Jego image jest rozpoznawany z daleka nawet przez moherowe babcie ("O, to znowu ta łajza w kapeluszu").
I w czerwonym narożniku pan Buckethead, o którym słyszeli tylko zatwardziali fani GNR, (bo większość straciła nadzieję na cokolwiek po rozsypaniu się starego skałdu i więcej nei interesowała się tym co się dziąło w zespole), który wycina 5 skal w 4 ruchach, a tapping pewnie nawet ch***em zagra. O wiele nie proszę - jedną piosenkę Bucketheada, która pojawiła się na liście największych hitów lub najlepszych solówek w odległości... no nie bądźmy zbyt wymagający - 30 miejsc od jakiejkolwiek piosenki z udziałem Slasha.

Aha, i darujcie sobie argument, że rankingi nic nie znaczą. Jeśli na pierwszym miejscu sprzedaży jest George Michael, na drugim GNR to nic nie znaczy, ale jeśłi po 20 latach na pierwszym jest Britney, a Apetite for Destruction ciągle w pierwszej piątce to już daje do myślenia (to ybł abstrakcyjny przykład - nie znam aktualnych notowań sprzedaży AFD, ale chyba myśl przewodnią udało wam się wychwycić)

Offline Artur78

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 2131
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +285
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #136 dnia: Stycznia 10, 2009, 03:28:11 am »
0
Snajder-nie podniecaj się tak bardzo ,bo jeżeli masy ludzi podniecają się trzema skalami Slasha to tylko w wymiarze przeszłości,tak przeszłości ,bo tak jest zapamiętany z okresu gry w Guns N' Roses,co było potem i jest teraz to już inna historia ,znacznie mniej zacna.Buckethead to inna historia człowieku,to artysta awangardowy ,który ma swój świat i ma w dupie rankingi,komercyjna popularność mu koło kurnika zwisa...tak naprawdę to bardziej Snajdera interesuje napinka,popularność,MEGAuznanie i pozycje w rankingach.Buckethead nie potrzebuje uznania i blond dupy Fergie Ferguson żeby ktokolwiek sobie o nim przypomniał ,lub zapoznał z pokolenia 15 latków.
Jeszcze kur....a brakuje żeby Robert Plant lub Jimmy Page zagrał koncert z TOKIO HOTEL......

Offline Snajder

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 64
  • Respect: +1
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #137 dnia: Stycznia 10, 2009, 09:00:38 am »
0
Zarówno gra jak i image Slasha jara ludzi do dziś. Jak już kilka razy napisałem, dzieło życia, jak sama nazwa wskazuje, tworzy się raz w życiu. Dla Slasha były to płyta AFD i solo z November rain, ale do dziś ma grono wiernych fanów.

>>Buckethead to inna historia człowieku,to artysta awangardowy ,który ma swój świat i ma w dupie rankingi,komercyjna popularność mu koło kurnika zwisa<<

To, że jest awangardowy nie oznacza jeszcze, żę jest dobry Kiedyś rozbiłem wino na śniegu a kumpel zrobił zdjęcie plamy, bo mu się dziwnie kojarzyło. Czy to, twoim zdaniem, kwalifikuje nas jako wielkich, awangardowych artystów, czy raczej popierdolonych pijaków??
On może sobie mieć w dupie nie tylko rankingi, ale nawet strojenie gitary. Tyle, że potem tego co on nagra to ja słucham a nie on. Jestem pewien i postawię na to każdą forsę, że większość ludzi podziela moje zdanie, że o wiele przyjemniej słucha się dobrych piosenek, niż niezrozumiałej, bełkotliwej, pseudoawangardy.
Tak się jakoś nieszczęśliwie złożyło, że Guns N'Roses to zespół grający rocka, czyli muzykę rozrywkową. Zadaniem takich zespołów jest dostarczanie słuchaczom rozrywki, a nie psiej kupy w kurniku.

>>tak naprawdę to bardziej Snajdera interesuje napinka,popularność,MEGAuznanie i pozycje w rankingach<<

O rankingach już powiedziałem swoje. Jeśli nie zrozumiałeś przykro mi. Co do popularności, to grałeś kiedyś na gitarze?? Wioślarze dzielą się na 3 grupy:
1. Kolesie, którzy chcą zdobyć uznanie dziewczyn z klasą
2. Ci, którzy chcą zdobyć uznanie łatwych lasek
3. Ci, którzy mają w dupie uznanie, czyli onaniści:)

Z wiekiem oczywiście zwykle dochodzi parę innych czynników. Jedni chcą grać ładnie, inni głośno itd, ale zawsze w muzyce zostaje ślad po tym, co było motywacją do sięgnięcia po wiosło.
Taki Paco De Lucia napewno chciał poderwać jakąś miłą, ładną dziewuszkę. Zakk Wylde marzył zapewne o posuwaniu wszystkiego co nie miało za dużo włosów na nogach, a Bucketheadowi wystarczy, że zabawia się sam ze sobą:).

>>Buckethead nie potrzebuje uznania i blond dupy Fergie Ferguson żeby ktokolwiek sobie o nim przypomniał ,lub zapoznał z pokolenia 15 latków.<<

Kto kogo nie potrzebuje??:) Zresztą jeśli Buckethead nie potrzebuje fajnej dupy, tylko psiego gówna i gumowego kurczaka to to też o czymś świadczy.

>>Jeszcze kur....a brakuje żeby Robert Plant lub Jimmy Page zagrał koncert z TOKIO HOTEL......<<

Zluzuj zwieracz Misiu, bo znów pieprzysz bzdury.
Po pierwsze sprawdź różnicę wieku pomiędzy Fergie i Slashem, a potem między Plantem i dziewczętami z TH.
Po drugie nie mieszaj klasowej, popowej wokalistki z gówniarzami, którym ktoś kupił Gibsony i wmówił, że są dobrzy. Fergie ma dobry głos, niezły kontakt z publicznością i fajne, wpadające w ucho piosenki. A TH ukręcili trochę forsy na tym, że 15-latki im zazdrościły występów w TV:).

Offline eXtreme

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 1917
  • Płeć: Mężczyzna
  • sick love never dies!
  • Respect: +218
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #138 dnia: Stycznia 10, 2009, 09:23:43 am »
+1
Ja się wypowiem tylko raz bo nie chce mi się pisać ciągle ripost. Wydaje mi się Snajder, że ty się zalogowałeś celowo na tę stronę żeby wkurzać ludzi. Co my nie napiszemy, Ty zaraz jedziesz po tym. Wydaje mi się, że celem tej strony jest przede wszystkim ukazanie Gn'R takiego, jakim jest obecnie. Oczywiście nie możemy zapominać o przeszłości, ale dla mnie liczy sie to co jest teraz czyli nowa płyta, skład, trasy itd. Ty natomiast próbujesz być antynowy i kochasz się tylko w tym co było, jesteś bez perspektyw i żyjesz przeszłością. Zamknięty przez Babilon własnych odczuć i przekonań. Nie wiem czemu, ale za każdym razem gdy czytam Twoje posty to jakoś się denerwuje. Masz chyba zajebiście rozwiniętą półkule mózgu odpowiedzialną za  wkurwianie ludzi. Poza tym ciągle mówisz do każdego misiu i wydaje mi się, że bawi Cię krytyka wszystkiego co nowe i pochwała tylko tego co było. Nic osobiście do Ciebie niemam, ale wyluzuj....

A co do Kubła, to jest on dla mnie obecnie najlepszy. Nie pochwalam jego prywatnego życia i całej reszty tych jego wymysłów, chociaż cieszy mnie to że ma własny styl. Ale zachwyca mnie jego muzyka. Ostatnio często słucham Lebron i widzę, że on jeszcze sporo pokaże. Fincka lubię średnio a co do Slasha to powiem tak: zajebiście było, ale się skończyło...

Offline Snajder

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 64
  • Respect: +1
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #139 dnia: Stycznia 10, 2009, 10:50:46 am »
0
>>Wydaje mi się Snajder, że ty się zalogowałeś celowo na tę stronę żeby wkurzać ludzi. Co my nie napiszemy, Ty zaraz jedziesz po tym.<<

Ja po prostu lubię zrzędzić:)

>>próbujesz być antynowy i kochasz się tylko w tym co było, jesteś bez perspektyw i żyjesz przeszłością.<<

Coś w tym jest, przyznaję ,ale... Po tylu latach słuchania najróżniejszej muzy od Bee Gees po Malevolent Creation wydaje mi się, że potrafię odróżnić dobrego wioślarza rockowego od sprawnego wioślarza cholera wie jakiego.
Parę lat temu (no będzie tego trochę) zachwycałem się Limp Bizkit. Chłopaki odstawiali straszną komerchę, ale mieli niezłe numery, chwytliwe frazowanie i słuchało się tego dobrze mimo, iż nei grał tam Tony Iommi. Ale to była nowa (wtedy) kapela na rynku, nie obciążona żadnymi tradycjami, żadnymi zobowiązaniami, żadną legendą.
Tymczasem w przypadku GNR jest tak, że 20 lat temu (nawet trochę więcej) wypłynęli na szerokie wody Showbussinessu z takim a nie innym imagem, stylem, brzmieniem. Teraz po latach nie ma najmniejszej szansy na powtórzenie tamtej atmosfery, tamtych sukcesów artystycznych (bo komercyjnie rzecz biorąc ChD pewnie niebawem wyprzedzi UYI;) ), tamtych pomysłów.
Ale chyba zgodzimy się wszyscy, że pewne rzeczy pasują do kapeli rockowej, a inne nie.
Przez Iron Maiden przewinęło się 3 wokalistów, 4 wioślarzy, 2 pałkerów.
Zmian składu takich kapel jak Black Sabbath, czy Deep Purple to nie ma nawet sensu liczyć.
Ozzy wymieniał gitarzystów jak rękawiczki zanim nie trafił na Zakka.
Bywało, że ludzie się krzywili, że już nei ten klimat, że coś, ale suma sumarum większość z tych zmian jakoś tam się komponowała z ogólnym stylem danej grupy. Jeśli nie, to współpraca szybko była przerywana.

Gunsi nie wydadzą już drugiego Apetite i bardzo dobrze. Gdyby cały czas grali to samo nazywaliby się The Ramones. Ale na Boga, Szatana i Elvisa, nie każdy muzyk, który się przez tę grupę przewinął jest geniuszem. Buckethead nie jest nim z całą pewnością.

>>wydaje mi się, że bawi Cię krytyka wszystkiego co nowe i pochwała tylko tego co było.<<

Błąd. Boleję nad tym, że tak się dzieje. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy rodził się thrash metal, kiedy pojawiały się zespoły Hard Core'owe, kiedy Alice Cooper powracał po latach żałości z płytą Trash, a Judas Priest zerwało z pudlem i zaatakowało Painkillerem. Pamiętam jakie zamieszanie zrobili sami Gunnersi kiedy świat usłyszał o nich po raz pierwszy. Żeby nie zamykać się w przeszłości wspomnę też najnowszy album Metalliki. Mimo wielu lat błędów i wypaczeń ta kapela powróciła w stylu, który spokojnie można ze wspomnianym już Painkillerem porównać. Scorpions po latach odgrywania łzawych balaldek przypomnieli sobie, że kiedyś grali heavy metal.
Jakoś w przypadku Bucketheada nie umiem wykrzesać z siebie tego entuzjazmu.

Może to kwestia wieku. Jak byłem młody to też bawiło mnie takie poszukiwanie. Teraz mam już swoje lata, swój gust i na starość coraz mniej tolerancyjny się robię.
 a co to ma do tematu ? - AdV

Offline bizkit

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 2268
  • nikt/big toy
  • Respect: 0
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #140 dnia: Stycznia 10, 2009, 09:52:17 pm »
0
Jakość gitarzysty mierzy się nie tym co gra, tylko tym czego nie gra.
To z Wikipedii czy z Onetu?

Offline VICTORY-OR-DEATH

  • Right Next Door To Hell
  • ***
  • Wiadomości: 309
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +28
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #141 dnia: Stycznia 11, 2009, 01:42:56 am »
0
oprócz tego " z tym kurnikiem " w Teraz Rocku napisali również:

W październiku 2005 Slash zjawił się niespodziewany, o 5:30 nad ranem w domu Axla. Nie wyglądając na odurzonego stwierdził, że:
" Duff nie ma kręgosłupa i nienawidzi Matta Soruma ". Bazując na tym zachowaniu Axl miał nadzieję, że Slash będzie wierny swoim słowom, że chce zakończyć wojnę i ruszyć w życiu dalej. Niestety, tak się nie stało.

tu zamieszczam artukuł znaleziony w necie:


Slash, były gitarzysta formacji Guns N'Roses, potwierdził doniesienia prasy o jego odwiedzinach u wokalisty grupy, Axla Rose'a.

Slash najpierw zaprzeczał informacjom prasowym na temat jego wizyty u Rose'a. Obecny gitarzysta zespołu The Velvet Revolver jest bowiem ciągłym krytykiem wokalisty Guns N'Roses. Dlatego wyśmiewał publikacje sugerujące, że usiłował pogodzić się z nim.

Jednak w lokalnym dzienniku z New Jersey "Home News Tribune", Slash przyznał, że rzeczywiście odwiedził Axla w domu w 2005 roku.

Spotkanie miało na celu zawieszenie broni w związku z serią procesów sądowych dotyczących całej grupy. Rose wykorzystał wizytę przeciwko gitarzyście, publicznie ujawniając, że ten stanął w jego progu i wymieniał krzywdzące uwagi na temat członków jego obecnej grupy The Velvet Revolver.

Slash przez dwa lata zaprzeczał tej historii. Przyznaje, że był w domu Rose'a, ale upiera się, że reszta opowieści jest nonsensem.

"Właściwie to rzeczywiście poszedłem do domu Axla, ale nigdy go nie zastałem. Nigdy z nim nie rozmawiałem. Zostawiłem tam wiadomość na jego nazwisko, dotyczącą sprawy sądowej, w której byliśmy. Nie wiem, jak to obróciło się w to, co się obróciło" - wyznaje Slash.

Gitarzysta przyznaje też, że komentarze Rose'a spowodowały problemy w jego zespole:

"To właściwie było całkiem szkodliwe, ponieważ to po prostu musiało być tak przytłaczające, że nie potrafiliśmy od tego uciec" - opowiada Slash.


Wiecie coś więcej na ten temat, jak to było, oba artykuły są sobie  sprzeczne... o co chodzi z tym kręgosłupem?    :o
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2009, 01:45:34 am wysłana przez ssof »

Offline Snajder

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 64
  • Respect: +1
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #142 dnia: Stycznia 11, 2009, 11:42:31 am »
0
Wydaje się, że, zdaniem Slasha, Duff jest po prostu mięczakiem (jeśli historia o kręgosłupie ma cokolwiek wspólnego z prawdą oczywiście).

Obie historie (tzn zarówno wersja Axla jak i Slasha) świadczą to tym, że jest szansa i to całkiem realna na powrót starego GNR. Może nie, żeby zaraz w optymalnym składzie, ale przynajmniej ze Slashem i może Duffem.
Skąd taki pomysł?? Otóż żaden tego wprost nie mówi, ale widać wyraźnie, że obaj tęsknią za dniami chwały. Po fali entuzjazmu z powodu wydania nowej płyty Gunnersów przychodzi fala krytyki (nie tylko mojej), że wszystko fajnie, pieknie, ale to już jakby nie to co kiedyś. VR też nigdy takiej pozycji jak GNR nie osiągnie... ale zawsze można zrobić medialną szopkę, wielkie reunion (pamiętacie jak w 1997 Iommi godził się z Ozzym, jak Bruce i Adrian wracali do Iron Maiden, jak Halford pogodził się z Judas Priest??), trasę wspominkową, a jak Bóg, Szatan i Elvis pozwolą to i wydać nowy krążęk, który sprzeda się w ilościach niewyobrażalnych nawet dla Madonny i Michaela Jacksona:)

Offline clos.

  • Welcome to the jungle
  • *
  • Wiadomości: 44
  • Płeć: Kobieta
  • You now where you are? You're in the Jungle baby.
  • Respect: 0
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #143 dnia: Stycznia 12, 2009, 09:29:52 am »
0
Snajder pierdolisz bzdury.
??Jakość gitarzysty mierzy się nie tym co gra, tylko tym czego nie gra. ??
przepraszam,to mam szanowac miernego basiste za to,ze nie gra BAJMu? prosze...litosci.
you're not the only one.

Offline Brokenwings

  • Zasłużeni
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 6861
  • Respect: +10
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #144 dnia: Stycznia 12, 2009, 10:12:21 am »
0

Offline Artur78

  • Atittude
  • ******
  • Wiadomości: 2131
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +285
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #145 dnia: Stycznia 12, 2009, 11:18:25 am »
0
Widzę Snajder że panią Fergie Ferguson uważasz za wybitną artystkę :D.(chyba każdego kto zagra ze Slashem) Ja tam nie dostrzegłem u niej żadnej charyzmy, poza zgrabnym ciałem i machaniem bioderkami na teledyskach,słodka silikonowa laleczka.Co ona ma wspólnego z ambitną muzyką to chyba tylko ty wiesz i Slash.Klasowa wokalistka popowa he he he ,dobre.Dobra to jest np.Celine Dion.Reunion Axla ze Slashem....obaj tęsknią za dawną chwałą,to raczej medialnie zaangażowany cały czas jest Slash,zmieniający co jakiś czas swoje stanowisko wobec Axla przez te wszystkie lata,to są fakty,Axl milczał.Cały ten syf wypłynął nie od Axla tylko pana w cylindrze.Cała ta sytuacja przypomina mi historię obrażonego chłopca,który wkurwiony na swojego kumpla lata po znajomych i opowiada,tłumaczy się,obrabia mu dupę,przedstawia własną historię na własnych zasadach,szuka akceptacji ,zrozumienia.

Offline kwakwakwa

  • Patience
  • Wiadomości: 11
  • Respect: 0
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #146 dnia: Stycznia 12, 2009, 01:59:15 pm »
0
Cóż, zadam wam wszystkim pytanie i szczerze na nie odpowiedzcie, mianowicie:
Gdybyście mieli niepowtarzalną szansę, przypuścmy zlota rybka was się pyta:"Chcesz grać jak Slash, Buckethead czy Bumblefoot? Odpowiedz, a spełnie Twoją prośbę", to jestem pewien że 98 % was, chciałoby grać tak jak Slash, czuć tę muzykę tak jak Slash, mieć ten "slashowski feeling". Czemu? Ponieważ tamci (mimo iż są świetni technicznie), nie wdają tyle uczuć w muzykę, co Mr.Cylinder. Sam gram na gitarze i o wiele bardziej chciałbym tak czuć muzykę, niż być technicznym mistrzem jak Bucket. Czemu? Bo technikę da się wyrobić, a "feelingu" nie.
Wiele z was ceni bardziej Axla, przez co krytykuje Slasha i to co robi po GnR (Velvet to porażka moim zdaniem, ale Sneakpit to kawał naprawdę dobrej muzyki), inni uważają że Slash był podporą GnR, krytykując to co robi Axel. Jedni zarzucają drugim albo "zapatrzenie w przeszłość" albo "nienawiść do Cylindra", ale starajcie się być obiektywni, bez względu na "święte wojny" pomiędzy Slashami a Axlami :)

Offline el_loko

  • Zasłużeni
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 6029
  • Respect: +605
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #147 dnia: Stycznia 12, 2009, 02:13:29 pm »
0
Widac, że nie sluchales nigdy Bucketheada... Przesłuchaj kilka płyt i powiedz potem, ze nie ma tam emocji...

Offline kwakwakwa

  • Patience
  • Wiadomości: 11
  • Respect: 0
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #148 dnia: Stycznia 12, 2009, 02:21:11 pm »
0
Przesłuchiwałem kilka kawałków na youtube. Nie odnalazłem w nim tego przekazu, jaki miał Slash, ale jak już mówiłem technicznie jest świetny.
To są gusta, o gustach teoretycznie się nie dyskutuje, ale po prostu mnie nie przekonuje techniczna sprawność Bucketa, kosztem "muzyczności".

Offline Zqyx

  • Newsman
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34779
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3467
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Finck jest be, Slash No.1 a Buckethead w kurniku.
« Odpowiedź #149 dnia: Stycznia 12, 2009, 02:54:53 pm »
0
Skoro mowa o feelingu
http://www.wrzuta.pl/audio/mrsD7MQubB/bumblefoot_-_spaghetti
Nie znam się na grze,ale tu zdaje się feeling jest?  :)
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

 

O Slash'u: Slashing Axl’s Axe , Metal Hammer 3-1992 (Archiwum)

Zaczęty przez daub

Odpowiedzi: 0
Wyświetleń: 3357
Ostatnia wiadomość Listopada 18, 2013, 08:04:53 am
wysłana przez daub