Rose grzeszysz mając takie zdanie o jego zdolnościach i słuchu...
no cóż, nigdy nie zaprzeczałam, że jestem grzesznicą
A teraz zupełnie poważnie: zapewne Finckowi zdarzają się od czasu do czasu jakieś lepsze solówki, ale to ciągle za mało, aby móc zasłużyć na miano dobrego gitarzysty. Niestety te jego ubogie nowe aranżacje solówek są kiepskie i nie sposób ich porównać do popisów gitarowych Slasha jak i wielu innych wioślarzy.
Jeśli ktoś uważa, że Robin jest dobrym gitarzystą stawia go na równi ze Slashem, Petruccim, Satrianim itd. To chyba mała przesada?
Tak więc dla mnie pozostanie on średniej klasy muzykiem, który ma zarówno swoje 'wzloty' jak i 'upadki' ...nic poza tym.