No właśnie, ale wtedy najczęściej słyszy się coś w tym stylu: "lubię ich piosenki, ale raczej nie jestem ich wielkim fanem"
Chyba większość z nas podświadomie uważa za warunek konieczny "bycia fanem", wgryzienie się we wszystko co jest związane z danym artystą również poza muzyką. To przychodzi naturalnie, bo z przyjemności, a nie z przymusu grzebiemy w jego historii i śledzimy wszystko na bieżąco.
No nie wiem, ale "fan" jednak mi się kojarzy jako osoba, która w okresie "uwielbienia" danej muzyki, gromadzi równocześnie jakiś bagaż wiedzy na temat jej wykonawców, twórców, itp.
Chyba przyznacie, że stając się "fanem" przestajemy też być całkiem obiektywni w stosunku do swojego idola, np. zaczynamy akceptować, a przynajmniej tolerować jego styl życia, który wcześniej mógł nam nie odpowiadać (haha! mówię o sobie i GN'R). To wszystko dzieje się równolegle do podziwiania jego twórczości. Natomiast, jeśli to wszystko, oprócz muzyki, mamy w głębokim poważaniu, to raczej nie określamy siebie jako fana.
Zwyczajnie lubimy czyjąś muzykę i tyle.
Czepiam się, bo nie jadłam kolacji