Pytanie jest dla mnie co najmniej w rodzaju takiego: dlaczego lubisz piwo? ChD to przeciętny album i gdyby nie nazwa Gunsów to pewnie nikt by się nim nie przejmował. Sugestia, żeby nie oceniać płyty przez pryzmat poprzednich dokonań zespołu o nazwie Guns n'Roses jest co najmniej dziwna - w końcu większość ludzi sięgnęła po nią ze względu na nazwę i naturalne jest, że pewnych rzeczy mogli oczekiwać.
Co z tym albumem jest nie tak?
Subiektywnie - prawie wszystko. Nawet niektóre utwory, które można z uporem nazwać fajnymi ("Street Of Dreams", "There Was A Time", "Catcher N' The Rye", "Better") na dłuższą metę okazują się nudne jak flaki z olejem. W sumie to "Street Of Dreams" nawet fajnie się zaczyna, problem w tym, że takie pozostaje w zasadzie tylko przez pierwsze 2 minuty. "Better" to taki rockowy song, który z powodzeniem mógłby nagrać jakiś Nickelback, jednak w ich wydaniu pewnie miałby chociaż trochę drapieżności.
Właśnie. Całość ma fatalne brzmienie jak na płytę rockową. Ohydne, plastikowe, dzięki któremu nawet sola brzmią jak zrobione na komputerze. O jakimś rockowym pazurze można pomarzyć, a jeżeli już pojawia się jakiś jego zarys, to szybko (zachowawczo?) jest głaskany przez słodką melodyjkę.
Nie mogę się też pozbyć wrażenia, że autorom po prostu brakło pomysłów. Piosenki, które wymieniłem są rozciągnięte na siłę, jakby autor za wszelką cenę chciał zrobić coś w rodzaju "Estranged", ale nie miał pomysłu. Tak przynajmniej można pomyśleć aż do chwili,w której zorientujemy się, że taki "Street od Dreams" nie trwa nawet pięciu minut, chociaż ciągnie się jakby miał dwa razy tyle!
Chciałbym kontynuować wyliczankę, ale po tym, jak przypomniałem sobie początek "Scraped" zrobiło mi się niedobrze. Axl powinien jeść dużo Snickersów, skoro ma takie pomysły
Najzabawniejsze jest to, że prawdę mówiąc zawsze w "sporze" Axl - Slash trzymałem stronę Axla. Przez lata tłumaczyłem sobie, że koleś naprawdę dba o ten zespół, że to jemu zależało, że dopracowuje jakieś wielkie dzieło zmagając się z własną psychiką. ChD pokazało mi, jak naiwne było to myślenie. Pozostaje jedynie żal, że koleś nadużywa legendarnej nazwy dla swojego cover bandu. Dobrze chociaż, że ten cover band ma swoje własne (ohydne) logo, które może słuchaczowi sugerować dyskretnie, że muzyka na ChD ma tyle wspólnego z muzyką Gn'R, co obecny logotyp z tym prawdziwym.