NighTrain Station Guns N' Roses
Guns N' Roses => Guns N' Roses => Wątek zaczęty przez: matin82 w Marca 13, 2006, 09:31:25 pm
-
Podobno na koncercie Guns N' Roses z Leeds z 23.VIII.2002 Axl wypatrzył kogoś z koszulką z napisem "Where's Slash?" i podobno to jakoś ciekawie skomentował. Wie ktoś cos o tym? Co powiedział?
-
albo miałem ucięte albo tego nie było. NA chyba pukkelpop powiedział : he's in my ass,yes,thats where he is
-
w leeds powiedział coś podobnego podczas patience
-
No no...
-
Co do koszulki to chyba chodzi Ci o Rock In Rio :] Tam to sie dzialo jak sie nie myle w czasie KOHD... i pan fan Slasha zostal wtedy wywalony z koncertu
-
a nie podczas it's so easy jak mówi Mr Security guy?
-
a nie podczas it's so easy jak mówi Mr Security guy?
Dokladnie :) Masz racje..To byla podczas wykonywania It's So Easy B)
-
Tak czy inaczej nikt podczas koncertu np. Metallicy nie pyta o Newsteda.
Czas zaakceptować nowy skład,żeby takich sytacji nie było.
Znalazło się wielu ludzi,którzy krytykują Axla za ten incydent.
Pogłówowałem trochę i wymyśliłem swoją teorię.
Jeśli jesteśmy z kimś związani emocjonalnie,a ta osoba znika z
naszego życia to jedną z pierwszych reakcji na odejście tej osoby
jest gniew. W gniewie mówi się różne rzeczy.
Bynajmniej nie tłumaczę teraz Axla<no może trochę :D >,
nie lubię jego wypowiedzi o Izzym,o Slashu,ale usiłuję
zrozumieć,czemu tak powiedział.
Pewnie nikt się nie zgodzi z tym,co powiedziałem,ale co tam.
Do niedawna myślałem,że nikt na koncercie VR nie pyta o Axla,
ale ktoś mi nie dawno powiedział,że ktoś jednak zakłócił w ten
sposób show i koncert został przerwany.
Jako,że bliżsi mi są Gn'R niż VR nie wiem nic więcej.
A może wy wiecie?
-
NA koncercie VR tez niestety "pytali" o Axl'a... Jak dobrze pamietam to w Niemczech ktos zaczal krzyczec "Axl", tez nie za fajna sytuacja... Tak samo nie lubie jak Axl jezdzi po Slashu czy po Izzym i wcale nie staram sie go tlumaczyc :] Jest doroslym facetem no i powinien jednak zastanowic sie troszke ale Axl to Axl... :]
-
NA koncercie VR tez niestety "pytali" o Axl'a... Jak dobrze pamietam to w Niemczech ktos zaczal krzyczec "Axl", tez nie za fajna sytuacja... Tak samo nie lubie jak Axl jezdzi po Slashu czy po Izzym i wcale nie staram sie go tlumaczyc :] Jest doroslym facetem no i powinien jednak zastanowic sie troszke ale Axl to Axl... :]
To,że Axl jest Axlem to wiemy.
Ale świętą krową nie jest :P i dobrze.
-
po tym krzykach w Niemczech Scott był bardzo wkurzony, pamietam ze gdzies czytałem krótki wywiad z nim i wyzywał tych "fanów" dosc ostro.
-
Nie tylko na wielu koncertów widział bluzki czy ktoś wołał na ten temat, ma chyba jeszcze wiekszą jazdę niż Axl pod tym wzgledem ;)
-
Tak czy owak obaj są dobrymi frontmenami i nie lubią jak ktoś im psuje koncert.Całkiem zrozumiałe.
-
To jestes w stanie zrozumiec, zepsuty koncert nie jest zbyt ciekawy, ale w sumie to dosc denerwuje mnie i smuci ten caly konflikt miedzy muzykami. Kocham Guns'ow ale tych strach, A Velvet Revolver lubie...Ale zastanwia mnie jedno jak ludzie ktorzy przezyli razem tyle, dobrych i zlych chwili...glownie chodzi mi teraz o te zle za czasow HellHouse i jakos to zniesli a teraz kiedy nie brakuje im spcjalnie niczego tak obzucaja sie blotem. TO dla mnie straszne jak ludzie sie zmnieja...
-
po tym krzykach w Niemczech Scott był bardzo wkurzony,
O ile dobrze sobie przypominam (to właśnie chyba w Niemczech) była taka sytuacja, że ktoś z publiczności zaczął skandować "Axl! Axl!", Scott się wkurzył powiedział, że "jak chcecie mieć Axla to wyjdźcie na scenę i sobie sami śpiewajcie" po czym rzucił mikrofonem czy megafonem. Była też raz inna sytuacja, też na koncercie VR w 2004 roku. Ktoś rzucił Slashowi na scenę kurtkę, na której było logo Guns N' Roses. Slash też się przez to wkurzył, nie wiem czy coś powiedział, ale pamietam, że jak zobaczył co na niej pisze, to od razu wykopał ją ze sceny.
Mam nadzieję, że na koncercie GN'R nikomu nie przyjdzie do głowy robić żadnych transparentów z pytaniem gdzie jest Slash lub coś w tym rodzaju :rolleyes: Mamy XXI wiek:] i jak dla mnie era Slasha czy Duffa w GN'R jest już zamknięta. Było minęło, tego zespołu już nie ma, is dead i najwyższa pora się z tym raz na zawsze pogodzić. Teraz idę na koncert Gunsów dla Fincka (którego na równi z Axlem najbardziej nie mogę się doczekać kiedy zobaczę), dla Stinson'a, Fortus'a, Brain'a, Dizzy'ego - świetni ludzie, świetni muzycy - którzy obecnie razem tworzą zespół o nazwie Guns N' Roses - czy się to komuś podoba czy nie. Mam nadzieję, że jak wydadzą płytę to zrobią sobie przy okazji jakieś wspólne sesje zdjęciowe :) itp. rzeczy w stylu: gadżety, koszulki itp., chętnie bym sobie wreszcie powiesiła w domu jakiś poster z nowym składem.
Jasne że czasem mam (tzn. miewałam, bo właśnie w tej chwili postanowiłam raz na zawsze z tym skończyć) swoje zachwiania i jakieś tam myśli typu "chciałabym, że Slash wrócił do Gunsów, albo żeby GN'R zagrali kiedyś w starym składzie". Już tego nie chcę. Bo po co?
Jestem fanką muzyki starego składu GN'R. Kropka. Jestem fanką nowego składu, który traktuję jako zupełnie nowy zespół, tyle że o tej samej nazwie. Kropka. Jestem fanką Velvet Revolver. Kropka. Każdy z tych zespołów jest zupełnie innym zespołem i jak idę na koncert VR to nie myślę o Axlu, a jak idę na koncert GN'R to nie myślę o Slashu. Bo Slash nie ma nic wspólnego z GN'R, tak jak i Axl nie ma nic wspólnego z VR.
A poza tym panowie mogliby się zacząć zachowywać jak dorośli (Scott, Axl), a nie wrzucać sobie jak dzieci w piaskownicy. Dobrze, że chociaż Duff wydoroślał (może to przez te studia :] a tak w ogóle ktoś wie, na którym roku jest już nasz przyszły magister od finansów :D . Może tak Slash wziąłby przykład z przyjaciela i też zaczął co studiować. Jakby to w ogóle brzmiało mgr Saul "Slash" Hudson :D).
-
co do wypowiedzi Axla w Leeds w 2002 to byla mniej wiecej taka:
"He is in my ass. That's where Slash is, fuck(?) head. Go home."
-
co do wypowiedzi Axla w Leeds w 2002 to byla mniej wiecej taka:
"He is in my ass. That's where Slash is, fuck(?) head. Go home."
no tak. A przy okazji ten fragment na video youtube (http://www.youtube.com/watch?v=Mc9wrXGJ3Rg&search=axl%20rose) . Część publiczności z tego co słychać była uradowana tym zdaniem, który Axl wypowiedział :/
-
to się nazywa rzeczowe wyjaśnienie sprawy :D
-
co do wypowiedzi Axla w Leeds w 2002 to byla mniej wiecej taka:
"He is in my ass. That's where Slash is, fuck(?) head. Go home."
no tak. A przy okazji ten fragment na video youtube ([url]http://www.youtube.com/watch?v=Mc9wrXGJ3Rg&search=axl%20rose[/url]) . Część publiczności z tego co słychać była uradowana tym zdaniem, który Axl wypowiedział :/
I dobrze, co by było jakby zaczeli buczeć i gwizdać.. pamiętam jak wtedy Axl to mówił, to się lekko uśmiechnął, pewnie też nie był pewny reakcji, róznie bywa. Na szczęscie przyszli sami jego fani ;) ja też bym klaskała, tak to już jest
-
Część publiczności z tego co słychać była uradowana tym zdaniem, który Axl wypowiedział :/
Na szczęscie przyszli sami jego fani ;) ja też bym klaskała,
No cóż, ja bym nie klaskała. To co powiedział było głupie, taki tekścik poziomem przedszkolaka (nie obrażając przedszkolaków). Głupocie nie ma co przyklaskiwać. Nie wiem, może się starzeję, ale mnie słuchanie jak jeden mój ulubiony muzyk obraża w taki prymitywny sposób mojego drugiego ulubionego muzyka, jakoś nie sprawia szczególnej radości.
pamiętam jak wtedy Axl to mówił, to się lekko uśmiechnął, pewnie też nie był pewny reakcji, róznie bywa
No tak. Odwieczny problem Axla polega na tym, że on mówi co myśli, zamiast myśleć co mówi. Taka drobna aczkolwiek istotna róznica.
-
Fani mają krótką pamięć i zapomnieli,że te cudne solówki,którymi się zachwycają to dzieło Slasha. :huh:
-
w wielu kawałkach solówki są zrąbane-tez jego zasługa
-
A mnie to wszystko po prostu bawi. Ktoś mnie wkurzy to też mówię od razu, że mam go w dupie, a na drugi dzień jest ok. Co się będę przejmować. To twardzi faceci, Slash pewnie na to parsknął, no przecież się nie rozbeczał. Dla mnie to jedno wielkie show i tak będzie do końca. Jak potrafili kiedyś sprzedawać dziewczyny czy jakoś tak, byli dilerami, kradli itd itd, to ta rzecz to po prostu taka głupota, że nie wiem. Zabawne i tyle. A niech się obrażają nawzajem, pewnie zapomnieli czemu sie zespół rozpadł ale wypadałoby to jakoś dalej ciągnąć. :D Ale jeszcze jets Scott- jaki ważniak, że obraził Axla WOOOOW!!
ale to w innym temacie
-
w wielu kawałkach solówki są zrąbane-tez jego zasługa
ej... niewiem ale mi jakoś w pamięć nie zapadła żadna strasznie "zepsuta" solówka (napewno nie w gnr) ;)
-
No mnie też sie nie przypomina coś takiego,ale solowki pozniejszych czlonkow Gn'Ru tez nie byly takie zle...no nie liczac tego cepa z kubkiem na lbie
-
.no nie liczac tego cepa z kubkiem na lbie
No Buckethead, to jest lepszy gitarzysta nie da sie ukryć. Może i Slash jest wiekszym artystą, ale warsztat lepszy ma Buckethead.
Czyli bilans wychodzi, że obaj gitarzysci sa porownywalni i nie mozna powiedziec, że jedne jest lepszy ogolnie od drugiego.
-
.no nie liczac tego cepa z kubkiem na lbie
No Buckethead, to jest lepszy gitarzysta nie da sie ukryć. Może i Slash jest wiekszym artystą, ale warsztat lepszy ma Buckethead.
Czyli bilans wychodzi, że obaj gitarzysci sa porownywalni i nie mozna powiedziec, że jedne jest lepszy ogolnie od drugiego.
Nie lubię Buckethead'a i tyle. W sumie nie znam za bardzo jego twórczości, tylko widziałem jego grę z New GN'R i jakoś nie powala mnie na kolana. Może i jest szybki, może i wirtuoz z niego dobry ale dla mnie nie to jest wyznacznikiem dobrego gitarzysty, lecz to z jakim gra zaangazowaniem, to jak potrafi czuć melodię czy gra z feelingiem itd. Slash nigdy nie stawiał na popisy, na szybkość ale grał te swoje smaczki i czuć w tych jego solówkach feeling. Na koncertach zdarzają mu się fałsze zgodzę się ale wynika to raczej z niechlujstwa niz z braku umiejętności. Zresztą Slash zawsze miał gitarę nisko zawieszoną, grał w róznych dziwnych pozycjach i wielu muzyków wręcz dziwiło się jak przy tej całej ekwilibrystyce mozna wygrywać tak melodyjne rzeczy. W wielu opracowaniach muzycznych Slash jest chwalony za to, że ma ogromne wyczucie melodii :)
-
A niech się obrażają nawzajem
Slash Axla nie obraża i nigdy nie obrażał, a więc widać można nie schodzić poniżej pewnego poziomu.
No ale ok., nie będę już ciągnąć dalej tej dyskusji, bo chyba nie mam dziś najlepszego humoru i nic dobrego by z tego nie wyniknęło. A zatem na dzisiaj temu forum mówię pa pa.
baj de łej...
Nie lubię Buckethead'a i tyle.
nie ma to jak podejście typu "nie bo nie".
-
Nie lubię Buckethead'a i tyle.
nie ma to jak podejście typu "nie bo nie".
Nie, to nie takie podejscie, dla mnie jest on po prostu sztuczny i troche za bardzo plastikowy.
-
Plastikowy to on ma ten kubek KFC na czerepie, a sam w sobie jest czlowiekiem ktory probuje sie odstrzelic pod publike tylko jak dla mnie to mu to w ogole nie wychodzi...przykro mi ale w konkurencji Slash vs. Buckethead bezapelacyjnie wygrywa ten pierwszy !!
-
O gitarzystach GN'R mozna porozmawiac tutaj z gory mowie :P
http://gunsnroses.com.pl/forum/index.php?s...2&hl=gitarzysci (http://gunsnroses.com.pl/forum/index.php?showtopic=152&hl=gitarzysci)
-
a sam w sobie jest czlowiekiem ktory probuje sie odstrzelic pod publike
To mnie rozwalilo sadzisz, że Buckethead zakłada kubełek i maske by tylko zwrocic na siebie uwage? To tak samo jak powiedzieć, że cylinder Slasha jest tylko pod publiczke. Przecież to jego styl, zreszta jakbyś znal historie Bucketheada to bys wiedzial dlaczego nosi :)
-
to moze na mpowiesz dlaczego ?
-
to moze na mpowiesz dlaczego ?
Buckethead urodził się gdzieś na przełomie lat 70/80 ubiegłego stulecia. Właściwie nie wiadomo, kim są jego rodzice. Wychował się na farmie wśród kur. We wczesnym dzieciństwie to właśnie kury się nim opiekowały i Buckethead zaprzyjaźnił się z nimi. Nie był lubiany przez rówieśników i pracowników farmy. Stale był przez nich poniżany. Nieraz dochodziło do tego, że oberwało mu się biczem na bydło. Jego jedynymi przyjaciółmi były kury. Niestety, z tej przyjaźni pokiereszowały mu twarz i został zmuszony do zakładania białej maski (taką jak nosił Myers w Halloween). Nieopodal jego farmy znajdowało się samochodowe kino. Buckethead mógł oglądać przez dziurę w desce filmy (Giant Robot, Texas Chainsaw Massacre). Do kurnika, w którym mieszkał nie dochodziły jednak żadne odgłosy zewnętrznego świata. Nie mógł więc słyszeć on Ścieżek dźwiękowych z tych filmów. Jedyne co słyszał było gdakaniem jego przyjaciół. Miał on w kurniku jedną zabawkę- była to dziecięca, mała gitarka. Buckethead bardzo lubiał podczas oglądania filmów grać na niej. Po pewnym czasie doszedł do perfekcji w posługiwaniu się tym instrumentem. Pewnej nocy, gdy buckethead spał ktoś rzucił mu kubełek smażonego kurczaka. Buckethead próbował biedaka poskładać spowrotem, ale mu się nie udało więc założył kubełek na głowę, wziął swoją gitarę i pobiegł szybko na cmentarz aby go pochować. Kubełek daje mu moc, aby grać naprawde szybko na gitarze, walczyć z potworami i komunikować się z duchami martwych kurczaków.
Nie wiem ile z tego to prawda :) Ale wystarczy zaglebic sie w Jego tworcosc aby dostrzec ze jest zajebistym gitarzysta B)
-
Urodził się na przełomie 70/80- lat a pierwszą płytę wydał chyba 1992 - podejrzane :P
-
Urodził się bodajże 1969r.i na prawdę nazywa się Brian Carroll.Odwiedził nawet Polskę w 1996r. na festiwalu Warsaw Summer Jazz Days.
jak dla mnie genialny gitarzysta,zdąrzyłam go polubić....i odszedł,szkoda :(
-
Ja Bucketheada bardzo lubię właśnie za to, że jest taki jedyny w swoim rodzaju. Ktoś kiedyś o nim powiedział, że jest jedną z najdziwniejszych i zarazem najbardziej tajemniczych osób w świecie muzyki. Mnie zawsze do takich ludzi ciągnęło, zawsze mnie takie osoby fascynowały. Co do niego samego jako osoby...cóż - nie wolno nam oceniać ludzi z którymi nigdy osobiście nie zamieniliśmy ani słowa. Ale myślę, że jest ciekawym i bardzo utalentowanym muzykiem,...mimo, że nie znam zbyt dokładnie jego solowej twórczości, którą ciągle obiecuję sobie poznać. A to, że komuś jego muzyka się nie podoba... Cóż nie każdemu musi się podobać, tak jak nie każdy musi lubić czerwone wino, ale to, że ktoś nie lubi czerwonego wina wcale nie oznacza, że jest ono złym trunkiem.
Porównywać Bucketheada do Slasha nie lubię, bo wszelkie takie porównania do niczego nie prowadzą. Każdy z nich robi trochę coś innego, ale każdy z nich jest dobry w tym co robi.
-
co do wypowiedzi Axla w Leeds w 2002 to byla mniej wiecej taka:
"He is in my ass. That's where Slash is, fuck(?) head. Go home."
hehehe dobre to bylo ,maxymalne...i tu nie chodzi o to ,ze AXL to prymityw ,tylko o to ze przyjdzie na koncert ,taka menda jedna z drugim i smedzi za starymi gnr ,no to AXL go krotko "...palancie,do domu." - i ten usmieszek aniolka na koncu :D jak bedziecie w Warszawie to nie zapomnijcie krzyczec WHERE'S SLASH!!! albo flage lepiej ;)