Po wydarzeniach z bieżącego miesiąca oraz tego, co zespół prezentował przez ostatnie dziesięć lat słuchając Chinese Democracy dziś, płyta brzmi jeszcze inaczej niż kiedyś; lepiej. Ponadczasowy krążek, który w przeciwieństwie do poprzednich płyt naprawdę się nie nudzi. Piszę to tylko po to, żeby za kilka lat móc wrócić i sprawdzić czy będę uważać tak samo. Kiedyś myślałem, że AFD czy Iluzje można słuchać bez końca dziś wiem, że z tych trzech krążków obecnie włączyłbym może 5-6 piosenek. Odbiór Better, Chinese Democracy i This I Love ma dodatkowo inny wymiar, bo można docenić kunszt muzyków którzy je nagrywali (oraz później odtwarzali na żywo). Melodie gitarowych solówek do This I Love czy Better to małe dzieła sztuki w całości piosenek; być może Slash się rozgrzeje, ale póki co daleko mu do klimatów gdy tworzył zapadające na długo w pamięć riffy do Estranged, Civil War czy Coma (albo piosenki nie przypadły mu do gustu, ale gra bo musi).
Trzeba wielbić Axla za to że się pogodzili, dał z kumplami powrót do dawnych lat, oraz nienawidzić za zmarnowany potencjał poprzednich ekip. Chinese Democracy ma tyle perełek, a jednak płyta kojarzy się tylko z rozłamem zespołu, kosztami, a czasem w ogóle jest pomijana w dorobku zespołu.
Bezdyskusyjne 9,5/10 - jedyny minus to Axl. Za czas, który poświęcił na produkcję przez co trochę przekombinował w niektórych momentach czym przyczynił się do opóźnienia terminu premiery.
PS Tutaj miałem wypisać swoje ulubione kawałki, ale po przesłuchaniu całości po prostu się nie da
Gdybym musiał wybrać to chyba najmniej podoba mi się Scraped, ale to mocno naciągana ocena, bo też dobrze gra.