>>Ty tak w każdym poście będziesz marudził ?<<
Nie, no jak wy będziecie marudzić to gwarantuję, że będę ział optymizmem.
>>Czekałam wiele lat na Chinese Democracy i się nie zawiodłam,<<
To śliska sprawa, bo to naprawdę nie jest zła płyta. Jest tam sporo fajnego materiału, kilka kapitalnych riffów, głos Axla jak za dawnych lat, ale... no kurde, tak nie powinno to brzmieć.
>>Moim skromnym zdaniem jest to świetna kontynuacja tego co tworzyli, oraz pokazanie iż eksperymentowanie i rozwijanie się jest rzeczą dobrą.<<
To nie jest żadna kontynuacja tylko wymyślanie kapeli od zera. A jeśli już mówimy o eksperymentowaniu to płyta jest zwyczajnie przekombinowana. Większość tych numerów można było zagrać w starym, rock'n'rollowym stylu i ziałyby napalmem w twarz. Inne można było podrasować. Natomiast Axl przez milion lat dłubał przy tych numerach i w końcu przekombinował.
A teraz serio. Mój pesymizm wynika stąd, że wszyscy wiemy jak Axl pracuje nad nowym materiałem. Gunsi nigdy nie mogli po prostu wejść do studia i wydać płytę która by wyrywała skarpetki razem z brudem zza paznokci. To zawsze trwało całe lata. Raz skutek był miażdżący (Apetite), raz całkiem fajny (UYI można spokojnie przyciąć do genialnej jednopłytówki zamiast dobrych dwóch)... tym razem jest tak sobie.
Gdyby ktoś mu kopa w rzyć zasadził i pogonił z terminami to naprawdę dostalibyśmy żywiołową, energetyczną płytę (niech sobie będzie i elektroniczna, ale od serca).