Autor Wątek: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”  (Przeczytany 13219 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline naileajordan

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3532
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3631
Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« dnia: Listopada 08, 2017, 10:27:54 pm »
+9
 

Wywiad z Melissą Reese dla magazynu Cosmopolitan. W marcu 2016 roku jako pierwsza kobieta w historii zespołu dołączyła do Guns N' Roses.

       Ten, kto był chociaż na jednym z koncertów w ramach trasy Not In This Lifetime, która rozpoczęła się w kwietniu 2016, a skończy 29 listopada br., zapewne zauważył, że za klawisze i chórki odpowiada Melissa Reese. Urodzona w Seattle artystka jest jedyną kobietą, która wychodzi na scenę z Axlem Rose’em, Slashem, Duffem McKaganem, Dizzym Reedem, Frankiem Ferrerem i Richardem Fortusem. Żadna inna kobieta nie była pełnoprawnym członkiem zespołu od czasu jego powstania w roku 1985.


       „Nawet teraz, w 2017, ludzie są wobec kobiet bardziej krytyczni”, mówi Melissa. „Musimy ciężko pracować, żeby pokonać niewidzialne bariery, zostać zauważone i docenione. Jednak gdybym marnowała czas, rozmyślając o tych niesprawiedliwościach, ucierpiałaby na tym moja praca”.

       „Moi rodzice opowiadają, że pewnego dnia usłyszeli, jak ktoś gra w salonie fragmenty z Bacha, i z miejsca założyli, że to jedna z moich dwóch starszych sióstr. Obie grały na fortepianie i skrzypcach. Tymczasem okazało się, że to byłam ja. Miałam podówczas cztery lata. Bacha grałam z pamięci. „Ok, trzeba coś z tym zrobić”, powiedzieli sobie rodzice.
Ja sama nie pamiętam akurat tamtego dnia, ale pamiętam, że zawsze chciałam być taka jak moje siostry. Naśladowałam je. Tym sposobem wszystko się zaczęło.

       Od tamtej pory trzymałam się swojej drogi i rodzina mnie w tym wspierała. Rodzice umieścili mnie w szkole z systemem Montessori… i odtąd musiałam sumiennie ćwiczyć swoje muzyczne umiejętności. Po szkole brałam lekcje gry na fortepianie i śpiewu. Udzielałam się w żeńskim chórze. Kiedy miałam 13 lat, zaczęła się moja przygoda z tańcem hula. Brałam również udział w konkursach wokalnych.

       Czasami zdarzało mi się grymasić. Płakałam, zarzekałam się: „już nie chcę!”. Jednak mój ojciec był bardzo surowym człowiekiem i powtarzał: „Nie, nie możesz zrezygnować!”. Dzisiaj przeważa nastawienie: „Jeżeli dzieci nie chcą czegoś robić, nie należy ich do tego zmuszać. Mają prawo wyboru!”. Ja nie mogłam wybierać. Z drugiej strony, są i bardziej drastyczne metody wychowawcze. Przykład? Joe Jackson. Nie twierdzę, że podoba mi się to, co zrobił. Skrzywdził Michaela i swoją rodzinę. Jednak dzięki temu Michael stał się najbardziej genialnym, sławnym i niezwykłym muzykiem wszech czasów.
       Sądzę, że warto szukać zdrowej równowagi. Ja jej nie doświadczyłam. O, nie. Tym niemniej, myślę, że dzięki temu tak szybko dojrzałam i nauczyłam się pewnych rzeczy.

       Kiedy na świat przyszły moje starsze siostry, nasi rodzice nie opływali w dostatki. Przeciwnie, dopiero zaczynali się dorabiać. Gdy ja się urodziłam, mieli już swoją firmę, powodziło im się znacznie lepiej i mogli zapisać mnie do prywatnych szkół. Jednak całymi dniami byli pochłonięci pracą, dlatego wychowanie mnie przejęli rodzice mojej matki. (Dziadkowie zmarli, kiedy byłam w szkole średniej.) Dali mi wiele ciepła, miłości i pomogli przezwyciężyć kryzys związany z surowym traktowaniem przez ojca.


       Kiedy miałam 13 lat, moja siostra zapoznała mnie z Tomem Whitlockiem, który stworzył wiele znanych przebojów, takich jak chociażby „Take My Breath Away” z filmu „Top Gun”. Okoliczności, w jakich nawiązaliśmy kontakt, były nadzwyczaj osobliwe. Tom mieszkał w Belligham (Waszyngton), półtorej godziny na północ od Seattle. Jego sąsiad przez przypadek poznał moją siostrę, która udzielała się w jego trupie teatralnej. Kiedy okazało się, iż Tom poszukuje młodych piosenkarzy, sąsiad przypomniał sobie, że słyszał, jak śpiewam „Aladdina”, i zadzwonił do mojej siostry. „Czy Melissa nadal śpiewa?”, zapytał.
       Wciąż pamiętam ten moment, kiedy weszłam do domu Toma i zobaczyłam Oscara za „Take My Breath Away”. Zawołałam: „Wiem, co to jest. To niesamowite!”.

       Skończyło się na tym, że moi rodzice regularnie zawozili mnie do studia w domu Toma. Być może on miał zamiar stworzyć z tamtych piosenek album, ale ja zawsze uznawałam je za swoje pierwsze „demówki”. Materiał został zmiksowany w Los Angeles. Sam proces nagrywania był dla mnie fascynujący. To była niemal obsesja. Nie miałam odwagi powiedzieć „Dopuśćcie mnie do miksera, sama chce to zrobić”, ale wpatrywałam się w tamten sprzęt jak urzeczona.
Jedno z urządzeń przypominało mi statek kosmiczny. Zastanawiałam się, do czego służą poszczególne przyciski. Byłam spragniona wiedzy. Przebywałam w tamtym środowisku, nie znając go bliżej, i to było dziwne. A ja nie chciałam, żeby zepchnięto mnie do pozycji zwykłej wokalistki (choć nikt nie miał takiego zamiaru). „Ty śpiewaj, a my zajmiemy się tym, co naprawdę ważne”. Nie, nie, nie, nie. Chciałam zrozumieć. I uczyłam się.

       Mniej więcej w tamtym czasie Tom przedstawił mnie mojemu pierwszemu menedżerowi. Był nim Joey Minkes. Pamiętam, że poszłam do niego i powiedziałam: „Obserwowałam Toma. Ja też mogę to robić. Też mogę tworzyć”. Śpiewałam mu popowe piosenki, kawałki, które sama tworzyłam, a on mówił: „Może powinnaś głębiej się zastanowić nad tworzeniem muzyki i jej produkcją”.

       Mała, słodko-gorzka dygresja: Tom zajmował się pomaganiem psom i to dzięki niemu sprawiłam sobie mojego pierwszego psa, Hersheya. Mój ojciec był temu przeciwny, ale wiedziałam, że z pomocą Toma zdołam go przekonać. I tak było! Hershey spędził z nami piętnaście lat. Był najlepszym psem na świecie i, o ironio, odszedł w zeszłym roku, tuż przed tym, jak wyszliśmy na scenę na Coachelli. Napisałam sobie jego imię na ramieniu.

       W Roosevelt High School, mojej pierwszej szkole publicznej, zaczęłam się gwałtownie buntować. Właściwie nigdy nie zrobiłam nic złego. Chodziłam na imprezy, ale nie sięgałam po narkotyki i nie paliłam. Moim światem była muzyka. Wygrałam tytuł „największego talentu muzycznego” w konkursie dla dorosłych. Sęk w tym, że kiedy człowiek osiąga pewien wiek, siłą rzeczy zaczyna się buntować.
       Myślałam sobie: „Niech to szlag, chcę tworzyć pop. T&B. Soul. Neo soul. Chcę być jak Alicia Keys”. Nie tego chciała moja nauczycielka. Chciała, żebym poszła do konserwatorium, do Juilliard, Curtis albo do konserwatorium w Bostonie. Chciała, żebym ćwiczyła głos, śpiewała w operze albo musicalach. Tak, widziała we mnie materiał na śpiewaczkę operową. Pamiętam, że pewnego dnia zaprezentowałam jej moją muzykę. „Oto, co robię!”. Była wstrząśnięta. „Oooch… dlaczego?!”. Nie potrafiła zrozumieć, jak mogę marnować swój talent i obierać taką drogę.

       Zaraz po szkole średniej przeniosłam się do Los Angeles. Zapisałam się na internetowe kursy z historii muzyki i jazzu w North Seattle Community College, ale nigdy ich nie ukończyłam. Nie zapisałam się też do żadnych innych szkół. Wiedziałam, co chcę robić. Mieszkałam z moim ówczesnym chłopakiem w dość obskurnym mieszkaniu w Sherman Oaks, wyposażonym w fatalną klimatyzację. Założyłam w nim studio i pocąc się, produkowałam mnóstwo własnej muzyki. Nadal było w niej słychać wpływy popu i R&B. Przez jakiś czas pracowałam w firmie zajmującej się fotografią. Nie oszczędzałam się. Rezultaty nie kazały na siebie długo czekać.


       Joey zapoznał mnie z Brainem [Bryanem Mantią], który grał w Guns N’ Roses na perkusji przed Frankiem. Od razu nawiązaliśmy nić porozumienia i tak wszystko się zaczęło. W 2007 pracowałam nad albumem pod tytułem „Lissa”. Byłam w studiu z Brainem, a on miał przy sobie słownik, otwierał go na przypadkowej stronie i wskazując jakieś hasło, mówił: „Zaśpiewaj coś o tym. Stwórz coś interesującego”. To były zwyczajne słowa, takie jak „uczucia”, „wołowina”, „pić”, „pełzać”. Piosenki powstawały w ciągu niecałych dwóch godzin.
Pewnego dnia szef jednej z wytwórni dowiedział się o nich od jakiegoś przyjaciela i oświadczył: „Chcę je kupić”. A ja na to: „Zapłacisz mi tysiące dolarów za coś takiego? Czy to naprawdę się dzieje?”. Myślałam: „Mogę robić to dalej. Mam jeszcze dwie godziny, w tym czasie mogę napisać kolejne numery!”. Nie posiadałam się z radości.
       Moje kawałki zostały wysłane do producentów, którzy wykorzystali je jako ścieżki dźwiękowe do swoich programów. Było ich całkiem sporo – na przykład „Keeping Up With the Kardashians”, „Gossip Girl”.

       Potem Brain wybrał się do NAMM (National Academy of Music Merchants), gdzie muzycy prezentują ludziom z branży swoje nowe dzieła. Tam spotkał się z człowiekiem z Sony, który był jego fanem. Tamten człowiek powiedział mu: „Dlaczego nie zagrasz na potrzeby gry komputerowej, nad którą właśnie pracujemy?”. Brain zadzwonił do mnie i oświadczył: „Podejmę się tego i zapytam, czy nie moglibyśmy sami pisać dla nich muzyki”. Przystali na to. Dali nam do przesłuchania ścieżki dźwiękowe z poprzednich gier z tamtej serii. Pamiętam, że aż otworzyliśmy usta ze zdumienia. To było niesamowite! Mieliśmy wrażenie, że słuchamy Hansa Zimmera. Miotaliśmy się po pokoju, powtarzając: „Nie damy rady! K***a! Wpakowaliśmy się w niezłą kabałę! Jak my wypadniemy w oczach tych ludzi? Co teraz?”. Ostatecznie zacnie sobie poradziliśmy i dostaliśmy tę pracę. Musieliśmy skomponować muzykę na około 200 minut – pod wszystkie sceny, wszystkie starcia.


       Od tamtej pory robiliśmy coraz więcej gier. Potem przyszła pora na pierwszy film – „Szkolną Jatkę” Josepha Kahna (2011). Wspólny przyjaciel powiedział nam: „Robicie mnóstwo świetnych rzeczy. Nie przyszło wam do głowy, że moglibyście zająć się tym filmem?”.

       Caram Costanzo, który wyprodukował „Chinese Democracy”, jest bliskim przyjacielem Braina. I moim. Otóż w marcu 2016 zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie spotkałabym się z zespołem, bo właśnie szukają nowego klawiszowca. Myślałam, że to jakiś piep***y żart. Próbowałam skierować rozmowę na inne tory, zapytałam Carama o żonę i nowo narodzone dziecko, ale on nie podchwycił tematu. „Musimy porozmawiać”, powiedział.
       Kilka dni później znów rozmawialiśmy przez telefon. „Przemyślałaś to?”, zapytał. Zaczęłam więc poważniej się nad tym zastanawiać.
       Po paru dniach wszystko stało się jeszcze bardziej poważne… gdyż Brain zadzwonił i powiedział: „Co jest grane? Dowiedziałem się, że Axl zamierza wprowadzić cię do zespołu. Co o tym myślisz?”.
       Axl uwielbia Braina, do dzisiaj świetnie się ze sobą dogadują. Dlatego kiedy pojawiło się moje nazwisko, Axl postanowił sprawdzić, co Brain o tym sądzi. Brain powiedział mi: „To ważna rzecz i musisz starannie to rozważyć. Ale nie możesz pozwolić, żeby taka okazja przeszła ci koło nosa”. Odparłam: „Jestem przerażona!”. A on: „Czy ty oszalałaś? Musisz to zrobić!”.

       Z Axlem i Dizzym spotkałam się już dawniej, w roku 2012, kiedy grali w House of Blues. Brain był z nimi, a ja do nich dołączyłam. Axl mnie onieśmielał i przy naszym pierwszym spotkaniu niewiele się odzywałam. Dizzy przerażał mnie intensywnością swojej gry. Spotkałam się też z Richardem i Frankiem. Ale wizja zobaczenia ich wszystkich, a zwłaszcza Slasha i Duffa, po których nie wiedziałam, czego się spodziewać, była dla mnie niezwykle stresująca. Próbowałam myśleć o tym, kim jestem. „Jesteś Melissą Reese. Kompozytorką. Producentką. Muzykiem. Wokalistką. Jesteś świetnie przygotowana, masz podstawy teoretyczne, znasz się na muzyce”.
       Lecz zespół to całość, coś w rodzaju rodziny, której członkowie liczą się nawzajem ze swoim zdaniem. Pokładałam całą nadzieję w myśli, że kilka osób z „rodziny” powiedziało już: „Da radę. Jest dobra. Dajcie jej szansę”. Miałam szczęście. Nie wiem, kogo jeszcze brali pod uwagę, i czy w ogóle kogoś brali.


       Miałam dwa tygodnie na nauczenie się od 30 do 50 kawałków. Podczas pierwszego tygodnia prób nie grałam w tej samej sali co oni. Odizolowałam się, żeby przygotować sprzęt i uczyć się. Pamiętam, że przewijali się kolejno gdzieś w pobliżu, żeby podglądać jak dzieci.
„Kiedy z nami zagrasz?”, pytali. Cieszyli się, że z nimi pracuję, i mieli nadzieję, że wszystko pójdzie gładko. To było bardzo miłe z ich strony.

       Nie mogłam opowiadać o tym, co robię, ponieważ zespół chciał, żeby moje pojawienie się było niespodzianką, a mój ojciec ma długi język. Przed moim pierwszym koncertem powiedziałam mojej siostrze: „Możesz przywieźć rodziców do Las Vegas i powiedzieć im, że pokażemy im Blue Man Group czy coś w tym rodzaju?”. Mój ojciec rozglądał się wokół i mówił: „Całkiem ładny obiekt!”, a mama pytała: „Czy to jest Liss? Tam, na scenie? Co się dzieje? Dlaczego ona tam jest?”. Moja siostra nagrała te chwile i to jest naprawdę bardzo zabawne. Pod koniec koncertu zobaczyłam, jak moja matka stoi przy barierkach i skacze przy „Paradise”.     

       Axl jest bardzo dumny z tego, że w zespole gra kobieta. Szczególnie utkwiła mi w pamięci pewna rozmowa. To był niesamowity moment. Ja, Axl i Lenny Kravitz siedzieliśmy w jednym pokoju. Nagle Axl powiedział: „Lenny, mamy w zespole dziewczynę!”. Było widać, że bardzo to przeżywa. Lenny odparł: „Wiem o tym”. Widział nasz koncert w Troubadourze.
Axl wspierał mnie od początku. Pewnego dnia poprosił mnie na słówko i oświadczył: „Jeżeli ktoś źle cię potraktuje, będzie miał ze mną do czynienia”.


       Mimo że nasze i inne współczesne społeczeństwa poczyniły ogromne postępy, jeżeli chodzi o prawa kobiet, są jeszcze sfery postrzegane jako prerogatywa mężczyzn. Sądzę, że to w dużej mierze jest motorem moich działań. Chciałam wejść w środowisko mężczyzn. Chciałam powiedzieć: „Jestem równie dobrze przygotowana, potrafię pracować nawet ciężej niż wy i jeżeli tylko zechcę, mogę osiągnąć tyle samo. Albo nawet więcej”.   
 
       Bezustannie dostaję wiadomości od matek małych dzieci. „Dorastałam, słuchając tej muzyki, ale kiedy zabrałam moja córkę (albo syna!) na wasz koncert, ona (on) utożsamiła się z tobą i postanowiła nie rzucać lekcji gry na fortepianie”.
       Czasem otrzymuję też portrety. Twarz trudno rozpoznać, ale są na niej „moje” trzy punkciki. I niebieskie włosy. W takich chwilach myślę sobie: „Widzisz? Trzeba wierzyć”. Mam nadzieję, że kiedy będę już stara i siwa, jakaś dziewczyna zawojuje świat, a ja będę mogła sobie powiedzieć, że chociaż w jednej milionowej procenta jej w tym pomogłam”.   
 



Źródło: http://www.cosmopolitan.com/career/a13140857/melissa-reese-interview-first-female-member-of-guns-n-roses-get-that-life/

Podesłał: @daub

« Ostatnia zmiana: Listopada 12, 2017, 12:16:06 pm wysłana przez Zqyx »
"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."

Offline sunsetstrip

  • Scraped
  • **********
  • Wiadomości: 8691
  • 17000 postów
  • Respect: +4406
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 08, 2017, 11:02:23 pm »
+1
kolejna swietna robota @naileajordan

Dziekujemy tacie Meliski, Caramowi, Brainowi i Axlowi za nia.

Swietnie sie czyta te emocjonalne slowa i widzi jak ciezko pracowala zeby byc tu gdzie jest teraz. Jakze potrzebny byl ten powiew mlodosci wsrod tych panow wiekow srednich.

A tak podziekowala na insta za ten wywiad, mysle ze tlumaczyc nie trzeba, a przeslanie kazdy mniej wiecej zrozumie

[Axla nazwala "zmora mojego zycia/jednego z najwiekszych moich zwolennikow"]

themelissareese
I’m sf humbled, grateful, and just still totally tweaking that @cosmopolitan wanted to hear / tell my story. All I can do is say thank you. *T*h*A*n*K* *Y*o*U*. THANK YOU!!!!!! To the amaaaaaazing team at Cosmo that did all this errrythaaannnggg (story, pix etc...) u guys are truly awesome and pro, my MUAH team @christinecherbonnier and @kaylamichelehair who just slayyyyyyed beyond and made me never wanna shower again (to preserve their work lol), and OF COURSE *everyone* who has made this possible and been a part of my journey - my @gunsnroses family whom I love so very much - a thousand “thank you”s are on loop from my heart to u. To my band mates whom I adore - with a special S.O. to Axl for being both the “bane of my existence” and one of my biggest/fiercest supporters (🖕/❤🙏) 😂, to my family, loved ones, BFFs and everyone whom I work with - THANK YOU!!!
« Ostatnia zmiana: Listopada 08, 2017, 11:07:12 pm wysłana przez sunsetstrip »
NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNY

"I once bought a homeless woman a slice of pizza who yelled at me she wanted soup."
Axl Rose


Offline daub

  • Byli moderatorzy/newsmani
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 3957
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1506
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 09, 2017, 07:15:06 am »
+1
Dziękuję za tłumaczenie.

Offline Śpiochu

  • Global Moderator
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 5068
  • Płeć: Mężczyzna
  • Hail to the chief!
  • Respect: +1724
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 09, 2017, 08:46:46 am »
+1
Świetny materiał, dzięki za wygrzebanie i tłumaczenie ludziska. W związku z tym, że jest to pierwszy wywiad z Melissą jaki opublikowaliśmy na forum przerzucam go do działu NEWS aby zyskał więcej odsłon i więcej ludzi mogło zapoznać się z historią Melissy.
...jeśli powyższy komentarz wydaje Ci się zbyt poważny, to zmień zdanie.
GNR
Warszawa 15.07.06, Praga 27.09.10, Rybnik 11.07.12, Gdańsk 20.06.17
Slash
13.02.13, 12.02.19, 16.04.24

Offline mafioso

  • Marketing
  • Street of dreams
  • *******
  • Wiadomości: 12096
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +2233
    • As Koncertowy
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 09, 2017, 09:13:41 am »
+1
Świetny artykuł. W końcu jakieś informacje z wewnątrz grupy po regroupie.

Offline naileajordan

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3532
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3631
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 09, 2017, 10:44:05 am »
0
Dziekujemy tacie Meliski, Caramowi, Brainowi i Axlowi.

I "Cosmopolitan".   :sorcerer:
Pytania zostały tak zręcznie postawione, a potem wykasowane, że bardziej niż wywiad przypomina to płynną opowieść. Albo strumień świadomości.
"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."

Offline Grzon

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3797
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +974
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 09, 2017, 10:57:50 am »
0
Dziekujemy tacie Meliski, Caramowi, Brainowi i Axlowi za nia.

A Mamie Meliski? No przecież jej Tata pod prysznicem sam jej nie spłodził...

Offline pol159

  • Knockin On Heavens Door
  • ****
  • Wiadomości: 376
  • Płeć: Mężczyzna
  • "You Could Be Mine"
  • Respect: +73
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 09, 2017, 02:43:37 pm »
+1
Świetny tekst

Offline maxi023

  • Better
  • *******
  • Wiadomości: 2663
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1106
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 09, 2017, 03:57:14 pm »
+1
Bardzo fajny tekst - dzięki za tłumaczenie @naileajordan

Offline gloomy

  • Global Moderator
  • Garden Of Eden
  • *****
  • Wiadomości: 4986
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +1125
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #9 dnia: Listopada 09, 2017, 07:34:56 pm »
+1
Rewelacja @naileajordan :)

czy GNR ma w zwyczaju zatrudniać muzyków na chwilę przed trasą? Podobnie było z Ronem. Może to z uwagi na obsesyjną chęć dochowania wszystkiego w tajemnicy?
Naje 2017: Najlepszy avatar; Dobry duszek forum; Ulubiona osoba funkcyjna

Offline Meximax

  • Manipulator
  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 4919
  • Płeć: Mężczyzna
  • Respect: +955
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #10 dnia: Listopada 09, 2017, 08:58:27 pm »
+3
A może pan od ręcznika odpadł w ostatniej chwili ;)

Dzięki za tłumaczenie, naprawdę fajny wywiad.
Bądźmy realistami - żądajmy tego, co niemożliwe.

Mister Forum 2017 8)

Offline el_loko

  • Zasłużeni
  • One In A Million
  • *****
  • Wiadomości: 6029
  • Respect: +605
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #11 dnia: Listopada 09, 2017, 09:27:58 pm »
+4
Pitaman wykopali w ostatniej chwili, zwiastun trasy pokazywany w kinach był jeszcze stworozny z jego udziałem (mixowanie itd). Potem był jego pamiętny post na fejsbuku, ale to raczej była reakcja na wyrzucenie go z zespołu niż przyczyna tego stanu rzeczy.

Offline sunsetstrip

  • Scraped
  • **********
  • Wiadomości: 8691
  • 17000 postów
  • Respect: +4406
Odp: Melissa Reese: „Bałam się spotkania ze Slashem i Duffem”
« Odpowiedź #12 dnia: Listopada 09, 2017, 09:36:10 pm »
+1
Dziekujemy tacie Meliski, Caramowi, Brainowi i Axlowi za nia.

A Mamie Meliski? No przecież jej Tata pod prysznicem sam jej nie spłodził...

nie zawsze chodzi o seks
tym razem chodzilo o to kto jej kazal spiewac
NAJBARDZIEJ KONTROWERSYJNY

"I once bought a homeless woman a slice of pizza who yelled at me she wanted soup."
Axl Rose


 

GNR, PJ i U2 – trasa, która nigdy się nie odbyła

Zaczęty przez naileajordan

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 1863
Ostatnia wiadomość Lutego 01, 2021, 09:34:21 pm
wysłana przez Hubik