NighTrain Station Guns N' Roses

Guns N' Roses => Artykuły => Wątek zaczęty przez: sunsetstrip w Stycznia 23, 2016, 02:14:49 pm

Tytuł: Marc Canter \"Reckless Road\" - powstawanie AFD
Wiadomość wysłana przez: sunsetstrip w Stycznia 23, 2016, 02:14:49 pm
Reckless Road: Guns N' Roses and the Making of Appetite for Destruction
Marc Canter

http://youtu.be/hIeVtAFULTc (http://youtu.be/hIeVtAFULTc)

http://youtu.be/zr-V5UJLyuA (http://youtu.be/zr-V5UJLyuA)

czesc 1

STRONY 4-5      BOHATEROWIE OPOWIEŚCI

AXL ROSE „Zwycięstwo albo śmierć”, - to motto wytatuowane na ramieniu Axla doskonale oddaje jego podejście do muzyki i życia. Wszystko albo nic. Urodził się i wychował w stanie Indiana, tak jak jego ówczesny kumpel z zespołu, Izzy Stradlin. Wyjechał stamtąd, by uciec od destrukcyjnego stylu życia, nie widząc w rodzinnym miasteczku ujścia dla swojej młodzieńczej energii i agresywnego usposobienia. Zdeterminowany by zostać świetnym kompozytorem i bezkompromisowym rockowym frontmanem, przejechał autostopem pół kraju, aby  w 1984 roku trafić do Los Angeles. Tam założył kilka kapel, m.in. Rapidfire, Rose, które przeobraziło się później w Hollywood Rose (dwie ostatnie z Izzy'm), by następie, po połączeniu sił z Tracii’m Gunsem, Robem Gardnerem i Ole Beichem, stworzyć Guns N’ Roses. W 1985 po sprzeczce z Tracii’m, Axl oraz Duff zaprosili Slasha i Stevena do zagrania koncertu z Guns N’ Roses w klubie Troubadour, a następnie do wyjazdu na północno–zachodnie tournee. Slash i Steven skorzystali z zaproszenia, a dwa powyższe wydarzenia pomogły scementować zespół jako tzw. skład z „Appetite for Destruction”. Axl jest znany ze swojej wyrazistej prezencji scenicznej, pełnej poświęceń etyki pracy oraz skali głosu. Brał udział w tworzeniu tekstów i muzyki do najlepszych utworów Guns N’ Roses, a jako ich frontman zawsze zjednywał sobie publiczność podczas występów, czy to w małych klubach Hollywood, czy na największych stadionach świata.

SLASH jest znany jako siła natury, gitarzysta i jeden z najbardziej rozpoznawalnych muzyków na świecie. Zaczął grać w wieku  zaledwie nastu  lat, pożyczając sześciostrunową gitarę akustyczną od babci Stevena Adlera. Szybko się uczył, a  wychowywany w otoczeniu ludzi z przemysłu muzycznego wiedział, że rock ‘n’ roll to jego przeznaczenie. Założył kapele Tidus Sloan i Roadcrew, grał w Hollywood Rose oraz Black Sheep, by w końcu na długo zostać gitarzystą prowadzącym w Guns N’ Roses. Jako lider zespołu  przede wszystkim koncentrował się  na pogoni za marzeniem o karierze rockowej. Był niezmordowanym sprzedawcą  biletów na koncerty, wymagającym muzykiem, który wiele oczekiwał od swoich kolegów z bandu, oraz pijakiem o klasie olimpijskiej. Wraz z sukcesem Guns N’ Roses, Slash wyrobił sobie światową renomę wirtuoza gitary, wskrzeszając markę Les Paul oraz wprowadzając do swojej muzyki elementy hard rocka i bluesa. Od szkoły podstawowej pozostaje przyjacielem Marca Cantera.

IZZY STRADLIN urodził się i wychował w stanie Indiana, gdzie chodził do liceum z Axlem. Zaczynał jako perkusista, ale w końcu zabrał się za gitarę i zdecydował, że rock ‘n’ roll to jego marzenie. Wyjechał z małego miasta do Hollywood, by grać w różnych kapelach, zanim Axl dołączył do niego w Los Angeles. Wówczas razem założyli zespół Rose. Po kilku różnych wcieleniach oraz zmianach nazw na Hollywood Rose i New Hollywood Rose, Izzy zrezygnował ze względu na nieporozumienia twórcze z nowym gitarzystą o pseudonimie Slash. Na krótko wstąpił do formacji London, po czym wrócił do poprzedniego zespołu i kontynuował granie z Axlem, również wtedy,  gdy z połączenia Hollywood Rose i L.A. Guns powstało Guns N’ Roses. Jest znakomitym kompozytorem, współtworzył teksty i muzykę do wielu utworów Gunsów, a także miał wielki wpływ na wygląd i brzmienie formacji, które zaczerpnął, podziwiając Hanoi Rocks czy The Rolling Stones. Od momentu odejścia z Guns N’ Roses w 1991 wydał siedem solowych albumów.

DUFF MCKAGAN rozpoczynał swoją muzyczną podróż od garażowych, klubowych i objazdowych kapel w rodzinnym mieście Seattle, w stanie Washington. Grał na wielu instrumentach, ale skupił się głównie na gitarze basowej. Jednakże muzyczna scena Seattle we wczesnych latach osiemdziesiątych okazała się zbyt mała dla Duffa, dlatego wiedział, że to właśnie Hollywood jest miejscem do spełniania snów. Odpowiedział na drobne ogłoszenie dla basisty zamieszczone w lokalnej gazecie w Los Angeles, a to zaprowadziło go na spotkanie ze Slashem i Stevenem Adlerem w Canter’s Deli. Przy kanapkach z pastrami i kilku piwach, dostarczonych przez Marca Cantera, zdecydowali się na wspólne granie w zespole Roadcrew. Formacja przetrwała jednak tylko kilka prób. Traf chciał, że Duff wprowadził się do mieszkania naprzeciwko  domu, w którym  zatrzymał się Izzy. Basista zaprzyjaźnił się z tym wizjonerskim muzykiem i zaczęli razem grać. Później, gdy Guns N’ Roses przetasowali swój skład, Duff ponownie zszedł się z byłymi członkami Roadcrew, Slashem i Stevenem. Tak McKagan opisywał pierwszą próbę Guns N’ Roses w składzie, który nagrał później płytę „Appetite for Destruction”: „To było jakby piorun uderzył w to miejsce.” Duff był fundamentem kapeli, czynnie uczestnicząc w pisaniu utworów. Pozostał członkiem bandu do 1998 roku.

STEVEN ADLER zaprzyjaźnił się ze Slashem jako nastolatek, dzieląc muzyczną pasję. Wspólnie eksperymentowali z różnymi instrumentami, a Steven podarował Slashowi pierwszą gitarę, akustyczną sześciostrunówkę będącą własnością jego babci. Wówczas Adler był również początkującym gitarzystą i nawet próbował śpiewać, ale szybko zrozumiał, że posiada talent do czegoś innego. Gdy odkrył perkusję, wiedział, że znalazł swoje powołanie. Zanim stał się biegłym perkusistą, podczas samodzielnej nauki zorientował się, jak osiągnąć unikalny dźwięk przy użyciu podwójnej stopy bębna basowego. Stało się to później jego numerem popisowym, tak charakterystycznym dla składu Guns N’ Roses z „Appetite”. Czując się już pewnym swoich umiejętności, zaprosił Slasha do posłuchania. Ten był pod wrażeniem i zdecydował się dać szansę Stevenowi, zastępując nim Adama Greenberga w Roadcrew. Adler trzymał się blisko Slasha podczas wszelkich zmian składów. Jego decyzja o zmienieniu Roba Gardnera na chwilę przed koncertem w klubie Troubadour w 1985, wskazała Stevenowi przyszłość jako bębniarza Gunsów. Niestety, błyskawiczna droga do sukcesu zespołu przyniosła zgubne skutki , perkusista pogrążył się bowiem w nałogu narkotykowym. Jego występy, zarówno na żywo jak i w czasie prób, stawały się coraz większą zagadką dla pozostałych muzyków. Został wyrzucony z Guns N’ Roses podczas nagrywania płyt „Use Your Illusion” i zastąpiony przez Matta Soruma. Tymczasem jego kapela Adler’s Appetite jeździ w trasy po świecie, grając utwory „Appetite for Destruction” na wyprzedanych koncertach.

MARC CANTER dorastał z Saulem Hudsonem alias Slash, budując z nim solidną przyjaźń już w latach szkolnych. Zaprzyjaźnili się na torze BMX w Los Angeles, gdzie Slash zaimponował mu odważnymi trikami i śmiałymi ewolucjami. Gdy Hudson uczył się gry na gitarze, Marc był pod wrażeniem jego zręczności i  szybkości, z jaką ten opanowywał instrument. Jako nastolatek Canter namiętnie, wręcz obsesyjnie kolekcjonował wszystko związane z zespołem Aerosmith. Gdy zorientował się, że jego przyjaciel Saul osiągnie sukces jako gitarzysta, Marc zmienił swoje kolekcjonerskie hobby na dokumentowanie. Fotografował, a także czasami wideofilmował każdy występ Slasha w latach 1982-87. Tym sposobem, nieświadomie, utrwalił powstanie jednego z największych zespołów tamtej epoki. Pomimo że posiadał „normalną” pracę, zarządzając rodzinnym biznesem, pomagał tej kapeli jak tylko potrafił. Gdy Slash, czy którykolwiek z członków Guns N’ Roses, potrzebował pomocy, Marc ją zapewniał, bez względu na to, czy chodziło o ulotki, ogłoszenia, taśmy demo, jedzenie czy sprzęt. Jest członkiem rodziny – właścicieli jednej z najsłynniejszych restauracji świata, Canter’s Deli w Los Angeles, w której  znajduje się Kibitz Room, nadal popularne miejsce spotkań początkujących zespołów Hollywood. Fotografie Marca pojawiają się na okładkach płyt „Appetite for Destruction” oraz „Live Era ’87 – ‘93”.

JACK LUE dorastał z Marciem i Slashem. Wykonał najwcześniejsze zdjęcia grupowe Guns N’ Roses i fotografował występy zespołu, gdy Marc zajął się wideofilmowaniem. Jedno z jego ujęć znajduje się na tylnej okładce epki „Live Like a Suicide”, a kilka umieszczono także w książeczkach do „Appetite for Destruction” oraz „Live Era ’87 – ‘93”.

RON SCHNEIDER Ronnie zaczynał muzyczną przygodę ze Slashem w liceum Fairfax. Dołączył do Tidus Sloan jako basista, ze Slashem na gitarze i Adamem Greenbergiem na bębnach. W 1983 razem stworzyli kapelę Roadcrew, która przetrwała tylko kilka miesięcy. Kiedy Slash poznał Axla i zdecydowali się na wspólne granie, Ronniego zapytano o wizję dla zespołu. Chociaż Rose podziwiał go jako gitarzystę basowego, nie uważał za właściwy wybór dla grupy, ponieważ sądził, że jego inklinacje kierują się bardziej ku heavy metalowi. Hudson poprosił Schneidera, by odszedł w momencie formowania New Hollywood Rose, a jego następcą został Steve Darrow. Mimo tego, Ron pozostał dobrym kumplem Slasha i Axla, a przy powstaniu Guns N’ Roses zaproponowano mu posadę członka ekipy technicznej. Schneider pracował jako roadie zespołu przez kilka lat, wyjeżdżając z nim w trasy koncertowe po świecie i będąc świadkiem jego  naddźwiękowego przyspieszenia w kierunku sukcesu. Odszedł ze swojego stanowiska w 1988, by kontynuować własną karierę muzyczną. 

ADAM GREENBERG również uczęszczał do liceum Fairfax. Slash i Ron Schneider poprosili go, by został perkusistą Tidus Sloan. To w jego garażu trzech początkujących rockmanów znalazło miejsce, by grać covery AC/DC i Black Sabbath. Matka Adama bardzo wspierała syna w jego muzycznych ambicjach, nie omieszkując jednak protestować, gdy muzyka była zbyt głośna. Kiedy Tidus Sloan przerodziło się w Roadcrew, Adam przeżył swój druzgocący moment, koledzy nieoczekiwanie powierzyli jego funkcję Stevenowi Adlerowi. Greenberg postanowił grać dalej, ale nic nie wychodziło mu jak dawniej, wówczas gdy jammował ze Slashem i Ronniem. Po roku, usłyszawszy, jak Slash i Steven grają ze swoim nowym zespołem zwanym Guns N’ Roses, zrozumiał, że jego odejście miało również dobrą stronę.


Post Merge: [time]Styczeń 24, 2016, 01:11:06 pm[/time]
czesc 2

Strony 10-11    PRZEDMOWA

Marc i ja zostaliśmy przyjaciółmi, kiedy chciałem ukraść mu rower. Prawdopodobnie wymyśliłem jakąś głupią wymówkę, żeby złagodzić tę przykrą sytuację i udało się nam normalnie porozmawiać. Zaczęliśmy spędzać ze sobą czas. Chodziliśmy razem do piątej, szóstej, potem siódmej klasy i gimnazjum. Byliśmy naprawdę dobrymi kumplami, od wtedy aż do dziś.
Jest moim najlepszym przyjacielem, jednym z tych naprawdę dobrych, stałych. Nie umiem nazwać jednym słowem, co sprawia, że Marc jest tą osobą, którą jest, jest po prostu sobą. Dobry, lojalny kumpel. Mieliśmy dużo wspólnych zainteresowań, ja uwielbiałem rowery i on też. Gdy ja dopiero zaczynałem się pasjonować różnymi rzeczami, on już się nimi fascynował.
Marc zawsze był dobry w robieniu zdjęć, zawsze miał ich całe mnóstwo. Jak byliśmy starsi, został wielkim fanem Aerosmith, zaczął zbierać ich wywiady z gazet, fotki i wszelkiego rodzaju ciekawostki, które udało mu się znaleźć. W pewnym momencie założył album z wycinkami na mój temat, gdy rozpocząłem zakładanie zespołów muzycznych. Nieustannie miał pod ręką aparat. Pracował gdzieś tam w tle, a ja nigdy naprawdę nie zwracałem uwagi na to, ponieważ wiedziałem, że zawsze gromadził te zdjęcia, wycinki i albumy. Taka jego natura i to jest super. Chciałbym taki być. Lepiej pamiętałbym moją przeszłość.

Liścik od Slasha na Boże Narodzenie:
Drogi Marcu,
ten liścik jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ... gdyby nie Ty, nie miałbym wielu rzeczy, które mam, nie osiągnąłbym wielu rzeczy z tych, które osiągnąłem i na pewno nie byłbym tu, gdzie jestem teraz.
Zawdzięczam Ci tak wiele.
Zawsze kochający,
Saul.
Wesołych Świąt !

„Nie ma tak naprawdę lepszej osoby, by publikować jakiekolwiek materiały dotyczące powstania i wczesnej historii Guns N’ Roses, tego, co stało się potem i tego, co działo się za kulisami.” SLASH

„Poznałem Slasha i Stevena [Adlera] w restauracji Canter’s. Byłem tam wtedy pierwszy raz.  Jestem pewien, że spotkałem tam też Marca. Kiedy powstało Guns N’ Roses, on został jakby szóstym członkiem zespołu. Był zawsze w pobliżu i miał nieograniczony dostęp do grupy, zwłaszcza na wstępie. Był naprawdę jedynym gościem, który się nami przejmował, poza nami samymi. Myślę, że wierzył w nas od samego początku i miał dużo szersze spojrzenie na kapelę niż my sami w tej wczesnej fazie. Wszystko niestrudzenie dokumentował. Dla nas to był człowiek, który oznaczał stabilizację. Miał swoje życie w L.A., legalne, z rodziną i biznesem, od zawsze. Podczas gdy my przez kilka lat żyliśmy jak koczownicy, Marc zawsze się zjawiał i wtedy dostawałeś od niego małą cząstkę stabilizacji.

Kiedy zespół się wybił, podpisaliśmy kontrakt i nagrywaliśmy płytę, Marc zawsze tam był. Tak jak był z nami od początku. Później zgłosiło się wielu ojców naszego sukcesu, ale Marc oczywiście nie był jednym z nich. To facet, który zawsze mówił prosto z mostu, a to dla nas naprawdę wiele znaczyło, ponieważ nie mieliśmy potem dużo takich osób wokół siebie, a być może nawet nikogo, kto by mówił do nas tylko szczerze. Marc nie dał się nabierać na te wszystkie głodne kawałki i był przy nas.” DUFF MCKAGAN

„Nie mieliśmy pieniędzy, ale mieliśmy oddanych  przyjaciół, jak Marc. Nikt nie był z nami tak długo, dbał o nas, wierzył w nas, siedział w tym tak głęboko. Ten koleś zawsze tu był. Spójrzcie na tę książkę. Piękna, niesamowita. Bilety, plakaty, ulotki; on tam był i wszytko miał. Zawsze był chętny do pomocy i naprawdę jedyny, który w nas wierzył. Jeśli byliśmy głodni, jeśli czegokolwiek potrzebowaliśmy, jak np. strun czy pałeczek, on je zdobywał. Pierwszy banner jaki dostaliśmy, był dzięki Marcowi, on się  tym zajął i za niego zapłacił. Pamiętam, jak chodziliśmy do Canter’s na knyszę z sosem. On jest po prostu wspaniałym człowiekiem  i przyjacielem. Był z nas wszystkich najbardziej odpowiedzialny i opiekuńczy. A jego żona obcinała mi włosy. Był naszą stabilizacją. Był tam dla nas. I zachował zdjęcia. Nikt nie mógłby zrobić tego lepiej niż Marc. Nikt ! ” STEVEN ADLER

„Marc Canter – bez Ciebie? ”
Podziękowania do „Appetite for Destruction”
Tytuł: Odp: Marc Canter \\\"Reckless Road\\\" - fragmenty po polsku [aktualizacja: czesc 3]
Wiadomość wysłana przez: sunsetstrip w Stycznia 25, 2016, 04:58:29 pm
czesc 3

STRONY 12-13
   
Powiedziałem to głośno Slashowi, że zaczynam prace nad tym projektem. W 1981 roku po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z tego, że chcę robić tę dokumentację, wówczas przynajmniej dotyczącą Slasha. Zapytałem: „Czy  nie byłoby świetnie, gdybyśmy mogli rozpocząć dokumentowanie tego wszystkiego właśnie teraz? Uchwycić  po prostu każdy występ? Ile kosztuje włożenie taśmy TDK, dolara? I kliszy do aparatu, to nie tak dużo”. Nigdy jednak nie przypuszczałem, że przerodzi się to w coś takiego.
Pierwszy raz poznałem Slasha w 1976, kiedy byliśmy w piątej klasie i zostaliśmy  przyjaciółmi. Zauważyłem wtedy podczas zajęć szkolnych , że miał wielki talent do rysowania.
W 1978 jeździliśmy na BMX-ach. Triki, które pokazywał, wyprzedzały tamtą epokę. Slash był gwiazdą. Gdy wykonywał swoje skoki, błyskały flesze aparatów. Jeśli chodzi o rowery, to angażował się tak samo mocno, jak we wszystko inne, nie inaczej było z gitarą, na której zaczynał grywać w 1980.
W 1981 skakał nadal, lecz tym razem z gitarą, a ja zawsze namawiałem go, by uczył się trudnych solówek. Zrozumiał, jak uzyskać właściwą tonację.
Próbując przyczynić się do jego sukcesu, zawsze pomagałem mu jak mogłem, w kupieniu strun czy efektów gitarowych, które mogły go zainteresować. Dużo pracował, a dzięki dwunastogodzinnym zmianom w firmie produkującej zegarki jakoś wiązał koniec z końcem. Mimo bardzo niskich zarobków, potrafił jeszcze odkładać na kupno gitar.
Slash chciał grać na basie, ale gdy jego nauczyciel, Robert Wolin, wskazał mu, że basówka ma tylko cztery struny, podczas gdy gitara kusi sześcioma, ten w charakterystyczny dla siebie sposób wybrał bardziej wymagający instrument. Uczył się u niego krótko, nie potrzebując wielu lekcji, by opanować podstawy i wyrobić sobie swój własny, pełen ekspresji styl. Miał wiele szacunku i podziwu dla gry Wolina, uznając go za osobistą inspirację, ceniąc za ambitne podejście do tego instrumentu.
Gdy Slash skumplował się z Axlem, to ze względu na chemię istniejącą miedzy nimi, wiedziałem, że jeśli będą się razem trzymać, daleko zajdą. W czerwcu 1985, gdy Guns N’ Roses zaczęli grać w składzie z „Appetite for Destruction”, piosenki szybko powstawały. Byli świetną grupą kompozytorów i wówczas wszyscy mieszkali wspólnie. Slash wiedział, co zrobić z pomysłami Izzy’ego i Duffa, a z kolei Axl wiedział, co zrobić z pomysłami Slasha. W tamtym czasie pomagałem zespołowi, dając pieniądze na ulotki, ogłoszenia, jedzenie oraz inne drobiazgi. Później  gdy zespół stał się już większą atrakcją na scenie Hollywood, pojawiło się również mocniejsze wsparcie.
Robiłem zdjęcia, nagrywałem koncerty na audio i wideo, a pamiątki, które zbierałem, zawierały odcinki biletów, ogłoszenia, wycinki z gazet, setlisty, ulotki i praktycznie wszystko inne, co pochodziło z występów Guns N’ Roses, począwszy od ich pierwszego show aż do nagrania „Appetite for Destruction”. Moim celem jest tutaj dać każdemu, kto lubi ten zespół, a nawet tym, którzy  go nie lubią, możliwość zobaczenia, w jaki sposób powstawała jedna z najlepszych płyt w historii. Pokazać, jak uformował się ten band oraz jak rozwijał się jego  styl. Chcę  się tym podzielić ze światem, dać wam sposobność ujrzenia  tego , czego ja miałem szczęście być świadkiem. Ja tam byłem i na własne oczy widziałem narodziny Guns N’ Roses.
Na ukończenie tej książki potrzebowałem ponad trzech tysięcy godzin na przestrzeni piętnastu miesięcy. Obejmuje ona ponad pięćdziesiąt koncertów grupy, trzydzieści z nich mających miejsce przed podpisaniem kontraktu z Geffen Records. Mnie i Jackowi Lue w jakiś sposób udało się udokumentować praktycznie każdy show. Dzięki tej publikacji zobaczycie, jak do tego doszło. Zamiarem było użycie jak największej ilości fotografii, żeby czytelnicy mogli płynnie przechodzić między kolejnymi występami. A gdy już skończycie czytać tę książkę, to chcę żebyście poczuli się tak, jak byście tam byli, tuż obok mnie. To właśnie moja misja.
Cieszę się ze współpracy z enhancedbooks.com, ponieważ daje mi to możliwość przekazania wam audio i wideoklipów, ekstra dodatków, które nie zmieściły się w tej publikacji. Naprawdę wyskoczą wam tuż przed oczami. Otwierając stronę, zobaczycie i usłyszycie dokładnie to, co ja wtedy.
Jeśli spytacie, to ja chyba dalej dokumentuję. Za każdym razem jak pojawi się coś z Guns N’ Roses na okładce, kupuję to bez zastanowienia. Więc wygląda na to, że nadal nie przestałem tego robić.
Bawcie się dobrze,
MARC CANTER,
sierpień 2007.


Post Merge: Stycznia 26, 2016, 05:23:33 pm
czesc 4 ostatnia

STRONA 15       „ANYTHING GOES”

„Próbowali się w tych zespołach, jakby przymierzali ubrania” VICKY HAMILTON

Osiągnięcie sukcesu z grupą rockową we wczesnych latach osiemdziesiątych wymagało kilku elementów: pomysłu, trochę talentu oraz uporu i ambicji. Początki Guns N’ Roses można odnaleźć wśród garstki kumpli o podobnych gustach dotyczących muzyki, ciuchów, dziewczyn i narkotyków oraz wspólnej fantazji zostania następnymi Aeorosmith, Zeppelinami czy Stonesami. Zespoły zaczynały budować swoje marki od znalezienia miejsca na próby w garażu, grania cudzych utworów i występowania na imprezach dla małolatów. Żeby jednak spełniło się prawdziwe marzenie, wymagane były talent i umiejętności, które szły w parze z ambicją, a wykonawcy nietrzymający  tego poziomu musieli odejść. Nic osobistego, to tylko biznes.
Dla tych, którzy pozostali, potrzebny był frontman i kilka własnych piosenek, żeby wyrwać się z występów dla podchmielonych licealistów i trafić do obiegu w modnych klubach Hollywood. W składach panowała pełna dowolność, członkowie jednej formacji mieszali się podczas sesji z innymi,  próbując znaleźć tę właściwą kombinację, która mogłaby zawojować Sunset Strip i pozwoliłaby zdobyć upragniony kontrakt płytowy z wytwórnią. Lojalność wobec grup muzycznych w Los Angeles osiągało się przez zyskiwanie grona oddanych fanów lub przez tworzenie trwałych więzi podczas wspólnego życia na krawędzi ubóstwa.

STRONA 69

„Mieliśmy jeden dzień na próby. To było naprawdę jak harmonia. Tak jakbyśmy grali razem przez lata” SLASH

DUFF „Izzy z Axlem mówili: Dobra , zróbmy to. Jedźmy w trasę. Zróbmy tak. Tracii Guns i Rob Gardner martwili się bardziej o to, gdzie się zatrzymają albo jak tam dotrzemy. Stchórzyli za pięć dwunasta przed wyjazdem na tournee po północnozachodnich północno–zachodnich stanach. Ani Izzy, ani Axl, ani ja się tym nie przejęliśmy. Kiedy się wycofali, zaprosiliśmy do zespołu Slasha i Stevena, a występ w Troubadour był naszym pierwszym jako grupy.”

SLASH „Rob Gardner nie mógł się urwać, bał się jechać. Zadzwoniłem do Stevena. Przyszedł i mieliśmy tylko jeden dzień na próby. To było naprawdę jak harmonia. Tak jakbyśmy grali razem przez lata”

STEVEN ADLER „Myślę, że Tracii Guns i Rob Gardner nie chcieli grać tych koncertów na północy. Więc Slash dzwoni i mówi: ‘Mamy  występy do zrobienia, chcesz z nami grać? Jeden jest w Troubadour, a na kolejne jedziemy do Oregonu i Seattle.’ A ja na to: ‘ k***a, pewnie, że tak.’ Tych dwóch kolesi nie miało serca, żeby to zrobić, a my mieliśmy.”

DUFF „Pierwszy dzień prób jaki mieliśmy jako piątka facetów, był w studiu w Silverlake. Po zagraniu pierwszych kilku akordów czuliśmy jakby błyskawica, piorun uderzył w to miejsce. Ten dzień to prawdopodobnie najważniejszy moment w naszych życiach, jako wykonawców i muzyków. Zdecydowanie tak wysoko go cenię, ponieważ wtedy wszyscy wiedzieliśmy, że ten skład się utrwalił. To był najlepszy zespół, jaki którykolwiek z nas mógł mieć.”
Tytuł: Odp: Marc Canter \"Reckless Road\" - powstawanie AFD
Wiadomość wysłana przez: sunsetstrip w Września 19, 2017, 10:56:55 pm
oficjalny fb ksiazki - duzo fotek
https://www.facebook.com/recklessroadbook (https://www.facebook.com/recklessroadbook)