Izzy Stradlin w „Wall Street Journal” Po reunionie muzycy z Guns N’ Roses zarabiają krocie dzięki trasie NITL, ale nie ma z nimi tego, który znany był jako „Mr. Invisible”.
Izzy Stradlin, współtwórca zespołu, skrzętnie unika rozgłosu. Ceni sobie swoją wolność. Wall Street Journal, 27 maja 2018 Kiedy Gunsi byli u szczytu sławy, Axl Rose nazywał go „Mr. Invisible”. Po 25 latach zespół znowu jest w trasie. I znowu bez Stradlina.
„Izzy napisał połowę ich materiału”, powiedział kiedyś Rick Nielsen z Cheap Trick.
„To była kapela Izzy’ego”, twierdził były menedżer Guns N’ Roses, Alan Niven, który współpracował ze Stradlinem także później.
Z kolei Duff McKagan napisał w autobiografii, że „Izzy najprawdopodobniej był najpotężniejszą bronią” zespołu.
Stradlin odszedł z Guns N’ Roses w 1991. Rok później wypuścił „Izzy Stradlin and the Ju Ju Hounds”.
Dziś ma 56 lat, mieszka w Ojai, w Kalifornii, i z muzycznego punktu widzenia jest w pewnym sensie bardziej aktywny od swojego byłego zespołu. W latach 1999-2010 wydał dziewięć albumów; GNR w tym samym czasie wypuściło tylko jeden krążek.
Jego niechęć do publicznego zabierania głosu i nieobecność w reunionie zespołu, który współtworzył, zastanawiają wielu fanów i ludzi z branży. Pogunsowa kapela Izzy’ego, Ju Ju Hounds, rozsypała się po wydaniu zaledwie jednej płyty, a projekty solowe nie cieszyły się popularnością. Miedzy innymi z powodu braku promującej je trasy.
„Obecna trasa GNR to wielki sukces chłopaków. Moja nieobecność wynika stąd, że w trakcie negocjacji po prostu nie udało nam się dojść do porozumienia. Takie jest życie. Pewne rzeczy zwyczajnie nie wychodzą”, napisał Izzy w e-mailu.
Nie udzielił odpowiedzi na żadne inne pytania.
Fernando Lebeis, menedżer Guns N’ Roses, nie zgodził się skomentować słów o rzekomych negocjacjach. Ograniczył się tylko do stwierdzenia, że „Izzy to nasz drogi przyjaciel”.
Stradlin, a właściwie Jeff Isbell, rozpoczął muzyczną karierę w roku 1980. Wtedy to przeprowadził się z Lafayette w Indianie do Los Angeles, gdzie jakiś czas później dołączył do niego przyjaciel z dzieciństwa, Rose.
Izzy grał w różnych punkowych i metalowych kapelach, doręczał „L.A. Weekly” i zażywał heroinę.
Guns N’ Roses powstał w roku 1985. Im większa była popularność zespołu, tym bardziej pogłębiało się uzależnienie Izzy’ego. Kulminacja nastąpiła 15 grudnia 1989, kiedy to Stradlin został aresztowany po incydencie z moczem na pokładzie samolotu. Po tamtym wydarzeniu – jak sam przyznał w wywiadzie z TuneCore w roku 2006 – postanowił odstawić alkohol i narkotyki.
Kiedy w 1991 Gunsi wyruszyli w trasę promującą „Use Your Illusion”, Stradlin – w trosce o własną trzeźwość – odsunął się od kolegów z zespołu (w trzeciej minucie teledysku do piosenki „Live And Let Die” widać opakowanie mleka, a na nim wizerunek Izzy’ego i słowo „MISSING”). Był też coraz bardziej rozdrażniony ich poczynaniami (w tym chronicznym spóźnianiem się Axla na koncerty). Jak wynika ze źródeł „Wall Street Journal”, odszedł z GNR w pierwszych dniach września 1991, na tydzień przed wydaniem „Use Your Illusion”.
Informacja ta została podana do publicznej wiadomości 7 listopada.
„To była ogromna zmiana”, napisał Slash w autobiografii, „choć dla reszty świata nie miała znaczenia”.
Stradlin powrócił do starych przyjaciół z Lafayette. Wkrótce potem wraz z Jimmym Ashhurstem powołał do życia nowy zespół (w którego skład weszli także Charlie Quintana i Rick Richards) i podpisał kontrakt na dwa albumy z wytwórnią Geffen Records, znaną ze współpracy z Guns N’ Roses. Jego plan, jeśli wierzyć kolegom z kapeli, był prosty: mieli grać czystego rocka „bez ozdobników” w klubach.
Od lewej: Izzy Stradlin, Jimmy Ashhurst, Rick Richards i Charlie Quintana W 1992 światło dzienne ujrzał „Izzy Stradlin and the Ju Ju Hounds”. Recenzje były przychylne, a singiel „Shuffle It All” wspiął się na wysokie szóste miejsce w klasyfikacji „Billboardu”.
Zespół lubił grać za granicą. W Stanach Zjednoczonych dziennikarze zamęczali Izzy’ego pytaniami o Guns N’ Roses. Plany trasy z Keithem Richardsem spaliły na panewce; propozycja Bon Joviego została odrzucona.
„Bon Jovi podążał za nim jak cień”, twierdził Alan Niven, ówczesny menedżer Stradlina. „Jednak Izzy wyrażał się jasno: wolał grać w klubach”.
Wyruszenie w trasę nastręczyło Stradlinowi sporo trudności. Steve White, jego były road manager, zdradził, że Izzy poprosił o pomoc znanego specjalistę w dziedzinie walki z uzależnieniem, Boba Timminsa. „W tamtym okresie zmagał się jeszcze z nałogiem”, powiedział White.
Timmins zmarł w 2008, a ludzie z jego fundacji odmówili komentarzy na temat współpracy z Izzym.
Koledzy Stradlina starali się uszanować jego trzeźwość. Przykład? W roku 1992, podczas sesji nagraniowej z Ronem Woodem z Rolling Stones, Quintana sączył czerwone wino z… filiżanki do kawy. W wywiadzie z roku 2016 przyznał: „Izziemu zależało na tym, żebyśmy prowadzili zdrowe życie”. (Quintana zmarł w marcu tego roku.)
Pewnego dnia Ashhurst wyprowadził Izzy’ego z równowagi, ponieważ palił w busie skręty. „Żałowałem, że to zrobiłem”, przyznał później.
Zespół Ju Ju Hounds rozpadł się w roku 1994, podczas pracy nad drugą płytą. Sesje nagraniowe, odbywające się w studio Caribbean Sound Basin w Trynidadzie, przeplatały się z podróżami, surfingiem i nurkowaniem.
Pewnego dnia Ashhurst odkrył, że Stradlin wyjechał z kraju. Odnalazł do w… Kopenhadze. „Nie sądzę, żeby podobało mu się to, iż go wytropiłem”, powiedział.
Koledzy z zespołu twierdzili, że Izzy uciekał przed normalną w muzycznym biznesie presją, ale wspominali też o niesnaskach pomiędzy nim i Ashhurstem w związku z narkotykami. Sam Ashhurst twierdzi, że owszem, miał problemy z heroiną, ale nie wtedy, kiedy grał w Ju Ju Hounds.
W 1998 Stradlin nagrał dla wytwórni Geffena drugi album, „117˚”. Pomogli mu w tym Rick Richards, Duff McKagan i Taz Bentley. Kolejne płyty zdecydował się wydawać niezależnie. Nigdy też nie kłopotał się ich promowaniem.
„Izzy nagrał jedenaście albumów, o których nikt nic nie wie”, powiedział kiedyś Bentley.
Dzisiaj Stradlin wstaje o świcie, jeździ na rowerze górskim i desce surfingowej, podróżuje ze swoją długoletnią partnerką. „Ceni sobie wolność”, twierdzi Rick Richards.
W 1992, w wywiadzie z „Musician”, Stradlin zdradził, że posiadanie psa pomogło mu „zachować odpowiednią perspektywę i patrzeć na życie psimi oczyma”. „Kiedy człowiek ma co jeść, gdzie spać i do kogo się przytulić, to znaczy, że wszystko jest w porządku”, powiedział.
Źródło:
https://www.wsj.com/articles/guns-n-roses-rakes-in-millions-on-reunion-tour-but-its-missing-mr-invisible-1527429349