HIT Parader 1992
Hit Parader:
Czy możliwe jest dla Ciebie prowadzenie normalnego życia – wyjście gdzieś ze znajomymi, pójście do kina?
Axl:
Tak naprawdę życie na trasie sprowadza się do przebywania w hotelach i samolotach – chyba, że masz ze sobą dużo ochrony. Tak naprawdę wszystko zależy od danego miasta. Jeśli nie jest najgorzej, jestem w stanie wyjść gdzieś z 2-ma ochroniarzami i normalnie spędzić dzień, iść na zakupy, czy pospacerować. W Bogocie było pod tym względem dość gorąco. Potrzebujesz 2 samochodów pełnych ochroniarzy tylko i wyłącznie po to, żeby w ogóle gdziekolwiek się poruszać. To był koszmar. W momencie, w którym rozmawiamy jest ok 500 ludzi przed naszym hotelem. Jednego dnia poszedłem do sklepu z antykami, ponieważ kolekcjonuję stare krucyfiksy i wpadłem na grupę dziewczyn ubranych w swoje szkolne mundurki, było dość śmiesznie, bo wiedziały kim jestem.
Hit Parader:
Czy jest na Ziemi miejsce, do którego możesz pojechać i nie być rozpoznanym?
Axl:
Nie wiem, to dość rzadkie. Wiesz, jadę do jakiegoś miejsca jak np. Portofino we Włoszech i zanim się obejrzę muszę przestać pałaszować kolację w knajpie, ponieważ już zdążyli się wokół mnie zebrać ludzie. Najłatwiejszym miejscem do poruszania się jest dla mnie L.A. Drugie miejsce zajmuje Nowy Jork, tam ludzie krzykną tylko „Yo, Axl!” i to wszystko. Ale rozpoznają mnie niezależnie od tego jak byłbym ubrany, więc nawet nie próbuję się już bawić w przebieranki.
Hit Parader:
Jak wg Ciebie utwory ewoluują na trasie, kiedy gracie je dzień po dniu?
Axl:
Jeśli chodzi o większość utworów, włożyliśmy w nie maksymalny wysiłek w momencie nagrywania płyty. Więc podczas każdego wieczoru podczas koncertu musimy wznieść się do tego samego poziomu, czy nam się chce, czy nie. Nadal wyzwaniem jest zagranie tych utworów w sposób, o jaki nam chodzi. Myślę, że to nas napędza. Poprzedniego wieczoru musieliśmy skrócić koncert (i był to dopiero jeden z 3 koncertów na trasie, który skróciliśmy) z powodów technicznych i dość mocno nas to ubodło – nadal bardzo mocno angażujemy się w każdy utwór, który gramy.
Hit Parader:
Czy jest jakiś utwór, który szczególnie lubisz wykonywać podczas koncertów? Analogicznie – czy jest kawałek, którego wykonywać nie znosisz?
Axl:
Nie mogę powiedzieć, że jest jakiś konkretny utwór, który szczególnie chcę wykonać – co wieczór mam nadzieję, że coś wzbudzi moje emocje i będę się dobrze bawił. Ale każdy koncert jest inny. Nigdy nie wiesz, który kawałek Cię rozbuja emocjonalnie. Na tę chwilę czujemy się trochę zobligowani do grania hitów – i chociaż czasem jest nam z tym ciężko, czujemy, że musimy to zrobić, żeby dać ludziom to, czego chcą. Nie do końca chcielibyśmy jednak to robić i między innymi dlatego wracamy na trasę w Ameryce w lutym.
Hit Parader:
Opowiedz nam o tej trasie.
Axl:
Nazywamy tę trasę „Skin and Bones” (skóra i kości) i daje nam szansę zagrania innych kawałków – tych, które niekoniecznie postrzegane są jako hity. Ograniczymy się wtedy tylko do 6 członków zespołu i małej sceny. Będziemy posiłkować się jakimś ekranem z tyłu i może dojdą fajne światła, ale koncert będzie trwał tylko 1h 45min i jesteśmy mocno podekscytowani tym, że supportował będzie nas Brian May. Zawsze uwielbiałem Queen, więc jestem podjarany. No i dodatkowo będziemy grać w miastach, w których nas jeszcze nie było.
Hit Parader:
Jesteście na trasie już 18 miesięcy – jak dajecie radę?
Axl:
Tak naprawdę nie jest to 18 miesięcy z rzędu. Mówimy tu o okresach 3-4 miesięcy trasy i miesiąca przerwy – wtedy próbujemy ogarnąć swoje życie domowe, nagrać jakiś klip, czy kawałek w studio. Od momentu kiedy trasa wystartowała miałem tylko raz takie prawdziwe wakacje – w Portofino. A i tam, wydaje się, że w ciągu kilku godzin wszyscy dowiedzieli się, że tam jestem. Skończyło się tak, że zabunkrowałem się na czas pobytu w hotelu. Brzmi to nieciekawie, ale generalnie wyszło fajnie. Jestem dość skrytą osobą, niekoniecznie chcę mieć dużo ludzi wokół siebie, nawet jeśli mnie lubią.
Hit Parader:
Martwisz się, że się wypalisz? Brzmi jakbyś niespecjalnie miał czas na życie osobiste.
Axl:
Byłem bardzo wypalony po ostatniej trasie, którą zrobiliśmy. Bardzo ciężko było mi występować, ponieważ wszystkie utwory było o mojej przeszłości, a chciałem iść do przodu. W momencie kiedy czuję, że wypalenie już nastąpiło, zmieniamy set. Z kolei trasa po Ameryce Południowej dość mocno podekscytowała mnie i Slasha, ze względu na publiczność i jej reakcję na nasze koncerty. Tchnęło to w nas nowe życie. Szczerze mówiąc trasa po Stanach była dość ciężka, ponieważ Metallica grała pełen set i publika była już bardzo zmęczona w momencie, kiedy wychodziliśmy na scenę. Niektórzy ludzie niekoniecznie też byli tam po to, żeby słuchać muzyki, ale żeby zobaczyć całe to zamieszanie, z ciekawości – to było dla nas bardzo trudne. W Europie, Japonii, Ameryce Południowej każdy kto przychodzi na koncert jest bardzo mocno wkręcony w muzykę. Grając w Stanach było nam trudno utrzymać pewien poziom energii, ponieważ często publika po prostu stała i nie dawała tej energii nam.
Hit Parader:
Nie uważasz, że procent „oglądaczy” na koncertach w Stanach był bardzo niski?
Axl:
Nie. Może trochę pastwię się nad publiką, ale jest dość duża różnica między ludźmi przychodzącymi na koncert, by w nim uczestniczyć, a ludźmi którzy stoją w 1-szym rzędzie z założonymi ramionami z miną pt. „no dalej, pokaż coś”. To irytujace. Zwłaszcza kiedy widzisz, że ludzie z dalszych sektorów bawią się dużo lepiej. Nie potrzebuję tych ‘oglądaczy’, jestem na scenie i wiem co robię, wiem ile wysiłku w to wkładam. Mam ochotę w takim momencie powiedzieć „sami coś pokażcie” .
Hit Parader:
Mówi się, że Twoje relacje z publiką to mix miłości i nienawiści – zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
Axl:
Myślę, że to zależy od publiczności. Graliśmy koncert ze Skid Row w Utah i ludzie wyglądali jakby nudzili się jak mopsy. Skończyliśmy koncert wcześniej, nie zagraliśmy bisów – bo dlaczego? Nie wiedzieliśmy natomiast, że w tym miejscu zginęli ludzie na koncercie AC/DC i lokalna prasa i oficjele wywarli na ludziach taka presję, że byli już zmęczeni w momencie kiedy koncert się zaczął. Ochrona wręcz przeszkadzała im zaangażować się w koncert – nie wiedzieliśmy tego. Nie mieliśmy pojęcia co się dzieje, chcieliśmy po prostu już skończyć show. Myślałem „czego chcecie, o co tu chodzi”. A były tam 17-letnie dzieciaki, które wydawały się być znudzone i po prostu nie rozumiałem dlaczego. Wydawało mi się, że chcą iść do domu i posłuchać czegoś innego.
Hit Parader:
Jak jesteśmy już przy słuchaniu czegoś innego – czego słuchasz w wolnej chwili?
Axl:
Cóż, Jane’s Addiction to taki ‘mój’ zespół, ale się rozpadli. Nie miałem tak naprawdę możliwości zobaczenia zbyt wielu zespołów na żywo, ponieważ od razu robi się zadyma. Bardzo lubię U2, podobały mi się ich koncerty na wielkich stadionach – szedłem na kazdy ich koncert, na który mogłem. Słuchałem ostatnio albumu Mr. Bungle i mimo, że mamy dość trudne relacje z Faith No More, bardzo mi się podobał. Słucham różnych dziwnych rzeczy: Rogera Watersa, Jimmy’ego Scotta, Lyle’a Lovetta, Nine Inch Nails, Alice in Chains – mam dość szerokie gusta.
Hit Parader:
Co sądzisz o zespołach, które w sposób oczywisty „pożyczyły” wiele z Gunsów jeśli chodzi o podejście muzyczne i stylistyczne?
Axl:
Nie przeszkadza mi to, chyba, że mam wrażenie, że te zespoły nie zmuszają się do kreatywnego wysiłku. Nie lubię być imitowany – wolałbym inspirować.
Jesli możemy zainspirować kogoś, żeby zrobił kolejny krok to super – natomiast pojawiały się zespoły, które w oczywisty sposób chciały być naszymi kopiami. My nigdy nie chcieliśmy być kopiami AC/DC, czy Stonesów, ale w oczywisty sposób mocno się na nich wzorowaliśmy.
Hit Parader:
Patrząc z perspektywy czasu na albumy UYI, nadal popierasz swoją decyzję, by wydać tyle materiału za jednym razem?
Axl:
Slash i ja rozmawialiśmy na ten temat dzisiaj rano – absolutnie tego nie żałujemy. Jesteśmy bardzo dumni z tego co zrobiliśmy. Planowaliśmy to jeszcze przed tym kiedy w ogóle wydaliśmy pierwszy krążek. Nie wiedzieliśmy, że będzie to tyle materiału, ale byliśmy pewni, że musimy w pewien sposób „pogrzebać” Appetite. Nie było opcji, żeby zrobić coś mocniejszego niż Appetite, a z drugiej strony musieliśmy to zrobić. Wyrzuciliśmy ze swojego systemu cały ten materiał i komercyjnie był to bardzo duży sukces. Jedyna przeszkoda jaka się pojawiła to Tipper Gore i jej naklejki na albumach – to mocno nas zahamowało w mojej opinii.
Hit Parader:
Ciężko jest uwierzyc, że pani v-ce prezydent miała jakikolwiek wpływ na Guns N’Roses.
Axl:
Jej kampania mocno zahamowała naszą sprzedaż w USA. Cała ta akcja z naklejkami miała swój wpływ na sprzedaż w sieciach Walmart i K-Mart, co stanowiło 50% naszej sprzedaży – te sieci w tej chwili w ogóle nie sprzedają naszych albumów. Musisz zdać sobie sprawę, że wiele rodzin o określonych dochodach nie pozwala swoim dzieciakom robić zakupów wszędzie, gdzie chcą. Mówię z doświadczenia, ponieważ kiedy dorastałem, robiliśmy tylko zakupy w K-Marcie, na to było nas stać. Mogłeś patrzeć sobie na inne witryny, w innych sklepach, ale zakupy i tak robiłeś w K-Marcie, bo tam było po prostu taniej. Myślę, że musimy radzić sobie z faktem, że ktoś taki jak Tipper Gore jest bardzo blisko władzy. Trochę spuścili z tonu na okres kampanii wyborczej, ale nie zapomnę jej tego, co nam zrobiła. Osiągnęła swój cel – najpierw udało jej się wprowadzić naklejki na albumy, a potem to, że sklepy nie mogły takich albumów sprzedawać.
Hit Parader:
Co czeka zespół w najbliższej przyszłości?
Axl:
Slash pracuje nad wieloma rzeczami, różnymi riffami dla zespołu. Ja z kolei skupiałem się na swoim zdrowiu mentalnym, tak, żeby na kolejnym albumie jeszcze bardziej poprzesuwać pewne granice. Jeśli będę chciał wyrazić gniew, chcę to pociągnąć jeszcze mocniej niż dotychczas – to samo z radością, szczęściem. Nie usiedliśmy jeszcze razem tak, żeby wspólnie popracować nad utworami. Napisałem i nagrałem piosenkę o miłości, którą chciałbym umieścić na kolejnym albumie, pt. „This I Love” – to najcięższa emocjonalnie rzecz, jaką kiedykolwiek napisałem.
Ostatnim razem Slash pisał swoje utwory, ja swoje, Izzy swoje i potem składaliśmy wszystko do kupy. Tym razem nie ma już Izzy’ego, a Slash pisze bardziej pod zespół. Nie wiemy, czy będziemy pisac z Gilbym, czy kimś innym. Na pewno chcemy grać z Gilbym, ale nie jesteśmy pewni odnośnie pisania.
Hit Parader:
Postrzegasz Gunsów jako ciągle ewoluujący byt, czy jesteś usatysfakcjonowany składem jaki funkcjonuje teraz?
Axl:
Zdecydowanie ewoluujący, ponieważ każdy w zespole ma jakiś kierunek w którym chciałby podążać i chciałem mieć zespół na tyle duży, by każdy mógł się realizować. Mamy dużo nowych ludzi w zespole, ale rezultat końcowy kręci mnie i Slasha. Nie jesteśmy pewni, jeśli chodzi o pisanie utworów, czy chcemy angażować innych członków zespołu i kto wie, jeśli ktoś nie jest zaangażowany w utwory, może w ogóle nie chce tu być. Chcemy mocniej zaangażować Matta, żeby wprowadził do GNR własny styl. Na UYI grał to, co chcieliśmy usłyszeć na konkretnych utworach, które nagrywaliśmy zanim w ogóle dołączył do zespołu. Chciałbym zaznaczyć, że jest jednym z najlepszych bębniarzy jakich słyszałem, ale możemy wykorzystać jego możliwośći dużo lepiej.
Hit Parader: Matt zyskał tak duży szacunek ze względu na to co nagrał na krążkach, czy to co robi na scenie?
Axl:
Zdecydowanie to drugie. Kiedy zaczyna grać to, co czuje, to jest naprawdę niesamowite. Chciałbym umożliwić mu swobodę w tym zakresie, chcę, żeby wręcz eksplodował na kolejnej płycie.
Hit Parader:
Wiemy, że wokół Gunsów dzieje się dużo ‘pozamuzycznie’, mówię tu o klipach – mógłbyś coś o tym opowiedzieć?
Axl:
Po pierwsze, wypuszczamy „making of” – zresztą zgodnie z gunsową logiką, wypuszczamy nr 2 jako pierwszy. Nazywamy to „Making Fuckin Videos – Part II November Rain”. Potem wypuścimy coś podobnego o Don’t Cry. Nadal musimy napisać 3-cią część historii, czyli Estranged, które wyjaśni co i dlaczego zaszło. Mamy też ekipę filmową, która podróżowała z nami i dokumentowała wszystko, co się dzieje. Nasz reżyser przerabia teraz cały nagrany materiał i wypuścimy coś, co będzie kombinacją rzeczywistości z fikcją, pomieszaną z 3-ma klipami do November Rain, Don’t Cry i Estranged. Ta historia będzie zwiazana ze światem realnym, a jednocześnie między to wpleciona będzie fikcyjna narracja o mnie i Stephanie. Pracujemy nad tym, ale nie mogę się wypowiedzieć dokładnie o tego kształcie dopóki nie skończymy.
Hit Parader:
Martwisz się kiedykolwiek, że Axl Rose stanie się większy niż Gunsi?
Axl:
Punktem wyjścia jest to, że nic nie może stanąć między mną, a Slashem – póki mamy tę więź, mamy Guns N’Roses. Jeśli mój wizerunek publiczny zostanie rozdmuchany, to może tylko pomóc Gunsom przyciągając więcej uwagi. Nie martwię się, że coś odwiedzie mnie od zespołu, potrzebuję Guns N’Roses w moim życiu.
Hit Parader:
Mówi się, że Slash pracuje nad projektem solo – czy widzisz kiedykolwiek siebie w czymś takim?
Axl:
Chciałbym nagrać coś zupełnie swojego, ale nie na zasadzie udowadniania czegokolwiek, czy próby wyodrębnienia się od zespołu. Kojarzysz „My World” z UYI 2? Chciałbym zrobić cały projekt w tym stylu z kimkolwiek, kto będzie tym zainteresowany. Na razie jestem tylko ja i inżynier dźwięku. To surowa ekspresja, zabawa pomysłami. Wchodzimy z nastawieniem „robimy, co chcemy” i tak właśnie się dzieje. My World nagraliśmy w 3h, to było coś, co chciałem wyrzucić ze swojego systemu, ale nie coś na czym chciałbym bazować przyszłą karierę.
Hit Parader:
Wspomniałeś o możliwości pracy z innymi muzykami. Gdybyś miał wybór, z kim faktycznie chciałbyś współpracować?
Axl:
Trent Reznor z Nine Inch Nails i Dave Navarro z Jane’s Addiction to te osoby. Rozmawialem z Trentem na temat industrialnego projektu, a przynajmniej jednego utworu i zdecydowanie chciałbym pracować z Dave’em. Zawsze ciekawilo mnie jak brzmiałby razem ze Slashem.
Hit Parader:
Nie było przypadkiem pogłosek, że Dave ma zastąpić Izzy’ego po jego odejściu?
Axl:
Tak, były rozmowy na ten temat i byliśmy otwarci na te perspektywe. Ale nie był to odpowiedni moment w życiu Dave’a. Potrzebował czasu, żeby ogarnąć swoje miejsce w życiu i udało mu się to. Niemniej perspektywa pracy z nim mocno mnie ekscytuje ponieważ nadal słyszę w muzyce Jane’s Addiction coś nowego za każdym przesłuchaniem. Chciałbym osiągnąć pewien kompromis między ich muzyką, a tym co robią Gunsi. Myślę, że to połączenie, potraktowane z odpowiednią troską i cierpliwością byłoby niesamowite. Mogłoby być „pełniejsze” niż to, co było robione do tej pory. Dave i Slash byliby razem niesamowici – dwóch naprawdę wyrazistych gości pracujących razem. To tak jak ze Slashem, kiedy po raz pierwszy go zobaczyłem, pomyślałem „Świat musi zobaczyć tego gościa”. Dlatego kiedy gra z innymi ludźmi, czy angażuje się w projekty solowe, jestem szczęśliwy. To zabezpiecza jego miejsce w historii muzyki. W ten sam sposób myślę o Dave’ie. Rzecz jasna dużo mocniejszą więź mam ze Slashem, pracując z nim już tyle lat, ale wydaje mi się, że świat w pewien sposób pominął Dave’a. Chciałbym pomóc to zmienić.
Hit Parader: Jesteś nazywany rzecznikiem pokolenia – czy jest to dla Ciebie ciężkie brzemię?
Axl:
Myślę, że to, co stworzyłem ma pewne znaczenie, ale nie nazywałbym się w ten sposób. Czytałem niedawno wywiad z Rogerem Watersem i powiedział, że uważa się za jednego z 5-ciu najlepszych twórców utworów w historii Wielkiej Brytanii. Stwierdził, że na pewno jest tam John Lennon, może Freddy Mercury, ale nie wie kto jeszcze. Sam podobnie patrzę na jego twórczość, nie stawiam się natomiast w tej kategorii. Chciałbym kiedyś móc w ten sposób spojrzeć na siebie. Patrzę np. na Bono i wg mnie duchowo jest tak dalece przed nami i ta duchowosć przenika jego teksty. Dla mnie to niesamowite i zachęca mnie do parcia dalej. Chciałbym zabrać publiczność na tę podróż ze sobą.
Hit Parader:
Mówi się, że z wiekiem coraz cięzej utożsamiać się z 17-letnią publiką. Zauważasz, żebyś miał ten problem?
Axl:
I tak i nie. Zależy od tego jaki utwór gramy. Łatwo mi ‘być’ 17-latkiem, jeśli tego chcę. Ale operuję teraz w środowiskach, gdzie muszę ‘mieć’ 45 lat. Przeskakuję z jednego w drugie. Staramy się robić albumy, które balansują między ekstremami. Moja dziewczyna zapytała mnie ostatnio, czy nadal umiałbym napisac piosenki jak na Appetite i powiedziałem jej, że to zależałoby od tego, czy emocjonalnie byłbym w podobnym miejscu. Ale nie będę pisał w ten sposób tylko po to, żeby sprzedawać płyty. Nie napiszę kolejnego utworu o bzykaniu w barze, po to żeby zarobić parę dolców. Jeśli coś mnie zainspiruje w ten agresywny sposób – napiszę o tym, nie będę się hamował. Zrobię to, jeśli będę mógł przenieść to na kolejny poziom.
Hit Parader:
Zapytam o ostatnią rzecz – budząc się rano, jesteś szczęśliwy, że jesteś Axlem Rose?
Axl:
Czy jestem szczęśliwy? Hmmmm. Tak, ale w sumie nie dowiem się do jakiego stopnia, do momentu aż skończy się ta trasa, w maju. Wtedy będe wiedział, czy osiągnąłem swoje cele. Dużo już osiągnąłem, ale nie chce osiadać na laurach i powiedzieć „hej, udało mi się”. Jeśli będę mógł zrelaksować się w czerwcu z poczuciem dobrze wykonanego zadania, wtedy będe szczęśliwy.
Hit Parader:
Co będzie pierwszą rzeczą jaką zrobisz kiedy będziesz miał trochę wolnego czasu?
Axl:
Nie pamiętam, czym jest czas wolny. Własnie kupiłem deskorolkę i myślałem, żeby trochę do tego wrócić. Będę mógł to robić tylko w czasie wolnym, ponieważ jeśli złamię rękę, nie będziemy musieli odwoływać koncertów. Kupiłem też nowy dom, więc spróbuję w ten sposób wprowadzić troche stabilizacji do swojego życia. Stephanie i ja mocno pracowaliśmy nad tym, by mieć jakieś życie prywatne, ale nie jest to łatwe. Staramy się być w kontakcie jak często to możliwe, ale nasze życie płynie w bardzo szybkim tempie. 5 miesięcy u nas to jak 5 lat u innych ludzi.
Przyp. od. Tipper Gore – aktywistka, żona Al’a Gore’a (byłego wiceprezydenta i kandydata na prezydenta USA), mocno postulowała o wprowadzenie naklejek z ograniczeniem wiekowym na albumy rockowe. Mocno katolicka, oszołomska kampania.
Tłumaczenie - mikus666
korekta: Zqyx