Historia Guns N' Roses - Strona 3



''Strona 1 | ''Strona 2 | Strona 3

''Rozdział VIII

W sumie to nie jest to jakaś szczególnie priorytetowa sprawa, ale właśnie sobie przypomniałam, że zapomniałam wspomnieć odnośnie koncertu w St. Luis, że... koncert ten, mimo iż wiadomo, że koncerty Gunsów nie mogły być filmowane, to jednak ten koncert został wydany kiedyś oficjalnie przez austriacki FC zespołu na DVD. W Polsce był nie do zdobycia, ale jak się ma macki w różnych miejscach porozstawiane, to zdobyć można wszystko - mnie się udało i to w sumie dopiero całkiem niedawno temu.

Poniższy tekst był dołączony do wkładki DVD i jest tłumaczeniem z j. niemieckiego, mam nadzieję, że jako tako poprawnie

Koncert Guns n Roses z 2.07.1991 był jednym z najbardziej znanych koncertów tego zespołu - główną przyczyną było zapewne to że koncert zakończył się zamieszkami, które na zawsze zapisały się w historii Rocka.

Opis:

"2 lipca 1991 Guns n Roses koncertowali w Riverport Amphitheatre w St. Louis. Połączenie motocyklistów, władz lokalnych i zespołu znanego jako "Najbardziej Niebezpieczny Zespół na Świecie" doprowadziło do jednych z najpoważniejszych zamieszek w historii rocka. Kłopoty zaczęły się już przed rozpoczęciem koncertu gdy obsługa przed Riverport Amphitheatre nie rozpoznała Axla i nie chciała wpuścić go do środka jednak to nic w porównaniu z kłopotami, które dopiero miały nadejść. Koncert jak zwykle otworzyło Skid Row - za nimi na scenie pojawili się Gunsi otwierając koncert piosenkami "Perfect Crime" i "Mr. Brownstone". Tłum zgromadzony na koncercie składał się poza fanami - z członków lokalnego gangu motocyklowego "The Saddle Tramps". Jeden z motocyklistów - koleś zwany Stump sprawiał problemy , był agresywny wobec innych fanów i cały czas starał się zwrócić na siebie uwagę Axl'a . Od początku koncertu machał kartką - w końcu Axl wziął ją i przeczytał. Była to kartka na której napisane było że człowiek nazywa się Stump i należy do gangu motocyklowego. Axl po przeczytaniu kartki zapytał się przez mikrofon "Czy to jest tak kurwa ważne żeby mi przerywać koncert ?".

Stump pomimo tego nadal denerwował członków zespołu i ludzi dookoła - co coraz bardziej drażniło Axla. Gdy w czasie "Rocket Queen" Stump wyciągnął kamerę (lub aparat - zależnie jak przetłumaczyć to słowo) Axl przestał śpiewać krzycząc do ochroniarzy - "Zabierzcie mu to , natychmiast, wyprowadźcie go stąd i zabierzcie mu to" licząc że zajmą się oni problemem.

Problem jednak w tym że ochroniarze byli w dobrych stosunkach z gangiem i nie obchodziło ich łamanie prawa. Axl widząc bezczynność ochroniarzy krzyknął "Sam się nim zajmę" i wskoczył w tłum chcąc pobić Stumpa. Zespół grał nadal, aż Axl został wyciągnięty z tłumu , wrócił na scenę i dał znak żeby przestać. Wykrzyczał do mikrofonu że przez gównianą ochronę idzie do domu - roztrzaskał mikrofon o scenę i cały zespół udał się do domu. (w sensie, że przerwał koncert i już na niego nie wrócił).

Po tym jak zespół zszedł ze sceny wybuchły zamieszki w których rannych zostało 40 fanów i 20 policjantów.

Niedługo potem Neil Kurlander - szef policji St. Louis powiedział - "Zamieszki w Riverport były wynikiem nieodpowiedzialnego i przestępczego zachowania Axl'a Rose". Zespół natomiast twierdził ze już po tym jak zespół zszedł ze sceny, brutalne zachowanie ochrony wobec tłumu, przekształciło łatwą do opanowania sytuację w zamieszki.

Prawie rok później osiągnięto porozumienie z prokuratorem z St. Louis - Axl przyznał się do 4 zarzutów napaści i zniszczenia mienia. Dostał wyrok w zawieszeniu i zobowiązany został do zapłacenia 50.000 na konto 5 organizacji społecznych."

Setlist i zawartość płyty:
Na płycie znajduje się nieco ponad 2h nagrania.

Pierwsze około 1,5 h to sam koncert. Koncert był jednym z bardziej udanych , cały zespoł w dobrej formie i początkowo nawet w dobrym nastroju (jednak jak już pisałam do czasu).

Grane były następujące piosenki:
01. Perfect Crime
02. Mr. Brownstone
03. Live And Let Die
04. Dust N' Bones
05. You Could Be Mine
06. I Was Only Joking [Intro] / Patience
07. Double Talkin' Jive
08. November Rain
09. Welcome To The Jungle
10. Civil War
11. 14 Years
12. Band Introductions / Drum Solo
13. Guitar Solo / Godfather Theme
14. Rocket Queen

W czasie tego kawałka Axl rzucił się w tłum , możemy ogladać szamotanine i kilka ciosów , nastepnie powrot na scenę i opisane już zakończenie koncertu. Nastepnie około 30 minut zamieszek i ich końcowe efekty.

Ostatnią cześcią materiału na płycie są dodatki w postaci 3 teledysków:
"You Could be Mine" - popularna wersja z Terminatora 2
"It's So Easy" - mało znana wersja która ukazala przy okazji wydania "Live Era"
"Welcome To The Jungle"- także wersja z "Live Era" - niezbyt znana - z zamieszkami czyli idealnie pasujaca do tematu

''Rozdział IX

Plany Gunsów od początku były bardzo ambitne. (To tak jak moje, co do tworzenia tego tematu - sorry za OT ). Jeszcze w roku 1989 Axl zapowiadał na łamach "Rolling Stone": "Mamy nadzieję nagrać bardzo długą płytę. Będzie fajnie zapełnić całe siedemdziesiąt sześć minut kompaktu różnymi stylami. Najważniejsze piosenki to w tej chwili te z fortepianem, ballady, ponieważ wcześniej nie badaliśmy zespołu od tej strony. Właśnie one są zresztą najtrudniejsze - nie do zagrania, tylko do napisania, do wydobycia z siebie". Na pytanie, czy zespół nosi się z zamiarem zmiany stylu, Axl odpowiedział wówczas: "Nie odchodzimy od hard rocka, ale nie chcemy się ograniczać". Axl pragnął poszerzenia muzycznych horyzontów Guns N'Roses i przyznawał, że ta potrzeba ma źródło w jego fascynacji twórczością Queen: "Moim ulubionym albumem Queen jest "Queen II". Kiedy wychodzi ich nowa płyta i zawiera całą tę różną muzykę, na początku lubię tylko poszczególne piosenki. Ale po jakimś czasie umysł otwiera mi się na inne style. Naprawdę ich za to cenię. Zawsze chciałem móc osiągnąć coś takiego. Ważne, żeby pokazywać ludziom różne rodzaje muzyki, po prostu starać się dać ludziom szerszy punkt widzenia." Nowe piosenki Guns N'Roses istotnie były różnorodne i bogato zaaranżowane. Poza tym udało się ich zebrać bardzo dużo. Slash był dumny z ponad trzydziestu przygotowanych utworów: "To dużo materiału, zupełnie jak cztery albumy. Większość zespołów przygotowywałaby go od czterech do sześciu lat".

Wydanie albumu znów się jednak przeciągało, aż się nie chce o tym pisać: piosenki najpierw były długo miksowane, a potem Axl jeszcze w nich przebierał. Ale jedną z podstawowych przyczyn opóźnienia wydania płyty były problemy techniczne, a właściwie jeden problem - w jaki sposób pomieścić na niej 150 minut muzyki tak, by nie była zbyt droga? Rozwiązaniem okazało się wydanie 16 września 1991 roku jednocześnie dwóch płyt. "Use Your Illusion I" i "Use Your Illusion II" zawierały o wiele bardziej zróżnicowany materiał niż pierwsze albumy Guns N' Roses. Obok monumentalnych ballad takich jak "November Rain", "Don't Cry" czy "Estranged", znalazły się tu ostre rockowe kawałki "Garden Of Eden", "Right Next Door To Hell", a także przeróbki cudzych utworów "Live And Let Die" Paul'a McCartney'a i "Knockin' On Heven's Door" Bob'a Dylan'a. W roli wokalisty, oprócz Axl'a, udzielali się tu także Izzy i Duff. Slash grał też na banjo, Izzy na sitarze. Choć zespół spotkał się z zarzutami, że płyty są przearanżowane, przesadnie zinstrumentalizowane jednak zdobyły one ponad 34 milionów nabywców.

Ci, którzy mieli szczęście i wcześniej widzieli Guns N'Roses na żywo (PODCZAS TOURNEE PO AMERYCE (patrz Rozdział IX)), znali już część nowego materiału. Sceptycy jednak wciąż utrzymywali, iż obrosłe legendą nowe płyty zespołu okażą się myszą zrodzoną przez górę. Nie mieli racji. Oba albumy przyniosły znakomite, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach zestawy utworów; każdy z nich - trwając z górą siedemdziesiąt minut - sam w sobie jest niemal ekwiwalentem albumu dwupłytowego. Publiczność za swoje pieniądze otrzymała daleko więcej, niż mogła oczekiwać od jakiegokolwiek innego wykonawcy z panteonu rockowego.

Jedno jest pewne - album stał się jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych 1991 roku. Slash: "Ten album sprawił że dojrzeliśmy jako muzycy. Nigdy nie zamierzaliśmy robić jakiegoś wielkiego cyrku - granie muzyki stawialiśmy zawsze na pierwszym miejscu.

A jaki miał być ten nowy album? To pytanie zadawali sobie wszyscy przez prawie 3 lata. A jej premiera ciągle i ciągle i ciągle była przekładana...na później. To, że zanosi się na coś extra, można było wyczuć po dość znacznym powiększeniu składu zespołu. Oprócz szóstego Gunsa (Dizzy'ego), doliczyć należy dziewczyny z chórków i kilku dodatkowych muzyków. Tak więc bywało, że podczas koncertów promujących "Use..." (patrz ROZDZIAŁ IX) na scenie pojawiała się ekipa składająca się nawet z dwunastu muzyków. "Use Your Illusion" stanowi coś co może przypominać krzyżówkę "Physical Graffiti" i "The Wall" mówił comanager Alan Niven: "To nagranie, które będzie zadziwiać i szokować jednocześnie". Chodziły plotki, że całość będzie składać się z 36 utworów, wśród których znajdować będą się covery Wings i U.K, Subs. Zresztą pogłosek, plotek i naj naj najróżniejszych historii na ten temat było tyle, że trudno to wymienić i zliczyć. O wielu z nich pisałam już w wielu poprzednich postach więc nie będę tego od nowa wymieniać, bo nie ma sensu. Wspomnę tylko tyle, że równolegle lub tuż po ukazaniu się płyty na rynku, pojawić miała się również Epka zawierająca covery takich zespołów jak The Misfits czy Sex Pistols. Tego, że Gunsi coverów się nie boją wiadomo było już co najmniej od czasów ukazania się "GN'R Lies", na której to płycie - przypomnę - umieszczono świetnie zagrane "Mama Kin" z repertuaru Aerosmith. Jak miało się jednak okazać, sprawa z zamieszczonymi na "Use Your Illusion" coverami miała wyglądać nieco inaczej. W każdym razie dnia 19 maja w Warfield Theater w San Francisco Gunsi rozpoczęli poprzedzoną trzema klubowymi koncertami "Get In The Ring Tour". ("Get In The Ring" to tytuł jednej z piosenek na płycie "Use...", która adresowana jest do dziennikarzy i brukowej prasy. Przypomnę, że była to trasa bez wydanego albumu. Ale o tym też napisałam już kilka postów wcześniej całą epopeję, więc nie będę już do tego wracać. (patrz ROZDZIAŁ IX i kilka jeszcze wcześniejszych)

Słuchając tych trzydziestu utworów, w których, jak w zwierciadle, odbija się cała tradycja muzyki rockowej i pop, można odnieść wrażenie, iż Guns N'Roses postawili sobie ambitne zadanie, by zabrać głos na każdy temat. Mamy tu do czynienia jakby z panoramą Ameryki, naszkicowaną jednak z punktu widzenia ulicy, a chwilami nawet - rynsztoka. Od brutalnych opisów burzliwych związków między kochankami i portretów dziwek wszelkiego autoramentu, poprzez komentarze na temat show-businessu, narkotyków, wulgarnego seksu i wszechpanującej przemocy, aż po religię i problem spustoszeń, jakie w psychice ludzi wywołały sankcjonowane przez rządy republikanów hipokryzja i podwójna moralność.

"Tytuł Use Your Illusion jest dla nas ironiczny - mówił Slash. "Sam nie wiem dlaczego, ale przez tak długi czas wokół tego zespołu narosło tyle gównianych bzdur, że, jest to coś jak ciśnięcie ich ludziom z powrotem, prosto w twarz. I ten album jest bardzo kontrowersyjny. Tak samo i jeszcze bardziej jak poprzedni. Mówi on o narkotykach i... Nie sądzę, byśmy oszlifowali go na krawędziach, jeśli chodzi o bluźnienie. No i mówi on też o złych związkach i temu podobnych świństwach. Wiesz, wyczuwam trochę antyfeministycznego gówna, które może się rozpętać, bo piosenki o wrednych kobietach są naprawdę cholernie ostre. Już widzę dziewczyny, mówiące: "Co za dupki!" Ale nasz punkt widzenia jest taki: "To jest prawda, wy pierdolone cipy. Tak było i tak my to przenieśliśmy na papier". Ale, jak wiadomo, te wszystkie grupy feministek będą... No wiesz, co mam na myśli". Slash podczas tej rozmowy, przeprowadzonej nad ranem w Tacoma, nie był w najlepszej formie. Powiedział jednak coś bardzo ważnego coś, co warto przytoczyć: "My nie chcemy forsować jakichś uniwersalnych prawd. Nie zamierzamy pisać żadnych pierdolonych przesłań. To są nasze doświadczenia życiowe. To jesteśmy my, utrwaleni na winylu. Możesz go kupić albo - nie; może to ci się podobać albo - nie. Ale nie chce być z powodu płyty atakowany, ponieważ nigdy... Ludzie przyjmują za pewnik, że jesteśmy orędownikami tego, o czym mówią piosenki, i chcą chwycić za gardło. Niektórzy na serio dążą do tego, by nas uziemić. Nasz zespół przyciąga takie emocje jak magnes". Pointę do tej wypowiedzi, która pod koniec nieco się rozmywa, znajdujemy w innym wywiadzie: "Mówimy o sprawach, o jakich nikt nie odważyłby się nawet napomknąć w normalnym życiu. [Fani] to doceniają, daje im to odrobinę siły".

Gdy ukazały się oba albumy Use Your Illusion, wydawca (Geffen) nie ukrywał, że nie cały materiał z sesji jesienno-zimowo-wiosennych znalazł się na obu płytach. Wiadomo było, iż na półce leżą także własne opracowania klasycznych utworów punkrockowych. O czym wspomniałam już kilka akapitów wcześniej. Mówiono, że niebawem ukaże się "piątka", na której znajdą się: I Don't Care About You z repertuaru legendarnej kalifornijskiej formacji Fear, Attitude Misfits, Ain't It Fun Dead Boys, Down on the Farm U.K. Subs i New Rose The Damned. Jednak płyta ta ukazała się dopiero dwa lata później - w grudniu 1993.

''Rozdział X

16 września 1991 roku Oto nadszedł w końcu ten wielki, dawno oczekiwany dzień. Tego właśnie dnia w sklepach znalazły się wreszcie albumy "Use Your Illusion I" i "Use Your Illusion II".

KILKA NAJWAŻNIEJSZYCH FAKTÓW:
* Dokładnie mówiąc, premiera albumów miała miejsce o północy z 16/17 września 1991 roku, wtedy to właśnie największe i najważniejsze sklepy płytowe w USA, przed którymi czekaly już rzesze fanów Guns N'Roses rozpoczęły sprzedaż długo zapowiadanej płyty. Stała się ona legendą, zanim jeszcze ukazała sie na rynku. Oczywiście chodzi o dwa podwójne albumy dwa CD (a na winylu - dwa dwupłytowe albumy) Use Your Illusion I i Use Your Illusion II. Według informacji przekazanych przez firmę płytową Geffen, która je wydala, w ciągu zaledwie dwóch godzin od premiery (czyli do 2:00 w nocy 17 września) sprzedano w USA uwaga: 500 000 egzemplarzy! Przed samym tylko sklepem firmowym "Tower Records" przy Bulwarze Zachodzącego Słońca w Los Angeles już na kilkanaście godzin przed premierą i otwarciem sklepów zgromadziła się grupa ponad 500 wielbicieli GN'R. Nowe albumy Axla i jego kolegów stały się sensacją na skalę światową w Anglii, Ameryce i wielu innych krajach na świecie zadebiutowały na pierwszych miejscach list przebojów, w tym na liście "Billboardu" zajmując pierwsze i drugie miejsce. Fani byli tak spragnieni nowego krążka GN'R, iż w pierwszym tygodniu sprzedano 2 miliony płyt !!! W sumie każda z UYI rozeszła się w 17 milionach egzemplarzy, co daje łącznie 34 mln. sprzedanych kopii (dane z 1999 roku).

TYTUŁ I OKŁADKA
* Jeśli ktoś czytał oprzednie rozdziały (dokładniej wywiad z Axlem), to już na pewno wie, że płyta na początku miała się nazywać 'BUY Product' lub 'GnR Sucks'. Jednak w końcu nazwano ją USE YOUR ILLUSION nazwa pochodzi od obrazu Marka Kostabiego, który bardzo spodobał się Axlowi. Gunsi "pożyczyli" na swój album nie tylko tytuł tego obrazu - ale również pewien posąg z tego obrazu, który widzimy na obydwu okładkach płyt Use Your Illusion.

*Krążki tym razem tak jak poprzednie albumy Gunsów również wyprodukował Mike Clink, jednak z wyraźnym udziałem członków GN'R. Muzycznie płyty znacznie różnią się od Appetite for Destruction. Jest tu więcej urozmaiceń w stylu smyczków, sekcji dętej, fortepianu.

* Przechodząc do meritum - ALBUM
Jaki był? Najkrócej: trzydziestoutworowe, trwające ponad 154 minuty MUZYCZNE ARCYDZIEŁO, złożone zarówno z doskonałych, energicznych rockowo-punkowo-bluesowych kawałków, jak i epickich trwających po 6-10 minut, złożonych kompozycji. Co jeszcze? - Mnóstwo gości, cała masa współkompozytorów, oraz niespodzianki w postaci popisów wokalnych Izzy Stradlina ("14 Years" czy "Pretty Tied Up") oraz Duff'a McKagan'a ("So Fine"). A nawet w jednym z utworów ("Garden Of Eden") podśpiewywał sam Slash, którego na śpiewanie namówić nie jest prostą sprawą. Bo twierdzi, że śpiewać nie znosi i nie robi tego nawet pod prysznicem. Ale tak naprawdę na koncertach śpiewać różne refreny mu się zdarza. No wszystko się może zdarzyć... GOŚCIE * Co do gości - najznamienitszym z nich był bez wątpienia Alice Cooper, który wspólnie z Axlem wykonuje utwór do tekstu dziennikarza muzycznego magazynu R.I.P. Deala Jamesa "The Garden" . "Kiedyś Axl zaśpiewał nam fragment utworu "The Garden" i brzmiało to dokładnie jakby wykonywał go Alice Cooper. Tak więc pomyśleliśmy, że zamiast kopiować mistrza, lepiej będzie poprosić go o pomoc. Całe szczęście zgodził się zaśpiewać" - Slash. Poza Alice Cooperem na płytach możemy usłyszeć również m.in. Mike Monroe z Hanoi Rocks i Shannon Hoon* z Blind Melon.

* Shannon Hoon

świetny młody wokalista, najlepiej znany chyba z filmu do "Making of Don't Cry" Guns N' Roses, w którym się sporo wypowiada. Był niezwykle podekscytowany tym, że weźmie udział w nagrywaniu videoclipu do "Don't Cry". Utwór "Don't Cry" to właśnie duet Axla z Shannonem. Cztery lata później (11 października 1995 roku) znaleziono go martwego - przedawkował narkotyki Miał 28 lat. Oto dlaczego narkotykom mówimy zdecydowane NIE! Shannon Hoon urodził się w tym samym mieście co Axl Rose i Izzy Stradlin - w Lafayette w stanie Indiana.

R.I.P.

* Warto dodać, że utwory zamieszczone na obydwu częściach płyty nie były towarem "jednego wieczoru", natomiast powstawały przez kilka lat, i zdarzało się, że wielokrotnie były zmieniane. I tak np. osławione "Don't Cry", napisane zostało ponad pięć lat przed wydaniem albumu, i ukazało się na pierwszym demo zespołu. Na tej legendarnej już taśmie znalazły się także "Welcome To The Jungle", "Back Off Bitch" oraz "Anything Goes". Oczywiście wersja "Don't Cry" zamieszczona na "Use Your Illusion" zostala nieco "uaktualniona" i tym sposobem możemy usłyszeć "Don't Cry" w wersji oryginalnej (UYI I) oraz w wersji "alternatywnej" (UYI II).

* Na płytach znalazło się również miejsce na "muzyczne pozdrowienia", czyli utwory "Right Next Door To Hell" - kawałek zadedykowany kłopotliwej sąsiadce Axla (osławionej już "Gabrysi" Kantor - problemy z którą Axl postanowił rozwiązać z pomocą butelki, konkretnie rozbijając ją na głowie swarliwej kobiety. A właściwie to było ponoć wręcz odwrotnie, odnośnie tego, kto komu rozbił) oraz antylitania "Get In the Ring" nagrany w Saratoga Springs, 10.06.1991, dedykowany obsmarowującym zespół dziennikarzom; i "Back Off Bitch" będący przesłaniem Axla do Erin - jego byłej żony.

* Utwory z tych albumów bardzo długo nie schodziły z list przebojów najpopularniejszych pism muzycznych i stacji telewizyjnych. Gunsi zgarnęli też masę nagród muzycznych, m.in od MTV za najlepszy singiel i videoclip do "November Rain". "Use Your Illusion" były promowane monstrualnym ponad dwuletnim tournee po całym niemal świecie. Wszędzie na występy Guns N' Roses waliły istne tłumy. Ale o tym będzie w następnych rozdziałach...

A NA KONIEC NAJWAŻNIEJSZE - PŁYTY
USE YOUR ILLUSION I
wydana: 16-17.09.1991
wytwórnia: Geffen Records
czas: 75:32

1. Right Next Door to Hell
2. Dust N' Bones
3. Live And Let Die (singiel, video)
4. Don't Cry (orginal) (singiel, video)
5. Perfect Crime
6. You Ain't The First
7. Bad Obsession
8. Back Off Bitch
9. Double Talkin' Jive
10. November Rain (singiel, video)
11. The Garden (siniel, video)
12. Garden Of Eden (singiel, video)
13. Don't Damn Me
14. Bad Apples
15. Dead Horse (singiel, video)
16. Coma

Album został nagrany stosunkowo szybko, po okresie kiedy chłopaki imprezowali, w miedzy czasie z kapeli wyleciał Adler, w składzie pojawił się Matt Sorum, i klawiszowiec Dizzy - zeszli się wszyscy do studia i nagrali ścieżki w miesiąc. Izzy: "For the basic tracks on 'Illusions', I was done with my stuff in about four or five weeks. That was easy."

Matt: kiedy nagrywaliśmy Use Your Illusion I & II i usłyszałem ten pomysł, powiedziałem sam do siebie "Axl Oszalałeś!" Zamierzamy nagrać 30 piosenek na dwa albumy? Nigdy nie kupiłbym jednocześnie dwóch albumów tego samego zespołu. Efekt? Nagrywając dwa albumy jednocześnie stworzyliśmy nową historię. Nikt nigdy jeszcze nie dokonał tego przed nami."

USE YOUR ILLUSION II
OKŁADKA Z TYŁU
wydana: 16-17.09.1991
wytwórnia: Geffen Records
czas: 75:35

1. Civil War (singiel)
2. 14 Years
3. Yesterdays (singiel, video)
4. Knockin' On Heavens Door (singiel)
5. Get in The Ring
6. Shotgun Blues
7. Breakdown
8. Pretty Tied Up
9. Locomotive
10. So Fine
11. Estranged (singiel, video)
12. You Could Be Mine (singiel, video)
13. Don't Cry (Alt. lyrics)
14. My World
Axl: "Slash wrote all his tunes, I wrote mine and Izzy wrote his, and we put them all together."

Slash: "I must have used 20 guitars on the record."

Axl: "This record will show we've grown a lot, but there'll be some childish, you know, arrogant, male, false-bravado crap on there too. But there'll also be some really heavy serious stuff."

Slash: "We went through so much emotional turmoil after the success of "Appetite For Destruction" and the albums reflect that. I'm talking about all of a sudden going from a garage band to becoming some sort of half-assed celebrities."

Axl: "We worked really hard on it, and really there is nothing on the record that didn't come out the way we wanted, except maybe the vocal speech at the end of "Breakdown."(...)On the 'Use Your Illusion' albums Matt was playing what we wanted to hear. On the record, he's one of the most amazing drummers I've ever heard, but he's better than that. When Matt goes off on his own creative accent, it's even more extreme than what was on the "Use Your Illusion" albums."

''Rozdział XI

Tuż przed końcem pierwszej części trasy i tuż przed wydaniem płyty "Use Your Illusion" Izzy Stradlin oznajmił reszcie zespołu iż odchodzi z kapeli. Świat dowiedział się o tym 5 dni po wydaniu nowego albumu. Izzy samotnie uporał się ze swoimi sprawami i założył własny zespół, który nazwał po prostu "Izzy Stradlin". Nagrał wraz z nim w 1992 r. bardzo dobrą płytę ("Izzy Stradlin and the Ju Ju Hound"). Nowym gitarzystą GN'R został Gilby Clark. Czy to narkotyki były przyczyną wyrzucenia? Izzy twierdzi, że nie. "Kiedy opuszczałem Guns N'Roses, już od dwóch lat nie używałem heroiny ani alkoholu. Cała ta zabawa przestała mi się podobać. Wielki biznes zniszczył naszą przyjaźń. Nagle to nie rock'n'roll był najważniejszy, ale menagement. Chciałem mieć wreszcie spokój, bez narkotyków. Izzy swój ostatni koncert z zespołem GN'R zagrał 31 sierpnia 1991 na Londyńskim Wembley. I chyba właśnie odejście Izzy'ego było przełomowym momentem w historii GN'R - od tamtej pory nie nagrali oni żadnej oryginalnej kompozycji. Cichy, skromny i często niedoceniany Izzy okazał się bardzo ważnym ogniwem w tym łańcuchu zwanym Guns N' Roses - jeśli nie najważniejszym...

Piątego dnia (21 września) po ukazaniu się płyt Use Your Illusion z obozu Guns N'Roses przeciekła sensacyjna informacja, że Izzy Stradlin zamierza opuścić zespół. Podano nawet powód: odmówił występu w videoclipie Don 't Cry. Przedstawiciel firmy płytowej natychmiast zdementował tę pogłoskę: "Nie ma w tym ani odrobiny prawdy!" Potem jednak spuscił z tonu i - podobnie jak manager Doug Goldstein - odmowił jakichkolwiek komentarzy. Izzy - drugi gitarzysta w zespole i kompozytor 12 sposród 30 nowych piosenek na Use Your Illusion - nie pojawił się na planie podczas kręcenia zdjęć do teledysku "Don't Cry". Nie miał zamiaru rezygnować z pierwszych wolnych dni podczas trasy "Get In The Ring Motherfuckers" dla tak blahego powodu i udał się wraz ze swoją dziewczyną i swoim psem na wypoczynek do Europy. Zrodziło to domysły, że chce się rozstać z Guns N'Roses. Wskazywałoby na to rownież jego zachowanie na trasie: Izzy, przyjaciel Axla ze szkolnej ławy Lafayette/Indiana, nie podróżował wraz z kolegami autobusem ani też ich prywatnym samolotem, lecz poruszał się prywatnym samochodem. Nie ukrywał także, że nie podobają mu się wybryki ekscentrycznego lidera grupy, w czym nie był osamotniony: z tych samych powodów trwał już od jakiegoś czasu konflikt między Slashem a Axlem, chociaż Slash tym pogłoskom twardo zaprzeczał. Rownież perkusista Matt i basista Duff coraz gorzej znosili humory swojego szefa i wokalisty. Czyżby wszyscy się zbuntowali? Czas pokaże, ile prawdy tkwi we wszystkich tych pogłoskach.

Sprawa Stradlina (we wrześniu/październiku) wygladała jednak na poważną. Najpierw mówiło się o tym, że Izzy jest zmęczony koncertami i - jako stały członek grupy - zamierza w przyszlosci jedynie pisać piosenki i brać udział w nagraniach płyt. Teraz (czyli początek listopada 1991) rozchodzą się już wiadomości o konkretnym nastepcy Izzy'ego. Wiadomo było, że już w październiku zaproponowano posadę drugiego gitarzysty Dave'owi Navarro z właśnie rozwiązanej grupy Jane's Addiction. Ale nie przyjęto go. Po przesłuchaniu kilkunastu gitarzystów liderzy Guns N' Roses (Axl i Slash) zdecydowali się jednak na kumpla Slash'a z dawnych czasów: Gilby'ego Clarke'a z mało znanej formacji Kill For Thrills, a wcześniej związanego z formacją Candy. Ten skład zadebiutował na otwierającym drugą część trasy po USA koncercie w Worcester, w stanie Massachusetts. Może Izzy jeszcze wróci...

Trochę może dziwić fakt, że gdy zespół znowu zaczął się rozkręcać, Izzy Stradlin nagle rezygnuje. Slash: "Miał świra na punkcie czystości, abstynencji. To dlatego podróżował oddzielnie i tak dalej. Wreszcie powiedział otwarcie mnie i Axlowi, że go ta praca nie interesuje. Zaczęliśmy więc szukać kogoś na jego miejsce. Początkowo nowym gitarzystą miał zostać Dave Navarro z Jane's Addiction..."

To prawda. Izzy powiedział otwarcie, że nie odpowiadała mu droga jaką zmierzało GN'R - wysoko budżetowe teledyski, drogie hotele, limuzyny. Aby uniknąć całego stresu związanego z trasą koncertową, (Gunsi mieszkają tylko w najlepszych hotelach, wynajmują przeważnie całe dwa piętra dla siebie i ekipy towarzyszącej (72 osoby). Menażer, zespół i opiekunowie przylatują prywatnym samolotem na miejsce koncertów. Wszyscy....z wyjątkiem Izzy'ego). Izzy natomiast prywatnie dojeżdżał na koncerty. Nie mógł też znaleźć wspólnego języka z Axlem, który to nabrał gwiazdorskich manier i sam kreował się na wyraźnego lidera zespołu. Izzy zawsze chciał zostać w cieniu. Zarówno na scenie jak i poza nią. Rzadko udzielał wywiadów, po koncertach znikał gdzieś niezauważony. Dążył do tego, by być niewidzialnym. Nie bez przyczyny był więc nazywany "Mr Invisible". Mimo że komponował i rzeczywiście angażował się w działalność Guns N' Roses, podziękował kolegom za współpracę, bo w momencie, gdy popularność i gwiazdorstwo Guns N' Roses stały się tak wielkie, nie sposób było pozostać w cieniu... Jeszcze jako członek Guns N'Roses Izzy miał opinię spokojnego, niekonfliktowego czlowieka, którą potwierdził swoim zachowaniem po odejsciu z zespołu. Nikomu nie udało się sprowokować go do skandalizującej wypowiedzi na temat Axla i Slasha. Przemówił dopiero rok po tym wydarzeniu.

A co na ten temat miał do powiedzenia Axl?
"Moim własnym zdaniem, Izzy nigdy tak naprawdę nie pragnął, abyśmy zaszli tak wysoko. Były obowiązki, z którymi Izzy nie chciał mieć nic wspólnego. Nie akceptował standardów, które ja i Slash wyznaczyliśmy. Nie chciał występować w clipach. Nie interesowało go to. Zmuszanie Izzy'ego do pracy nad jego własnymi kawałkami przypominało wyrywanie zębów. Od Pierwszego Dnia pragnąłem, byśmy zaszli tak wysoko, jak się da, a to wcale nie było po myśli Izzy'ego. Wydaje mi się, że on woli działać tak jak X-Pensive Winos (robocza grupa Keitha Richardsa z The Rolling Stones). Może więc otrzymamy następny fajny zespolik. Z pewnością będę zabiegał o to, by zdobyć ich przedpremierową taśmę - tak jak zresztą każdy z nas. Kręciliśmy Don't Cry i on miał być na planie. Zamiast tego przysłał krótki list i nie pokazał się. W tym liście napisał: To ma się zmienić, tamto ma się zmienić i może wtedy pojadę w styczniu na trasę. A były to wymagania tak niedorzeczne, że nie sposób było ich spełnić. Rozmawiałem z Izzym przez telefon przez cztery i pół godziny. Były chwile, że płakałem i błagałem - robiłem wszystko, by zatrzymać go w zespole. Ale kiedy facet wstaje o 6.30 rano i jeździ na rowerze i na motocyklu, i kupuje modele samolotów, i poświęca całą swoją energię na coś innego, podczas kiedy my zużywamy sto procent naszej energii na scenie - wtedy czujemy się oszukani. Mam nadzieję, że nowy album Izzy'ego będzie miał rockowy czad. Ale też jednocześnie pozostanie żal: dlaczego on nie mógł tego zrobić z nami? Po prostu nie miał na to ochoty".

Rozstanie z Izzym nie było jednak tym samym, czym wykluczenie z zespołu Stevena Adlera. Izzy był autorem większości utworów na "Use Your Illusion i było wielką niewiadomą, czy Gilby Clarke będzie w stanie podołać ciężarom, które na niego nakłada tak nagły i wielki awans w rockowej hierarchii. (Jak się okazało podołał).

Elegancja, z jaką Axl skomentował odejście Izzy'ego na łamach "Rolling Stone", zasługuje na uznanie. Dla przeciwwagi zacytuję wypowiedź zamieszczoną w magazynie "RIP": "Mam uczucie, że Izzy obsrał mnie od stóp do głów. Mam go w dupie. Cieszę się, iż wycisnęliśmy z niego te kawałki, i cieszę się, że jego już nie ma". Axl! na boga!

Podobnie mówił Slash w wywiadzie w 1992 r.
Slash: "Izzy nie miał już chęci na nic, więc w pewnej chwili doszło do tego, że... Nazwijmy to tak - Uważaliśmy, że to jest nie fair, iż Izzy nic nie robi i nie pracuje tak jak reszta. Początkowo nie robiło nam to różnicy i po prostu ciągnęliśmy go ze sobą. zarówno na scenie jak i w życiu. Jakoś to wychodziło. Później doszło już do takiej sytuacji, że Izzy nie pojawił się na kręceniu videoklipu Don't Cry i doszliśmy do wniosku, że to się robi idiotyczne. Uważaliśmy, że to jest nie fair, iż Izzy nic nie robi i nie pracuje tak jak reszta. Doszło do decydującej rozmowy i stało się to, co się stało."

Jak poczułeś się, kiedy wszystko zostało zakończone?
Slash: "Wszyscy jesteśmy teraz trochę luźniejsi. To znaczy jest pewne napięcie, bo on chciałby nadal być z nami i robić swoje, ale my już zamknęliśmy całą sprawę. Izzy i ta cała kwestia, to nic wielkiego".

Zastanawiam się ile jest prawdy w tym, że Izzy wyciągnął się z narkotycznego transu i nie był zadowolony, że jest otoczony ludźmi, którzy lubią używać i nadużywać. Ponoć tylko on, jego dziewczyna i ich pies nie brali. Każdy miałby dosyć, takiej sytuacji! Slash: "Tak, ale nie braliśmy żadnych narkotyków."

To znaczy, że poszło o "sprawy muzyczne", jeśli wybaczysz mi ten cynizm w takim stwierdzeniu.
Slash: "Nie, nie poszło o sprawy muzyczne, bo na przestrzeni ostatnich lat niewiele się zmieniliśmy. Wszystko dotyczyło wkładu pracy w rozwój zespołu. Jego nawet nie interesowały jego własne, pieprzone utwory. To my się nimi zajęliśmy. Wcale mi go nie brakuje, bo miałem go już szczerze dość. Na scenie i tak nie miałem z nim muzycznej więzi, więc tam też mi go nie brakuje. Nigdy nie przyjaźniłem się z nim na trasie więc trudno jest mi powiedzieć, że mi go brakuje. Szkoda tylko, że on nie potrafił zrobić wszystkiego tak jak należało. Znam parę osób z jego nowego zespołu, ale Izzy mnie nie obchodzi. Dla mnie jest na wakacjach."

******************************

A ja powiem tylko tyle, że zawsze było mi przykro słuchać takich wypowiedzi pod adresem Izzy'ego. Myślę, że sposób w jaki Slash i Axl wypowiadali się wówczas o Izzy'm był wynikiem pewnego rodzaju żalu i zawiedzenia tym, że Izzy który był z zespołem od jego pierwszych dni, z którym przeżyli parę lat nagle ich zostawia stwierdzając, że nie podoba mu się kierunek w jakim idzie GN'R i ten ich...styl życia, czyli drogie hotele, limuzyny, prywatne samoloty, kręcenie wysokobudżetowych videoclipów itd... Dla Izzy'ego liczyła się tylko muzyka - został muzykiem bo muzykę kocha. Nigdy nie chciał być jakąś...Gwiazdą, więc to co zaczęło się dziać wokół zespołu w ogóle mu nie odpowiadało. Jak powiedział Izzy w 1992 r. rok po odejściu z zespołu "Wielki biznes zniszczył naszą przyjaźń". Ja oczywiście żałuję, że Izzy z zespołu odszedł, ale nie mam mu tego za złe. To wspaniały, bardzo utalentowany człowiek i przy tym niezwykle skromny. Ta postawa moim zdaniem potwierdza tylko jego wielkość jako człowieka i muzyka. Całym sercem jestem i zawsze byłam za Izzy'm. Cieszy mnie ogromnie, że dziś Slash, Izzy, Duff, Steven znowu są przyjaciółmi. Szkoda tylko, że stali się nimi dopiero gdy wszyscy oni kolejno odeszli z zespołu GN'R. Ale widocznie tak musiało być. Skończył się "wielki biznes" - powróciła przyjaźń. A ona jest chyba najważniejsza.

********************************

Minął cały niemal rok, zanim Izzy zabrał publicznie głos na temat rozwodu z Guns N'Roses, a okazją do tego stało się ukazanie jego solowego debiutu, Ju Ju Hounds. Jako pierwszy powód swojej decyzji - wymuszonej zresztą przez zespół - podał przekraczający wszelkie dopuszczalne granice przyzwoitości czas, jaki zabrało nagranie materiału na Use Your Illusion. Jako drugi - zwyczaj opuszczania przez Axla sceny w trakcie występów i zostawianie zespołu na pastwę losu i tłumu. Jako trzeci - nieustającą serię skandali, przysłaniających właściwą muzyczną działalność Guns N'Roses. Jako czwarty - notoryczne opóźnianie koncertów, za co trzeba było płacić obsłudze niebagatelne pieniądze (idące podobno w setki tysięcy dolarów). "Stworzyłem sobie całe odrębne życie poza arenami, gdzie przychodziłem tylko po to, by wykonać swoją pracę" - tak Izzy wspominał amerykańską trasę, jakby sugerując, że faktycznie separacja trwała od dawna. "Opuszczałem te miejsca zaraz po występie, zatrzymywałem się gdzieś po drodze i wstępowałem do restauracji, by coś zjeść. Zwykle mieszkaliśmy w tym samym hotelu, ale ja wstawałem rano, wychodziłem i czymś się zajmowałem przed próbą dźwięku, czego w dawnych czasach normalnie nie robiłem. Podczas trasy po Stanach miałem ze sobą psa, owczarka niemieckiego, i rano wyprowadzałem go na spacer. Potem jeździłem na rowerze albo na motocyklu, albo na deskorolce, albo po prostu chodziłem po mieście. Nie, żeby się pokazać albo poderwać jakąś dziewczynę, lecz aby popatrzeć na widoki. Głęboko w środku czułem, iż coś jest nie w porządku. Nie rozumiałem, co się naokoło mnie dzieje i w jakim kierunku wszystko zmierza".

Axl trafnie odgadł intencje artystyczne Izzy'ego. Jego pierwszy solowy album był powrotem do źródeł, do pierwotnych fascynacji surowym, dynamicznym rock'n'rollem, któremu patronują The Rolling Stones, Aerosmith, The Faces czy The Clash i cała plejada punkrockowych zespołów. Gdy na przełomie wiosny i lata były gitarzysta Guns N'Roses otrząsnął się z porozwodowego szoku i wchodził do studia z nową grupą - nazwaną później Ju Ju Hounds - powiedział: "Chciałbym wrócić do klubów. Gra w klubach ma bardziej autentyczny wymiar. Jeśli ludziom się nie podobasz, mogą cię opluć lub obić. Co oni mogą natomiast zrobić na stadionach? Zapłacili 30 dolców. Są uziemieni".

W cytowanym już wcześniej wywiadzie, zamieszczonym w "Rolling Stone" (3 kwietnia 1992), Axl oświadczył: "W tym nowym zespole i z tymi nowymi ludźmi po raz pierwszy poczułem się jak w domu. Kiedyś było nas pięciu przeciw całemu światu. Teraz wpuściliśmy do zespołu trochę zewnętrznego świata. Pierwszego wieczoru, gdy graliśmy jako nowy zespół, siedziałem przy fortepianie podczas wykonywania November Rain, przyglądałem się temu, co dzieje się wokoło, i naprawdę cieszyłem się, że jestem częścią tego wszystkiego".

*******************

Ten błogostan miał jednak tylko chwilowy charakter. Regularny czytelnik "Rolling Stone" bez trudu obliczy, iż wywiad z Axlem został przeprowadzony w pierwszej połowie stycznia. Wtedy rzeczywiście przyszłość Guns N' Roses wydawała się rysować w różowych kolorach. Grudniowe koncerty, których kulminacją były trzy wspaniałe występy w nowojorskim Madison Square Garden, przebiegały bezkolizyjnie. Atmosfera w zespole była wspaniała. Axl był tak łaskawy dla dziennikarza, iż zdradził mu nawet najbardziej intymne sekrety ze swojego życia, które poznał dzięki regresywnej terapii, jakiej się poddał, by wyegzorcyzmować z siebie demony przeszłości. Podróż wstecz, aż do niechętnego mu łona matki, ujawniła, że w wieku dwóch lat został porwany przez swojego biologicznego ojca i zgwałcony: "Pamiętam igłę. Pamiętam zastrzyk. I pamiętam, iż zostałem seksualnie wykorzystany przez tego człowieka". Z kolei ojczym tyranizował go i utrzymywał kazirodcze stosunki z jego przyrodnią siostrą... W adnotacji autora wywiadu czytamy, że matka i ojczym Axla odmówili komentarzy na temat tych wynurzeń.

''Rozdział XII

Październik 1992
No More Patience ?

Można uznać, że Izzy Stradlin to ten, któremu się udało, ten który przetrwał przygodę z Guns N'Roses i wyszedł z niej bez obrażeń. Obecnie Izzy pracuje nad własnym albumem. Będąc w Kopenhadze udzielił wywiadu, by po roku milczenia opowiedzieć o swoim nowym życiu i perspektywach na przyszłość!

W listopadzie zeszłego roku wszystkie faxy i telefony w biurach wszystkich muzycznych gazet na całym świecie rozdzwoniły się na jeden temat. Wszyscy pytali: Dlaczego? Dlaczego najbardziej popularny zespół naszej dekady stracił swego gitarzystę i naraził się na cięte uwagi. Gitarzysta rytmiczny Izzy Stradlin opuścił Guns'N'Roses. O ile o zespole mówiło się ostatnio cały czas, to jednak pytanie co stało się z młodym Izzym, pozostało bez odpowiedzi!

Odpowiedź nadeszła z jego wytwórni płytowej MCA Geffen/, z której zadzwoniono, by poinformować nas, że Izzy jest w Kopenhadze i że właśnie kończy pracę nad EP 'Pressure Drop' oraz nad LP "Ju Ju Hounds', który ma się ukazać w połowie listopada. Poinformowano nas także, że Izzy pracuje z basistą nazwiskiem Jimmy Ashhurst ex-Broken Hornes . Gitarzystą Rickiem Richardsem ex-Georgia Satellites i perkusistą o nazwisku Charlie Ouintana (ostatnio grał z Bobem Dylanem). Bez wątpienia jest to ciekawa zgraja muzyków, ale z jej składu nie wynika, w którą stronę ruszył obecnie dawny gitarzysta Guns'N'Roses. Dowiedziałem się tego wszystkiego, gdy dobrze wypoczęty i zdrowo wyglądający Stradlin pojawił się w ogródku hotelu w Kopenhadze w towarzystwie managera Alana Nivena, który dawniej zajmował się akcjami Guns'N'Roses. Izzy siada przy stole i zapala papierosa i wydaje z siebie ciche "Cześć". Podejrzenia spowodowane jego warkoczykami w stylu dread zostają natychmiast potwierdzone - Izzy bawi się teraz w reggae. Tytułowy utwór z nowego EP 'Pressure Drop' to hardrockowa wersja starego numeru reggae, a numer Can't Hear 'Em będący kompozycją Stradlina i Ashhursta może być uznany za typowe reggae.To jest hołd muzyce, której Izzy słucha cały czas od roku.

IZZY: "Nazwałbym moją muzykę zwykłym rock'n'rollem z paroma numerami w stylu reggae. Uwielbiam reggae. Przez ostatni rok, dzień w dzień, słuchałem tylko tej muzyki. Sam nie wiem dlaczego. Zmęczyłem się innymi rodzajami muzyki, których słuchałem. Lubiłem reggae od dawna i ta muzyka zaczęła mnie wciągać coraz bardziej. Sam sposób jej grania jest bardzo interesujący. No i ten klimat, tu się czuje prawdziwy relaks i wyluzowanie, ale jednocześnie rytm jest strasznie solidny. Tu liczy się ten klimat i chyba to właśnie mnie tak bardzo wciąga. Jeśli nie miałbym czego słuchać, to zawsze mogę włączyć jakiś numer reggae i będzie mi się to podobało."

Jednak w muzyce lzzy'ego nadal słychać podstawowy rock'n'roll o czym przekonałem się podczas specjalnej sesji w hotelu. W sumie jest to muzyka pozbawiona ozdobników, nie ma w niej nic extra. Sama produkcja utworów jest bardzo surowa i daje muzyce dużo polotu. Zdaniem Stradlina nowy album będzie w podobnym klimacie co ten EP, który ukaże się tylko w Europie. Album będzie trochę bardziej zróżnicowany muzycznie z paroma numerami akustycznymi i jednym kawałkiem nagranym wspólnie z Ronnie Woodem z The Rolling Stones. Na dźwięk tego nazwiska w oczach lzzy'ego pojawia się iskierka:
IZZY: "Jeśli chcesz mogę ci puścić numer, który zmiksowaliśmy wczoraj. To jest stary kawałek Ronniego zatytułowany Take A Look At The Guy. To dobrze brzmi. Większość tej płyty to typowy rock'n'roll. Zawsze uwielbiałem taką muzykę, dla mnie to ma sens."

W tej sytuacji jest mi o wiele łatwiej zadać pytanie, które miałam na końcu języka, ale trochę się obawiałam - dlaczego Izzy odszedł z Guns'N'Roses? Izzy patrzy przez okno, robi pauzę i zaczyna mówić.
IZZY: "Czułem, że nie mogłem... mój wkład... No więc czułem, że coś jest nie tak i nie może tak dłużej być. Wydawało mi się, że to była jedyna rzecz, którą mogłem zrobić... Poczułem, że mogę tylko odejść. Nie wiem co oni teraz robią, chyba są na trasie, prawda? Nie rozmawialiśmy ze sobą od jakiegoś czasu. Jednak gdziekolwiek bym nie był, to oni są zawsze gdzieś obok. Nawet tu na ulicy wisi ich plakat..."

A jak się poczułeś, kiedy podjąłeś tę decyzję i odszedłeś?
IZZY: "Czułem, że był to jedyny kurs jaki mogę obrać. Zaraz potem udałem się na wycieczkę po Ameryce, podczas której miałem wiele wspaniałych przeżyć. Miałem co robić z czasem i to mi bardzo pomogło. Gdybym usiadł i zaczął myśleć, to chyba bym wszystko spieprzył. Wówczas w ogóle nie zajmowałem się muzyką. Przez miesiąc nie wziąłem gitary do ręki. Chyba przez 6 czy 8 tygodni zajmowałem się czymś zupełnie innym. Dopiero potem, zacząłem pracę nad nowymi kawałkami."

Kiedy postanowiłeś założyć własny zespół?
IZZY: "Zacząłem pisać w grudniu i w styczniu skontaktowałem się z moim przyjacielem Jimmym Ashhurstem. Wtedy założyliśmy razem zespół i zaczęliśmy próby. Próbowaliśmy przez 6 tygodni, a potem tydzień byliśmy w studio. W takim stylu pracowaliśmy do końca kwietnia. Kiedy w Los Angeles zaczęły się rozruchy, pojechaliśmy do Chicago, żeby tam dokonać paru nagrań."

Jakiś czas temu mówiło się o tym, że miałeś zamiar założyć zespół z dawnymi muzykami grupy Burning Tree...
IZZY: "Ostatni utwór na EP zatytułowany Can't Hear 'Em został nagrany z perkusistą z Burning Tree. Dokonaliśmy wspólnie tego nagrania. Wygląda na to, że ktoś coś przekręcił w Hollywood, no wiesz jakie jest Hollywood!"

Jak dotychczas to co robisz jest firmowane Twoim nazwiskiem. Czy ten zespół to jednorazowo dobrani muzycy czy prawdziwa kapela?
IZZY: "To prawdziwy zespół, choć nadal nie mamy nazwy. Staramy się coś wymyśleć i mamy już pewne pomysły, ale nikt nie jest zdecydowany na konkretną nazwę."

Początkowo miałam wrażenie, że tytuł Twojej płyty 'Ju Ju Hounds' jest także nazwą zespołu:
IZZY: "Właśnie się nad tym zastanawiamy. Nie chciałem tego powiedzieć, bo sam nie jestem tego pewien. "Ju Ju Hounds" w sumie nic nie znaczy. To tak jakoś wyszło. Bawiłem się w studio i gdy zagraliśmy ten fragment od tyłu, to brzmiało to tak jakbym to śpiewał "Ju Ju Hounds". "

To musi być dla Ciebie zupełnie nowa sytuacja, gdy jesteś obecnie wokalistą i frontmanem, bo w Guns'N'Roses trzymałeś się z tyłu.
IZZY: "Dla mnie jest to... Nie chciałem dołączyć do kolejnego zespołu, no wiesz. Poza tym nie chciałem szukać jakiegoś wokalisty, bo grałem z Axlem i on jest największym rockowym wokalistą na świecie. Czy myślisz, że mogę znaleźć kogoś, kto będzie od niego lepszy?"

Decydując się na Eddiego Ashhwortha, wybrałeś mało znanego producenta.
IZZY: "Eddie to wspaniały facet. Poznałem go przez Alana Nivena i w ciągu ostatniego pół roku staliśmy się przyjaciółmi. Eddie gra także na mandolinie i słychać go w dwóch lub trzech utworach. On pracował sporo z alternatywnymi zespołami, jak również w Japonii. Masz jednak rację, on nie jest znanym nazwiskiem w świecie hard rocka."

Kiedy zaprezentujesz swój nowy materiał publicznie na koncercie? ?
IZZY: "Myślę, że zbieramy się 30 września, żeby zacząć trasę. Zaczniemy w Europie, bo nasz EP nie będzie wydany w Stanach. Myślę, że zagramy 5 koncertów. Bardzo na nie czekam."

Jakie to będą sale, jakiego rozmiaru?
IZZY: "Wystąpimy w klubach. Myślę, że z przyjemnością wrócę do takiej atmosfery, w której jest się blisko ludzi".

Po twoich doświadczeniach z Guns'N'Roses czy jest teraz coś takiego, czego będziesz starał się uniknąć wraz ze swoim nowym zespołem?
IZZY: "Taaak, narkotyków ha, ha. ha! Odpukać. Tak przyczyną moich większych problemów w życiu były narkotyki i alkohol. Teraz jednak od dwóch i pół lat jestem czysty."

Czy trudno było rzucić narkotyki?
IZZY: "Była taka sytuacja, że skończyliśmy trasę i wróciliśmy do siebie już jako gwiazdy. Byłem w moim mieszkaniu i jakoś nic mi nie wychodziło. Poczułem wtedy, że muszę spieprzać i wrócić do Indiany. Nie mogę powiedzieć że to było łatwe. To był długi proces, ciągnący się z dnia na dzień."

Teraz z perspektywy czasu, co sądzisz o narkotycznym image Guns N'Roses?
IZZY: "Myślę, że narkotyki były i zawsze będą związane z muzyką. Naprawdę sam nie wiem, co o tym myśleć. Wiem, że osobiście one mi nie służą."

Trudno sobie wyobrazić co sobie zaplanowałeś na resztę swojego życia. Masz już przecież masę pieniędzy, rozgłos i sławę. O czym teraz marzysz?
IZZY: "O tym, by nagrać dobrą płytę i ruszyć na trasę. Chcę pisać i podróżować, na tym mi zależy. Aha i chciałbym też znaleźć jakieś miejsce dla siebie, gdzie mógłbym mieszkać pomiędzy trasami. Może w Stanach, a może w Europie, bo podoba mi się i tu i tu."

Dokładnie trzy lata temu udzieliłeś wywiadu dla Metal Hammera z którego wynikało, że wszystko dookoła cię wkurwia. Wygląda na to, że zupełnie się zmieniłeś. Izzy przewraca oczami i mówi ze śmiechem:
IZZY: "O tak, wtedy byłem zupełnie popieprzony, gadałem bez sensu. Wtedy byłem sfrustrowany i wszystko mi się mieszało. Zupełnie nie panowałem nad tym co robię. Piłem od samego rana! Patrząc na to teraz myślę, że jestem szczęściarzem, bo trochę zmądrzałem."

Komentarze

Brak komentarzy
Aby dodać komentarz musisz się zalogować