SLASH ciągle jest zapraszany (teraz piszę ogólnie nie tylko o roku 1990) przez innych artystów aby nagrał z nimi kawałek lub dwa na ich płytę, lub coś zremiksował. Ale Slash nie przyjmuje każdego jednego zaproszenia. Jest bardzo wielu artystów, którym odmówił - m.in Puff Daddy. Bierze się to stąd, że Slash całe życie wyznaje jedną zasadę: "gra taką muzykę jakiej sam chciałby słuchać i gra taką muzykę jaką chciałby grać." Co więcej pracuje tylko z tymi artystami, których muzykę lubi. SLASH only works with artists whose music he likes, and who better to get a recommendation from than SLASH.
Jak w poście wyżej wspomniałam, Slash w roku 1990 'udzielał' się na płytach wielu różnych wykonawców (w większości byli to jego przyjaciele). Jednym z nich był Michael Jackson. Ale gdy współpracę z nim rozpoczynał, nie znali się jeszcze osobiście, co więcej nigdy nawet ze sobą nie rozmawiali, nie wspominając już o jakiejś przyjaźni. Zaprzyjaźnili się dopiero w 1991 r. Michael i Slash to jakże dwaj różne a jednocześnie bardzo podobne do siebie ludki. Slash miał wówczas 25 lat, a Michael 32. Pomijając ich wspólną miłość do zwierzątek, łączy ich jeszcze wiele innych cech. Oni po prostu wcześniej czy później musieli się spotkać i ze sobą zaprzyjaźnić. Ich znajomość i dobre relacje są dla mnie bardzo ważne i znaczące, ponieważ....jak chyba każdy już na tym forum wie Slash i Michael to moje dwie równorzędne największe (muzyczne) miłości na tym świecie Każdego z nich kocham tak samo bardzo...chociaż każdego z nich inaczej. To tyle mojej prywaty, bo jak ja się wczuje w rolę "gawędziarki" i jak się na ten temat rozgadam to mnie zastanie koniec świata.
************************
Jak wszystkim fanom Michaela wiadomo Slash wziął udział w nagraniu dwóch piosenek na "Dangerous": były to Black or White i Give In To Me. Żeby było chronologicznie to zacznę od pierwszej.
Historię powstawania tej piosenki znacie? Podejrzewam, że znacie więc w dwóch słowach przypomnę tylko, że pierwotna forma "Black or White" była początkowo nagrana na album Bad, ale ostatecznie to nagranie zostało odrzucone i na "Bad" się nie znalazło. To pierwsza sprawa. Druga, równie ważna to taka, że "Intro", które rozpoczyna piosenkę również było 'odpadkiem' z płyty "Bad". Poza tym, było pierwszą muzyczną rzeczą, jaka powstała w nowym domu Michaela - Neverland. ("That piece of music, the beginning part that Slash plays on, was first recorded at Michael's house,"). Ów intro odrzucone przy nagraniu "Bad" trafiło do szuflady i siedziało sobie w tej przysłowiowej szufladzie aż do sierpnia 1989 roku. Wówczas Michael zaczął poważnie myśleć nad nagraniem "Black or White" na swój nowy album. I przypomniał sobie wtedy o pewnym kawałku, który powstał przy okazji BAD. Skontaktował się wtedy z Billem Bottrelem (współautorem "Black Or White" i producentem) i opowiedział mu, że chce użyć tego kawałka jako "Intro" do "Black or White". Powiedział przy tym, że chciałby aby nagrał to niejaki Slash z Guns N' Roses. Jednak ściągnięcie Slasha do studia nie było początkowo takie łatwe i zajęło to Bettrelowi dużo czasu. Bettrel wspomina:"It took a long time before we got Slash on it.". Rolą Bettrela było więc doprowadzenie do współpracy Michaela ze Slashem. (Bottrell paved the way for Jackson and Slash to work together). W końcu po kilku miesiącach udało się. Ale nie obyło się bez małych zgrzytów. Zawinił...Michael. Bottrel umówił Slasha i Michaela w studiu nagraniowym do spotkania miało dojść na początku 1990 roku. Jednak nie doszło, bo... Michael ( z niewiadomych przyczyn nie raczył zjawić się w studiu). Slash się trochę wściekł. Jak Bottrel opowiadał Slash był rozczarowany i sfrustrowany tym, że Michael nie pojawił się (Jackson wasn't even there for the session when Slash recorded that bit. He was disappointed, He was frustrated that Michael wasn't there."). Ale mimo tego, że MJ sprawę nagrywania jakby nie było SWOJEJ piosenki sobie olał, Slash nie wyszedł ze studia , a mógł. Jednak zachował się fair i skoro obiecał, że podejmie się nagrania, to podiął się. Nagrał gitarę do "Intra", która ostatecznie można usłyszeć nie tylko w pierwszej minucie utworu, ale w całej piosence. Tych kilka charakterystycznych riffów rozpoczynających się tak w 60 sekundzie piosenki i powtarzających się kilkakrotnie przez cały utwór to oczywiście gitarka Slasha. Swoją drogą, to moje ulubione momenty "Black or White". Słychać w nich tę zaciętość i jakiegoś rodzaju agresywność Slasha. Można sobie wtedy wyobrażać jak to zdenerwowany (na Michaela za jego nieobecność) Slash, siedzi w studiu i szarpie struny gitary. Jakkolwiek... to co tego dnia Slash zagrał to słyszymy dziś na płycie. Michaelowi musiało spodobać się, bo nie poprosił go o żadne poprawki. Jak nagrał tak zostało. Kolejne rozczarowanie ze strony Michaela to takie, że mimo iż dźwięki nagrane do "Intra" zostały wykorzystane w całej piosence, to oficjalnie w książeczce Slash wymieniony jest tylko jako autor "INTRA". Slashowi, to jednak nie przeszkadza, bo jego takie sprawy jak wymienianie jego nazwiska w książeczkach dołączanych do płyt itp. miejscach w ogóle nie obchodzą. Liczy się tylko muzyka.
Po tym nieszczęsnym nagraniu do "Black Or White" wydawać by się mogło, że się więcej nie spotkają, ale... półtora roku później (połowa 1991) Slash odebrał telefon. Jak wspominał w "Guitar World" w słuchawce usłyszał "Hi, Slash. It's Michael Jackson here". Michael powiedział mu, że ma, cytuję: "a power ballad, 'Give In to Me'" i że chce aby Slash nagrał do tego swoją solówkę. Slash na to, że chce zobaczyć co to za piosenka, więc Michael wysłał mu taśmę z tą piosenką, na której poza słabym 'zarysem' muzycznym nie było nagranych żadnych instrumentów, gitar też nie. (Slash: "He sent me a tape of the song that had no guitars other than some slow picking"). Slash po przesłuchaniu oddzwonił do MJ'a i opowiedział mu przez telefon, jakie ma pomysły związane z tą piosenką i jak chciałby aby ona brzmiała. Nie umówili się jednak na konkretne nagrania. Niedługo później Slash wyjechał do Afryki i będąc w Afryce dostał telefon, w którym poinformowano go, że Michael chce nagrywać piosenkę. Slash jednak będąc w Afryce nie miał jak zjawić się w studiu i nagrać swojej solówki. Jak wspominał plany co do nagrania tej piosenki między nim a MJ nie były dopracowane. Ekipa Michaela powiedziała wtedy MJ by nagrali tę piosenkę bez Slasha, ale Michael mocno się sprzeciwił i zarządził, że rozpoczną nagrywać piosenkę dopiero wtedy jak Slash wróci z Afryki. Po czym Michael zadzwonił do Slasha przedstawił mu jak sprawa się ma, wtedy Slash jeszcze tego samego dnia (I got off the plane and drove to the studio) wsiadł w samolot i przyjechał do studia. Slash:"Zasadniczo odszedłem od wcześniejszych ustaleń, wziąłem gitarę i zacząłem grać - to było to! Wszystko co wtedy powstało, było naprawdę spontaniczne, nie ustalane wcześniej. Michael chciał tylko, aby było to coś w moim stylu, w stylu Guns N' Roses. Powiedział mi, że do nagrania tej piosenki chce tylko mnie. Nie wywierał żadnych nacisków, jak moja gitara ma brzmieć, grałem jak chciałem. Był naprawdę zadowolony ze mnie. Nie wywodzę się z heavy-metalowej szkoły gitarowego grania. Wszystkie rzeczy, które robię pochodzą z tego samego miejsca, z którego pochodzi Michael Jackson (Slash ma tu na myśli afrykańskie korzenie i afrykańskie poczucie rytmu). Mimo, że muzycznie poszliśmy w bardzo oddzielnych kierunkach czy w inne strony, ale kiedy ten mur upada, okazuje się, że nasza muzyka pochodzi z tego samego źródła* [ moja mała cenzura, co do wyrazu 'źródło', ponieważ Slash wyraził się w oryginale "...it all comes from the same shit*." ]. Tak mówił Slash w "WG" zaraz po nagraniu "Give In To Me" w 1991 r. Co z "Give In To Me" powstało? Jak to określono "one of the best Slash solos".
Aby dodać komentarz musisz się zalogować
Slash i Michael Jackson
Jak w poście wyżej wspomniałam, Slash w roku 1990 'udzielał' się na płytach wielu różnych wykonawców (w większości byli to jego przyjaciele). Jednym z nich był Michael Jackson. Ale gdy współpracę z nim rozpoczynał, nie znali się jeszcze osobiście, co więcej nigdy nawet ze sobą nie rozmawiali, nie wspominając już o jakiejś przyjaźni. Zaprzyjaźnili się dopiero w 1991 r. Michael i Slash to jakże dwaj różne a jednocześnie bardzo podobne do siebie ludki. Slash miał wówczas 25 lat, a Michael 32. Pomijając ich wspólną miłość do zwierzątek, łączy ich jeszcze wiele innych cech. Oni po prostu wcześniej czy później musieli się spotkać i ze sobą zaprzyjaźnić. Ich znajomość i dobre relacje są dla mnie bardzo ważne i znaczące, ponieważ....jak chyba każdy już na tym forum wie Slash i Michael to moje dwie równorzędne największe (muzyczne) miłości na tym świecie Każdego z nich kocham tak samo bardzo...chociaż każdego z nich inaczej. To tyle mojej prywaty, bo jak ja się wczuje w rolę "gawędziarki" i jak się na ten temat rozgadam to mnie zastanie koniec świata.
************************
Jak wszystkim fanom Michaela wiadomo Slash wziął udział w nagraniu dwóch piosenek na "Dangerous": były to Black or White i Give In To Me. Żeby było chronologicznie to zacznę od pierwszej.
Historię powstawania tej piosenki znacie? Podejrzewam, że znacie więc w dwóch słowach przypomnę tylko, że pierwotna forma "Black or White" była początkowo nagrana na album Bad, ale ostatecznie to nagranie zostało odrzucone i na "Bad" się nie znalazło. To pierwsza sprawa. Druga, równie ważna to taka, że "Intro", które rozpoczyna piosenkę również było 'odpadkiem' z płyty "Bad". Poza tym, było pierwszą muzyczną rzeczą, jaka powstała w nowym domu Michaela - Neverland. ("That piece of music, the beginning part that Slash plays on, was first recorded at Michael's house,"). Ów intro odrzucone przy nagraniu "Bad" trafiło do szuflady i siedziało sobie w tej przysłowiowej szufladzie aż do sierpnia 1989 roku. Wówczas Michael zaczął poważnie myśleć nad nagraniem "Black or White" na swój nowy album. I przypomniał sobie wtedy o pewnym kawałku, który powstał przy okazji BAD. Skontaktował się wtedy z Billem Bottrelem (współautorem "Black Or White" i producentem) i opowiedział mu, że chce użyć tego kawałka jako "Intro" do "Black or White". Powiedział przy tym, że chciałby aby nagrał to niejaki Slash z Guns N' Roses. Jednak ściągnięcie Slasha do studia nie było początkowo takie łatwe i zajęło to Bettrelowi dużo czasu. Bettrel wspomina:"It took a long time before we got Slash on it.". Rolą Bettrela było więc doprowadzenie do współpracy Michaela ze Slashem. (Bottrell paved the way for Jackson and Slash to work together). W końcu po kilku miesiącach udało się. Ale nie obyło się bez małych zgrzytów. Zawinił...Michael. Bottrel umówił Slasha i Michaela w studiu nagraniowym do spotkania miało dojść na początku 1990 roku. Jednak nie doszło, bo... Michael ( z niewiadomych przyczyn nie raczył zjawić się w studiu). Slash się trochę wściekł. Jak Bottrel opowiadał Slash był rozczarowany i sfrustrowany tym, że Michael nie pojawił się (Jackson wasn't even there for the session when Slash recorded that bit. He was disappointed, He was frustrated that Michael wasn't there."). Ale mimo tego, że MJ sprawę nagrywania jakby nie było SWOJEJ piosenki sobie olał, Slash nie wyszedł ze studia , a mógł. Jednak zachował się fair i skoro obiecał, że podejmie się nagrania, to podiął się. Nagrał gitarę do "Intra", która ostatecznie można usłyszeć nie tylko w pierwszej minucie utworu, ale w całej piosence. Tych kilka charakterystycznych riffów rozpoczynających się tak w 60 sekundzie piosenki i powtarzających się kilkakrotnie przez cały utwór to oczywiście gitarka Slasha. Swoją drogą, to moje ulubione momenty "Black or White". Słychać w nich tę zaciętość i jakiegoś rodzaju agresywność Slasha. Można sobie wtedy wyobrażać jak to zdenerwowany (na Michaela za jego nieobecność) Slash, siedzi w studiu i szarpie struny gitary. Jakkolwiek... to co tego dnia Slash zagrał to słyszymy dziś na płycie. Michaelowi musiało spodobać się, bo nie poprosił go o żadne poprawki. Jak nagrał tak zostało. Kolejne rozczarowanie ze strony Michaela to takie, że mimo iż dźwięki nagrane do "Intra" zostały wykorzystane w całej piosence, to oficjalnie w książeczce Slash wymieniony jest tylko jako autor "INTRA". Slashowi, to jednak nie przeszkadza, bo jego takie sprawy jak wymienianie jego nazwiska w książeczkach dołączanych do płyt itp. miejscach w ogóle nie obchodzą. Liczy się tylko muzyka.
Po tym nieszczęsnym nagraniu do "Black Or White" wydawać by się mogło, że się więcej nie spotkają, ale... półtora roku później (połowa 1991) Slash odebrał telefon. Jak wspominał w "Guitar World" w słuchawce usłyszał "Hi, Slash. It's Michael Jackson here". Michael powiedział mu, że ma, cytuję: "a power ballad, 'Give In to Me'" i że chce aby Slash nagrał do tego swoją solówkę. Slash na to, że chce zobaczyć co to za piosenka, więc Michael wysłał mu taśmę z tą piosenką, na której poza słabym 'zarysem' muzycznym nie było nagranych żadnych instrumentów, gitar też nie. (Slash: "He sent me a tape of the song that had no guitars other than some slow picking"). Slash po przesłuchaniu oddzwonił do MJ'a i opowiedział mu przez telefon, jakie ma pomysły związane z tą piosenką i jak chciałby aby ona brzmiała. Nie umówili się jednak na konkretne nagrania. Niedługo później Slash wyjechał do Afryki i będąc w Afryce dostał telefon, w którym poinformowano go, że Michael chce nagrywać piosenkę. Slash jednak będąc w Afryce nie miał jak zjawić się w studiu i nagrać swojej solówki. Jak wspominał plany co do nagrania tej piosenki między nim a MJ nie były dopracowane. Ekipa Michaela powiedziała wtedy MJ by nagrali tę piosenkę bez Slasha, ale Michael mocno się sprzeciwił i zarządził, że rozpoczną nagrywać piosenkę dopiero wtedy jak Slash wróci z Afryki. Po czym Michael zadzwonił do Slasha przedstawił mu jak sprawa się ma, wtedy Slash jeszcze tego samego dnia (I got off the plane and drove to the studio) wsiadł w samolot i przyjechał do studia. Slash:"Zasadniczo odszedłem od wcześniejszych ustaleń, wziąłem gitarę i zacząłem grać - to było to! Wszystko co wtedy powstało, było naprawdę spontaniczne, nie ustalane wcześniej. Michael chciał tylko, aby było to coś w moim stylu, w stylu Guns N' Roses. Powiedział mi, że do nagrania tej piosenki chce tylko mnie. Nie wywierał żadnych nacisków, jak moja gitara ma brzmieć, grałem jak chciałem. Był naprawdę zadowolony ze mnie. Nie wywodzę się z heavy-metalowej szkoły gitarowego grania. Wszystkie rzeczy, które robię pochodzą z tego samego miejsca, z którego pochodzi Michael Jackson (Slash ma tu na myśli afrykańskie korzenie i afrykańskie poczucie rytmu). Mimo, że muzycznie poszliśmy w bardzo oddzielnych kierunkach czy w inne strony, ale kiedy ten mur upada, okazuje się, że nasza muzyka pochodzi z tego samego źródła* [ moja mała cenzura, co do wyrazu 'źródło', ponieważ Slash wyraził się w oryginale "...it all comes from the same shit*." ]. Tak mówił Slash w "WG" zaraz po nagraniu "Give In To Me" w 1991 r. Co z "Give In To Me" powstało? Jak to określono "one of the best Slash solos".
Komentarze
Brak komentarzyAby dodać komentarz musisz się zalogować
Gorące komentarze
Jak dobrze że jedna z największych zagadek w historii GNR została prawdopodobnie rozwiązana. To jeszcze tylko zostaje: Where's Izzy?
2
Hmm, właśnie Podsiadło ogłosił festiwal w Warszawie 11-12 lipca. Więc nie sądzę aby Gunsi mieli grać w tym czasie w Warszawie. Chyba, że się mylę, ale dwa takie wydarzenia mogą sparaliżo...
2
Trochę szkoda, że u nas nie będzie Sex Pistols.
2
Ekipa
Administratorzy
krelke
Witek
Marketing
mafioso
Moderatorzy
Canis_Luna
gloomy
Śpiochu
Newsmani
Clarise
cravenciak
klaudia28
Lapny
mikus666
Zqyx