Mały wyimek z monotonnego życia Axla Rose’a (
Jest rok 2001, Guns N’ Roses przygotowują się do pierwszych koncertów od ośmiu lat, a Axl Rose prosi o herbatę.)
Pierwszego dnia 2001 roku Guns N’ Roses zagrali w House of Blues w Las Vegas. Dwa tygodnie później zaprezentowali się na Rock in Rio III w Brazylii. Jednym z członków ich ekipy był podówczas Joel Miller, roadie Stone Temple Pilots, Poison i Cranberries. Joel opisał wspomnienia z tamtych lat w książce pt. „Memoir Of A Roadie” (której podtytuł brzmi: „Axl powiedział, że parzę znakomitą herbatę, Scott Weiland lubi The Carpenters, a Ozzy pija różowe wino”).
Książka jest już dostępna na Amazonie, a w sieci można przeczytać wyimki. Poniżej tłumaczenie jednego z nich. „27 [grudnia] wszyscy znowu byli w sali prób i przysiadali fałdów, żeby osiągnąć cel. Mieliśmy się przygotować na noworoczny koncert w Las Vegas.
Nerwy były napięte jak postronki – i to dotyczyło również chłopaków z zespołu.
Atmosfera różniła się od tej, do jakiej przywykłem, pracując dla Stone Temple Pilots.
Tamtej nocy po raz pierwszy usłyszałem „Skilworms” i „Madagascar”. Ta druga piosenka zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
Nie miałem pojęcia, że Axl potrafi grać na gitarze. Tymczasem on wziął instrument i pokazał chłopakom, co mają robić podczas tego kawałka.
Byłem pod wrażeniem. Uświadomiwszy sobie własną niewiedzę, powiedziałem w duchu: „Przecież to oczywiste, że potrafi grać!”. Tak czy owak, niewielu jest takich, którzy widzieli w sali prób Axla z gitarą.
Guns N’ Roses byli jednym z tych zespołów, które dysponowały olbrzymią ekipą.
Cesar próbował jakoś ograniczyć wydatki i zrobić cięcia. Był na przykład gość, który poleciał z nami do Rio wyłącznie po to, żeby parzyć Axlowi herbatę. Na tym polegało jego jedyne zadanie. Niemniej, tamtego wieczoru z jakiegoś powodu nie mógł się z niego wywiązać i to mnie poruczono ten obowiązek. Nie narzekałem; przyszło mi do głowy, że może dzięki temu lepiej poznam Axla i nie stracę pracy.
Tamtego wieczoru odbyłem z nim pierwszą rozmowę.
„Cholera, parzysz znakomitą herbatę”, powiedział.
„Dzięki, bracie”, odparłem.
Zapytałem, czy reflektuje na dokładkę, ale zaprzeczył.
Oto jak przebiegła nasza rozmowa. Dla mnie okazała się tak znacząca, że postanowiłem wspomnieć o niej w tytule mojej książki.
W kolejnych dniach byłem właściwie jedynym przedstawicielem ekipy w studiu. Przebywałem w nim po dwadzieścia godzin na dobę. Sypiałem na kanapie. Wszyscy inni spędzali bożonarodzeniowy czas z rodzinami i jeśli trzeba było coś zrobić, wzywano mnie.
Któregoś z tych dni, kiedy panował niczym niezmącony spokój, nieoczekiwanie zjawił się Axl. Towarzyszyli mu jego asystentka, jej syn i, jak mi się zdaje, ich ogrodnik.
Akurat byłem na górze z Bucketheadem. Wybrałem kilka mrocznych piosenek, bo chciałem się przekonać, jak Bucket sobie z nimi poradzi. Do tamtej pory nie miałem okazji poznać go bliżej.
Kiedy wszedł Axl, pędem zbiegłem po schodach, na wypadek gdyby czegoś potrzebował. Buckethead został na piętrze.
„Cześć, stary. Jak leci?”, zagadnął Axl.
„W porządku. Potrzebujesz czegoś?”, zapytałem.
„Nie, jest ok”, odpowiedział.
Kolejna znacząca rozmowa. Nasze relacje zacieśniały się szybko! Pogawędka na temat herbaty odbyła się ledwie kilka dni wcześniej.
Axl zasiadł do fortepianu i zaczął grać „November Rain”.
Nie miałem pojęcia, dlaczego zdecydował się przyjść do studia – ani dlaczego postanowił zagrać akurat ten utwór – ale to było wspaniałe. Wpatrywałem się w niego z podziwem, delektując się chwilą.
Kiedy piosenka dobiegła końca, rozdzwonił się telefon. Odebrałem. Po drugiej stronie był Cesar.
„Hej. Chciałem sprawdzić, czy nadal tam jesteś. Idź do domu i prześpij się trochę. Właśnie do was lecę. Czeka nas dłuuga noc”.
„Axl jest tutaj”, powiedziałam półgłosem.
„Serio?! Co on tam robi?”, zapytał Cesar.
„Gra ‘November Rain’ dla swojego ogrodnika”, rzuciłem.
Źródło Źródło