Richard Fortus prosił wczoraj na Instagramie, aby fani przychodzący na amerykańskie koncerty Guns N’ Roses zwracali także uwagę na występującego w roli supportu Wolfganga Van Halena i jego „fantastyczny zespół”, którego „nie warto przegapić”.
Nie jest to pierwszy muzyk Guns N’ Roses, który wypowiada się o Wolfgangu pochlebnie.
Van Halen chwalił się niedawno, że jego twórczość zyskała uznanie Axla i Duffa.
W niedawnym wywiadzie dla „Ultimate Classic Rock” lider Mammoth WVH mówił o tym, jaka jest różnica pomiędzy graniem w klubach a na stadionach.
„Są pewne podobieństwa”, powiedział. „Na koncercie Gunsów presja opada. Grają na olbrzymich obiektach, wszędzie są kamery, człowiek widzi się z boku ekranu… Sęk w tym, że [w takich sytuacjach] musisz dawać z siebie wszystko, żeby zabawić ludzi, którzy w innych okolicznościach nie zwróciliby na ciebie uwagi. Nie twierdzę, że to problem, w końcu dokładnie na to się pisałem jako support”.
„Mam dostarczać rozrywki ludziom czekającym na Gunsów. I świetnie, naprawdę dobrze się przy tym bawię. Ale rola gwiazdy wieczoru to coś zupełnie innego”, dodał Van Halen. „Bardziej się wtedy denerwuję, bo każdy uważniej nam się przygląda. Ci, którzy przychodzą na takie koncerty, przychodzą na nie dla nas, jako nasi fani. Dlatego musimy być pewni, że dobrze się bawią”.
Źródło Źródło