Autor Wątek: Kerrang o Axl/DC: To, co miało być klęską, zmieniło się w sukces  (Przeczytany 940 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline naileajordan

  • Garden Of Eden
  • ********
  • Wiadomości: 3518
  • Płeć: Kobieta
  • "So never mind the darkness"
  • Respect: +3614



Magazyn Kerrang!, swego czasu wzięty na muszkę w sławnej „Get In The Ring”, uczcił pięćdziesiąte dziewiąte urodziny Axla, publikując pochlebny w tonie artykuł o jego – według wielu: z góry skazanej na porażkę – przygodzie z AC/DC. 


„Przed pięciu laty Axl Rose dołączył do AC/DC na historyczną trasę, fundując obu stronom terapię wstrząsową, której efekty widać do dziś…

Gdybyście swego czasu powiedzieli, że Axl Rose będzie tym, który bez większych zgrzytów zaserwuje zastrzyk energii pewnemu zespołowi w opałach, całe miasto zaśmiałoby się wam w twarz. A gdybyście jeszcze dodali, że to będzie nie jeden zespół, lecz dwa, śmiałoby się wam w twarz już nie tylko miasto, ale cała okolica.

Któż miałby zaprosić Axla?
I któż potrafiłby go przekonać?
Chyba jedynie jeszcze więksi giganci niż Guns N’ Roses. Którzy zresztą też mieli wówczas swoje problemy.

Trudno przypuszczać, żeby ktoś spodziewał się reunionu. Nawet jeśli na parę lat przed powrotem Slasha i Duffa McKagana ówczesny skład zaczął się kruszyć, to przecież tylko człowiek niespełna rozumu wysnuwałby na tej podstawie daleko idące wnioski. Owszem, widziano, że ten i ów odszedł, ale… nic więcej.
To, że faktycznie doszło do reunionu, że odbudowano spalone mosty, że Axl do tego dopuścił, było prawdziwą niespodzianką. Czy zresztą reunionowa trasa nie została nazwana Not In This Lifetime właśnie na cześć niegdysiejszego komentarza o… niemożności reunionu? Jakby tego było mało, pierwszy koncert-niespodzianka odbył się w Los Angeles, w Troubadourze, ni mniej, ni więcej tylko w Prima Aprilis. 
     
Kolejna niespodzianka: niedługo później Axl zjawił się na Coachelli punktualnie, wyraźnie mając w pamięci to, że jest przecież jednym z najlepszych frontmenów w dziejach. Wisienka na torcie: Angus Young dołączył do Gunsów, żeby wspólnie wykonać «Whole Lotta Rosie» i «Riff Raff».
A Axl nie tylko powrócił z Guns N’ Roses na scenę, ale też zajął w AC/DC miejsce Briana Johnsona, który miał wówczas problemy ze słuchem.     
Tak po prostu.

Nieprzewidywalny, niepokorny, niedający się utrzymać w ryzach, Axl na w sobie niebezpieczną energię. Czasem znajduje ona wyraz w takich wpadkach jak Reading 2010. Ale odpowiednio ukierunkowana, może zdziałać cuda.

Ten i ów mówił: to się nie uda. A jednak uczciwość nakazuje przyznać, że nie sposób byłoby znaleźć odpowiedniejszego kandydata na wakujące miejsce w AC/DC. Rose to zaje***sty frontman, z podobnym pazurem co Brian Johnson czy Bon Scott, a do tego za pan brat z pełnymi stadionami. Zdolny porwać tłum, tchnąć w niego nową energię… nawet jeśli po złamaniu stopy w Troubadourze był przykuty do tronu.   
   
«Niejedno słyszałem na jego temat, ale porozmawialiśmy sobie twarzą w twarz, a on okazał wiele szacunku i mnie, i pozostałym», wspominał później Angus Young. «Słuchał, co mieliśmy do powiedzenia. Powiedzieliśmy, że potrzebne są próby, żeby wszystko poszło gładko, a on zgodził się i podszedł do tego bardzo profesjonalnie. Zjawiał się wszędzie, gdzie graliśmy, punktualny i zawsze do dyspozycji». 

Plan wypalił. Zamiast rozczarować tych, którzy już nabyli bilety, AC/DC podarowali fanom coś nowego, coś, co było nieoczekiwane, ale błyskotliwe. Kiedy wszystko wydawało się walić – Brian Johnson odszedł, Malcolm Young wycofał się, Phil Rudd został aresztowany i skazany na osiem miesięcy aresztu domowego – trasa nie została przerwana, wprost przeciwnie: trwała dalej.

Z drugiej strony, koncerty z AC/DC przysłużyły się i Axlowi. Koncertowanie na stadionach w sytuacji, gdy to nie on był szefem, z zespołem, który był na szczycie, zanim on, Axl, zdobył sławę, mogło być dla niego dobrą lekcją. Rozgrzewką przed wielką trasą z własną kapelą. Przypomnieniem, jak to jest być częścią zespołu, zwłaszcza w sytuacji, gdzie nie ma miejsca na ekscesy.

«Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że go okiełznałem», miał później przyznać Angus. «Ale jedno jest pewne: zawsze mogliśmy na niego liczyć».

Tak czy inaczej, przygoda z AC/DC nauczyła nas o Axlu pewnej ważnej prawdy: drzemiąca w nim energia, jeżeli tylko odpowiednio ją ukierunkuje, może odbudowywać nawet bardziej skutecznie niż burzyć”.







Źródło


"Robiłem to w najlepszej wierze, jak mówił jeden gentleman, który uśmiercił swą żonę, gdyż była z nim nieszczęśliwa."

Offline Zqyx

  • Moderator
  • Madagascar
  • *****
  • Wiadomości: 34788
  • Płeć: Mężczyzna
  • "But nobody pulled the trigger. They just..."
  • Respect: +3470
    • Bumblefoot fans Poland - mój fanowski profil Rona
Odp: Kerrang o Axl/DC: To, co miało być klęską, zmieniło się w sukces
« Odpowiedź #1 dnia: Lutego 06, 2021, 11:16:42 am »
+1
Hm...nadeszła chwila, kiedy bardziej niż to, co mówią sami Gunsi interesuje mnie to, co ktoś o nich mówi. Może zmęczyło mnie już czekanie ;)
Podaruj mi 1,5% podatku :) Dziękuję!
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 569/W

"Hey, you caught me in a coma and I don't think I wanna
Ever come back to this world again"

Offline whatashame

  • Paradise City
  • *****
  • Wiadomości: 991
  • Respect: +267
Odp: Kerrang o Axl/DC: To, co miało być klęską, zmieniło się w sukces
« Odpowiedź #2 dnia: Lutego 14, 2021, 02:50:12 pm »
0
ouch
GNR fan since 1993
#REUNION - AMERICAN HYPOCRISY TOUR 16

KAŻDY news czytam, prawie żadnego newsa nie komentuje, KAŻDY news doceniam, za KAŻDY news dziękuje,

 

Duff o Axlu w AC/DC [duff] [axl] [ac/dc]

Zaczęty przez naileajordan

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 1545
Ostatnia wiadomość Maja 23, 2019, 08:33:38 pm
wysłana przez Canis_Luna