NighTrain Station Guns N' Roses

Po występie Guns N’ Roses na festiwalu w Glastonbury na łamach „The Telegraph” oraz „The Independent” ukazały się zjadliwe recenzje. Zespół odniósł się do nich na swoim profilu na Twitterze.

Wczorajszej nocy Gunsi zagrali w Glasgow. Szkocka prasa przychylnie oceniła występ, a na stronie „Scottish Daily” pojawiła się opinia będąca niejako odpowiedzią na angielskie krytyki.
Autor podkreślił wysoki poziom całego widowiska i – co ciekawe – położył nacisk na rolę Melissy Reese.   

„Kto czeka, ten w końcu doczeka się nagrody… a fani Guns N’ Roses na przestrzeni lat nabrali wprawy w czekaniu. Notoryczne spóźnienia Axla Rose’a obrosły legendą, ale trzy lata poślizgu to nawet u niego jest przesada. 

Pierwotnie odwołany z powodu pandemii COVID-10, koncert Guns N’ Roses w Glasgow miał odbyć się zeszłego lata, ale i wówczas – tym razem z powodu problemów ze zdrowiem – nie doszedł do skutku. Toteż Szkoci czekali na to, żeby zobaczyć GNR na żywo, od jedenastu lat, a to dosyć, żeby oczekiwania zdążyły wzrosnąć.

Sobotni występ na festiwalu w Glastonbury dodał kolejny rozdział do niewiarygodnej historii amerykańskich gwiazd hard rocka. Zgromadzony w Somerset tłum, w znacznej części hipisowski, sprawiał wrażenie z lekka zamroczonego, ale sam występ wystarczył, żeby zbudować tego, kto przywykł słuchać głosu Axla z niezachwycających jakością filmików. 

Guns N’ Roses to dzisiaj siedmioosobowy kolektyw, jednak nie ma zbyt wielu wątpliwości co do tego, że większość fanów przybyła do Glasgow, żeby zobaczyć wielką trójkę. Rose, Slash i Duff McKagan słusznie są lokowani w gronie najlepszych w swojej dziedzinie. I nawet jeśli wokalnie nie było tak, jak przed laty, to z technicznego punktu widzenia wszystko było na najwyższym poziomie.
Zresztą o wokal też nie było potrzeby się martwić, bo już od pierwszych wersów It’s So Easy stało się jasne, że Axl jest w dobrej formie.

Na wzmiankę zasługują też trzy nieoczywiste gwiazdy.

Pierwszą z nich jest Bellahouston Park. Mimo że było ulewnie, obiekt świetnie się spisał.

Po drugie, ten, kto stworzył niewiarygodne obrazy cyfrowe na ekranach za zespołem, zasługuje na słowa uznania. To, co wyświetlano, było niemal tak hipnotyzujące i elektryzujące jak sama muzyka.   

Trzecią gwiazdą jest Melissa Reese. Jakkolwiek jej oficjalną rolą jest granie na klawiszach, to Melissa odwala kawał świetnej roboty, wspierając wokal Axla w momentach, gdy zachodzi taka potrzeba. A robi to z wielką pewnością siebie. 

(…)

W sumie koncert trwał trzy godziny. Coś, na co czeka się trzy lata, nie powinno rozczarowywać – i wtorkowej nocy Gunsi z pewnością nie rozczarowali”.







Źródło

No robi mega robotę i cudownie się angazuje w zespół