Ron „Bumblefoot” Thal udzielił niedawno wywiadu Metal Casino, w ramach szwedzkiego festiwalu Helgeå.
Oto część tematów, które poruszył.
O tym, jak Joe Satriani zarekomendował go Guns N’ Roses: „Był rok 2004. Joe Satriani wysłał mi e-maila, w którym napisał: ‘Chcę cię tylko powiadomić, że zarekomendowałem cię Gunsom; gdyby ktoś się z tobą w tej sprawie skontaktował, wiedz, że to nie żart’. Kilka godzin później Chris Pitman napisał do mnie w żartobliwym tonie: ‘Pewien
hair band z lat osiemdziesiątych poszukuje gitarzysty’”.
O tym, czy lepiej jest grać solowo, czy w zespole. „Wystarczy, że to będzie prawdziwe, że między muzykami będą istniały prawdziwe relacje i każdy z nich doda coś od siebie. Nie podobają mi się sztuczne projekty, gdzie człowiek jest angażowany tylko dlatego, że tak jest wygodniej. To nie dla mnie. Chcę czegoś, co odpowiadałoby moim wyobrażeniom jako pięciolatka, kiedy słuchałem Kiss. Mówiłem sobie wówczas: ‘Właśnie to chcę robić’. Żadnych kompromisów. W moich zespołach panuje pełna zgoda; komponujemy razem, razem spędzamy czas, robimy wszystko to, co powinien robić prawdziwy zespół. Tak to wygląda w Sons of Apollo. Czegóż jeszcze mógłbym chcieć? Cudownie było grać solo. Produkowałem muzykę przez dwie dekady, od początku lat dziewięćdziesiątych. Nagrałem solo sporo albumów, na których robiłem właściwie wszystko – komponowałem, grałem na gitarze basowej, gitarze, śpiewałem, produkowałem, miksowałem… Tego właśnie pragnie muzyk – chce dać z siebie wszystko. Kiedy grasz w zespole, robisz jeszcze więcej – dajesz z siebie wszystko, ale też możesz liczyć na innych. Oni wnoszą coś, czego sam nie byłbyś w stanie zrobić. Tak… kiedy udaje ci się łączyć karierę solową z graniem w zespole, życie jest cudowne”.
O Sons of Apollo: „Określenie ‘supergrupa’ ma wiele konotacji. Przede wszystkim ludzie myślą, że to coś sztucznie spreparowanego. To nie jest prawdą; jesteśmy starymi przyjaciółmi i już muzykowaliśmy razem. Ja, Mike [Portnoy] i Billy [Sheehan] graliśmy ze sobą wielokrotnie; z Billym miałem nawet sposobność nagrywać. Ja i Mike byliśmy razem w trasie. Robiliśmy razem mnóstwo rzeczy. Znamy się na wylot. Krótko mówiąc, to prawdziwy zespół. Musieliśmy tylko zaczekać na właściwy moment. Nie musieliśmy sobie niczego udowadniać. Znamy się, łączy nas przyjaźń. Powiedzieliśmy sobie, że po prostu będziemy tworzyć muzykę, nie narzucając sobie niczego z góry”.
O planach na przyszłość: „W przyszłości będziemy pracować tak jak dotychczas. Będziemy rzucać pomysły, grać w studiu… i zobaczymy, co z tego wyniknie. Jasne, ktoś mógłby powiedzieć, że to improwizacja. Jednak w pewnych sprawach potrzebna jest spontaniczność. To, co jest spontaniczne, jest zarazem szczere”.
Źródło:
http://www.blabbermouth.net/news/guitarist-ron-bumblefoot-thal-on-sons-of-apollo-no-one-had-to-prove-a-damn-thing-to-each-other/