Doug Goldstein był niedawno gościem audycji „Appetite For Distortion”.
Poruszył tam między innymi sprawę Gilby’ego Clarke’a, który miał mieć do Axla pretensje o okoliczności, w jakich rozstał się z zespołem.
„Tak naprawdę Axl od początku wyrażał się jasno”, powiedział Goldstein. „Gilby miał odbyć z Gunsami trasę [Use Your Illusion], ale potem zespół miał poszukać innego rozwiązania i pójść w innym kierunku. Wszyscy o tym wiedzieli, tej decyzji nie można więc uznać za chwilowy kaprys Axla.
Slash powtarzał [Gilby’emu] ‘Spokojnie, zostaniesz z nami’, Axl był jednak konsekwentny: od początku stawiał sprawę jasno. Dlatego uważam, że to niesprawiedliwe, że obarcza się go winą. Co więcej, pozostali członkowie zespołu prawdopodobnie faktycznie chcieli, żeby Gilby został, ale w chwili jego odprawienia nie starczyło im odwagi, żeby się za nim ująć”.
https://gunsnroses.com.pl/forum/news-20/doug-goldstein-to-nie-fair-ze-obarcza-sie-axla-wina-za-odprawienie-gilbiego/ Clarke, który aktualnie promuje singiel „Tightwad”, odniósł się do wypowiedzi byłego menedżera Guns N’ Roses w rozmowie z Justinem Becknerem z
Ultimate Guitar.
„No cóż, pozwolę sobie na komentarz”, powiedział. „Axl jest tym, który wyrzucił mnie z zespołu, i ten fakt nie podlega dyskusji”.
„Wiele się na ten temat mówiło”, dodał Gilby, „ale nie odniosę się do komentarzy na forach i tak dalej. Mogę jedynie wypowiadać się na podstawie tego, co usłyszałem bezpośrednio od Axla.
Otóż Axl chciał, żebym był w Guns N’ Roses i razem z nimi tworzył nową muzykę. Niejedno już powiedziano o tym, dlaczego zmienił zdanie. Ja sam tego nie wiem. Wiem natomiast, że miałem tworzyć razem z zespołem”.
„Moje relacje z Axlem nie są złe. To znaczy… nie gadałem z nim od dawna, nigdy też nie byliśmy zbyt blisko, ale za czasów mojej kadencji w zespole często rozmawialiśmy. Dzwonił do mnie, kilka razy zdarzyło nam się długo gadać o muzyce, przyszłości Guns N’ Roses i temu podobnych sprawach.
Owszem, czasem czułem, że coś jest nie tak, ale przecież zaprosił mnie do zespołu, a nie zrobiłby tego, gdyby coś do mnie miał. Nie wiem, o co chodzi Dougowi”.
Zwłaszcza że przecież Axl pojawił się na twojej solowej płycie, a potem zaproponował ci udział w reunionie, tyle że odmówiłeś, bo koncert Guns N’ Roses pokrywał się z koncertem twojej córki… Otóż to. Święta prawda.
Szkoda, że ciągle próbuje się coś insynuować odnośnie do twoich relacji nie tylko z Axlem, ale i ze Slashem. Myślę, że tego rodzaju gadki mają jakieś ukryte motywy…
Ani ja, ani Doug nie jesteśmy już związani z Guns N’ Roses. Nikt się z nami nie kontaktuje, nikt nie pyta nas o zdanie. To, co mamy do powiedzenia, nie jest istotne. Jasne, moglibyśmy gadać o tym, co wydarzyło się „za naszych czasów”. Jednak moje drogi nie krzyżują się już z drogami Guns N’ Roses, nikogo też nie muszę na siłę uszczęśliwiać, dlatego kiedy inni proszą mnie o informacje, mogę tylko mówić prawdę – moją wersję prawdy.
Czy jeśli chodzi o Guns N’ Roses, to z twojej strony drzwi pozostają otwarte? O tak, zawsze. Mam szacunek dla tego zespołu. Myślę, że tak było zawsze, nawet kiedy nasze drogi się rozeszły. Z szacunkiem myślę o tamtych latach.
Nie chcę im bruździć, nie chcę się też na nich dorobić. Gdyby jednak zechcieli mnie zaprosić, musiałbym rozeznać się w sytuacji. Jak już mówiłem, chętnie zagrałbym z nimi gościnnie – tyle że kiedy [po raz pierwszy] otrzymałem tę ofertę, nie było to możliwe.
Chociaż… jest coś jeszcze. Dawno temu, w czasach, gdy w zespole dokonywały się zmiany, Axlowi chodziła po głowie myśl o tym, żeby zaangażować trzy gitary. Ja jako jedyny otwarcie upierałem się wówczas przy zdaniu, że to zły pomysł.
„Masz Slasha”, myślałem, „i gitarę rytmiczną, która uwypukla jego walory. Wprowadzenie trzeciej gitary odebrałoby zespołowi jedną z tych rzeczy, które przesądzają o jego wielkości”.
Tym niemniej, są zespoły, w których trzy gitary się sprawdziły...Oczywiście, ale nie Guns N’ Roses.
Dużo o tym myślę. Tym, co mnie urzekło, kiedy po raz pierwszy usłyszałem Gunsów, było ich brzmienie. Uwielbiałem je. Lubię agresywną, trącącą bluesem gitarę jako tło dla wokalu Axla. Lubiłem także buntowniczego ducha zespołu, tak potrzebnego w epoce, kiedy wiele kapel puszczanych w MTV w ogóle go nie miało.
Teraz Gunsom daleko do tego buntu, ale na początku to właśnie on mnie pociągał”.
Źródło