Nowy rok, nowe zestawienie
Loudwire.
Tym razem chodzi o płyty, które nie zostały przyjęte przychylnie, ale wraz z upływem czasu zyskały na wartości.
„Czy jest taka płyta rockowa lub metalowa, która tuż po wydaniu była oczerniana bądź niedoceniana, a kiedy kurz opadł, okazała się lepsza niż powszechnie sądzono?
Wielu fanów – żeby nie wspomnieć o samych muzykach! – sądzi, że najnowszy album ulubionego zespołu jest tym najlepszym. Jednak czas bywa bezlitosny, zwłaszcza jeśli piosenki nie bronią się same.
Ale czasem dzieje się dokładnie na odwrót: wiele jest utworów, które z początku nie zostały docenione, a teraz są odkrywane na nowo. Być może nie wszystkie są majstersztykami, ale na pewno zasługują na drugą szansę”.
W zestawieniu znalazła się „Chinese Democracy”.
„Czas może być dla płyt bezlitosny – Guns N’ Roses dobrze o tym wiedzą. Gdy po niekończącym się oczekiwaniu
Chinese Democracy ujrzała wreszcie światło dzienne, wielu fanów przeżyło zawód. Tymczasem jest na tym albumie kilka naprawdę wielkich utworów. Przykłady?
This I Love i
Shackler’s Revenge. W obu tych piosenkach jest owa iskra, która sprawiła, że Axl Rose stał się tak wielką ikoną, jaką jest dzisiaj.
No i tytułowy kawałek… Jeśli od czasu powrotu Slasha i Duffa piosenka
Chinese Democracy ani razu nie wypadła z setlisty, to jest ku temu powód. To cholernie dobry kawałek”.
Przy okazji warto wspomnieć, że w zeszłym roku w jednym z wywiadów Ron „Bumblefoot” Thal dał wyraz podobnym przekonaniom, twierdząc, że czas działa na korzyść „Chinese Democracy” i że potrzeba lat, żeby fani odkryli całą złożoność i niebanalność tej płyty.
Pozostałe płyty z zestawienia:
- Iron Maiden, 'The X Factor' (1995),
- KISS: „Unmasked” (1980),
- Judas Priest: „Nostradamus” (2008),
- Rush: „Vapor Trails” (2002),
- Creed: „Weathered” (2001),
- Def Leppard: „X” (2002),
- Green Day: „¡Uno!' '¡Dos!' + '¡Tré!” (2012),
- Metallica: „Reload” (1997),
- Linkin Park: „A Thousand Suns” (2010).
Źródło