Hellings to zespół, którego wokalistą jest Brett Hellings i w którym grają również Tommy Henriksen (Alice Cooper, Hollywood Vampires, Warlock, Lady Gaga, Meat Loaf), Buck Johnson (Aerosmith, Hollywood Vampires), Billy Sheehan (David Lee Roth, Mr. Big, Steve Vai), Kenny Aronoff (John Mellencamp, John Fogerty, Smashing Pumpkins) oraz Richard Fortus.
Parę miesięcy temu ukazał się debiutancki singiel grupy, „Kill Me To Keep Loving You”, ale muzycy mają też w zanadrzu inne piosenki i jest prawdopodobne, że w przyszłości usłyszymy całą płytę.
Tymczasem w minionych dniach Brett Hellings i Richard Fortus udzielili wywiadu „Digital Journal”.
Gitarzysta Guns N’ Roses mówił w nim między innymi o tym, jak to jest być muzykiem w erze cyfrowej.
„Muzyka nie jest już tak cennym towarem jak dawniej”, powiedział. „Przemysł muzyczny uległ radykalnej zmianie. Kiedy zaczynałem karierę, jeździło się w trasy, żeby promować płyty. Teraz, wręcz odwrotnie, wydaje się płyty, żeby promować koncerty. Dlatego fajnie, że zainteresowanie płytami winylowymi odżywa”.
Fortus pokusił się również o porównanie pracy w studiu z występami na żywo.
„Kocham te dwie rzeczy w równym stopniu”, przyznał. „W studiu koncentrujesz się wyłącznie na tworzeniu, ale na scenie także tworzysz, tyle że spontanicznie, z chwili na chwilę. Obie te rzeczy sprawiają mi przyjemność”.
Zapytany o to, jaki tytuł nadałby obecnemu rozdziałowi w swoim życiu, Richard odparł: „W domu na Święta”.
„Jestem naprawdę szczęśliwy, że wróciłem do domu”, wyjawił. „Od kwietnia żyłem na walizkach. Graliśmy w Europie, Ameryce Południowej i Środkowej, w Azji, Australii i Nowej Zelandii. To była długa trasa i strasznie się cieszę, że jestem już u siebie”.
Źródło