NighTrain Station Guns N' Roses

 
Od dłuższego czasu mówiło się o autobiografii byłego perkusisty Guns N’ Roses, Matta Soruma.
Dzisiaj wiadomo, że książka ma już tytuł, okładkę, a nawet datę wydania.

„Double Talkin' Jive: True Rock 'n' Roll Stories from the Drummer of Guns N' Roses, the Cult, and Velvet Revolver” ukaże się 7 kwietnia 2020 roku.

Na stronie Amazon pojawił się krótki opis. 


"Przemyt narkotyków, strzelaniny i niekończące się dekadenckie imprezy: Double Talkin’ Jive Matta Soruma można by spokojnie nazwać literackim ekwiwalentem filmu Blow.

Jednak zamiast na dobre ugrzęznąć w przemycie, Sorum stał się światowej sławy perkusistą. Grał w takich zespołach jak Guns N’ Roses, Velvet Revolver czy The Cult.

W młodości porzucił dla bębnów szkołę średnią, ale dopiero dzięki przygodzie z The Cult mógł sobie pozwolić na utrzymywanie się z muzyki.

Kiedy Slash i Duff McKagan ściągnęli go do Guns N’ Roses, jego życie diametralnie się zmieniło.
Sorum w swojej książce długo rozwodzi się nad tym, jak zespół zmagał się z zachowaniem Axla – który w studiu nagrań pojawiał się sporadycznie albo wcale – i z wolna chylił się ku upadkowi.

Jakiś czas później Matt, Slash i Duff powołali do życia Velvet Revolver. Tam dołączyli do nich Dave Kushner i Scott Weiland. Po odejściu Weilanda Sorum wyruszył z Motörhead w trasę po Stanach, a potem założył Kings of Chaos.   

Matt długo zmagał się z uzależnieniem, ale dzięki Ace Harper udało mu się wyjść na prostą.

Autobiografia, w której tworzeniu pomagali Leif Eriksson oraz Martin Svensson, jest daleka od tego, co moglibyśmy nazwać stereotypową biografią gwiazdy rocka”.






Źródło

Kolejny powód, żeby podszkolić angielski. I już wiem, co będę chciał na urodziny  Dobra wiadomość, oby więcej książek z szeroko pojętej rodziny GN'R

Ja bym taki nie był pewny, że po polsku się nie wyjdzie za rok czy dwa. Biografie cieszą się popularnością a zainteresowanie GNR też w narodzie nie jest małe.

Jak myślicie, będzie mały odwet za "additional musician" i pominięcie w reunionie? 

Jak myślicie, będzie mały odwet za "additional musician" i pominięcie w reunionie? 

Mam wrażenie, że Matt jest ponad to, sprawia wrażenie człowieka pogodzonego z przeszłością i szczęśliwego, dobrze zakorzenionego, w teraźniejszości.
Ale zobaczymy. Mali ludzie rozpamiętują krzywdy latami. Czas pokaże, jakim człowiekiem jest Matt. Pewnie odniesie się jakoś do tych tematów, bo czemu nie, tym bardziej, że to interesuje fanów, ale żalenia się raczej się nie doczekamy, miał na to wiele szans przecież.

Ja tam wolę Matta niż Franka i Stevena.